Dzięki tej roli legenda PRL przeszła do historii. Ale mało kto wie, że nie chciał jej grać i udawał, że jest chory
O tym wie naprawdę niewielu. Tadeusz Łomnicki jako Pan Wołodyjowski – jak pokonał swoje lęki i stał się legendą polskiego kina? To mało znana historia roli, która zmieniła wszystko. A w ogóle mogła się nie wydarzyć... Kliknij i przeczytaj.

Tadeusz Łomnicki początkowo odrzucał rolę Pana Wołodyjowskiego, obawiając się fizycznego wyzwania. Dzięki determinacji Jerzego Hoffmanna i własnemu uporowi zagrał tę kultową postać, zdobywając serca milionów Polaków.
„Pan Wołodyjowski” to jeden z najpopularniejszych polskich filmów. Jerzemu Hoffmanowi udało się wykreować bohaterów Sienkiewicza na idoli popkultury. Hajduczek, czyli Baśka w wykonaniu Magdaleny Zawadzkiej, Pan Wołodyjowski, którego grał Tadeusz Łomnicki, oraz demoniczny Azja Tuhajbejowicz, w którego wcielił się Daniel Olbrychski, poruszyli wyobraźnię widzów. Na ogół nie było kłopotu z obsadą filmu, jednak Tadeusz Łomnicki początkowo nie chciał zagrać tytułowego bohatera. Dlaczego aktor odrzucał rolę, która potem okazała się kluczowa dla jego kariery?
Tadeusz Łomnicki miał 40 lat, nie był wysportowany, nie lubił filmu
Rola Pana Michała Wołodyjowskiego wydawała mu się ryzykowna, zwłaszcza że Łomnicki miał już 40 lat. Uznał, że jako wybitny aktor teatralny może nie podołać tej roli, szczególnie że wymagała ona sporo wysiłku fizycznego. A Łomnicki nie był wysportowany. Kochał teatr, ale nie przepadał za pracą w filmie. Jak wspominała jego ostatnia żona, Maria Bojarska: „Tadeusz nie cierpiał siebie uwiecznionego na taśmie filmowej (…) Wciąż w nim grał, ale za nim nie przepadał”.
W „Panu Wołodyjowskim” miał zagrać bohatera narodowego, wiedział, jak bardzo będzie oceniany. Sam wspominał: „Propozycja Hoffmana mnie przeraziła. W jednej sekundzie zrozumiałem, jaki rodzaj odpowiedzialności wziąłbym na siebie, gdybym się zgodził. Zacząłem Jurka unikać i robiłem to przez pół roku”, opowiadał w rozmowie z Witoldem Zadrowskim.
Czytaj także: Gustaw Holoubek i Tadeusz Łomnicki walczyli o tę samą kobietę. To ich poróżniło

Jerzy Hoffman był chytry, nie dał się nabrać, nawet Tadeuszowi Łomnickiemu
Kiedy w końcu doszło do spotkania obu panów, Łomnicki zaczął udawać, że jest chory, twierdząc, że ma kontuzję kolana. Jerzy Hoffman nie dał się jednak zwieść. Miał ogromną determinację. „Chytreńko zwołał konsylium i lekarze orzekli, że jestem zdrów jak koń”, wspominał Tadeusz Łomnicki w jednym z wywiadów. Droga do tej kreacji nie była jednak łatwa. Tadeusz Łomnicki nie umiał jeździć konno ani fechtować. To były czasy, kiedy nie można było niczego poprawić komputerowo. Kiedy jednak postanowił zagrać pułkownika Michała Wołodyjowskiego, zrobił dla tej roli wszystko.
Jak wspominał Daniel Olbrychski, Łomnicki ćwiczył w pocie czoła. Do roli schudł aż 16 kilogramów, a fechtunku i jazdy konnej uczył go sam Andrzej Osadziński, dyrektor słynnego stada ogierów w Bogusławicach. Osadziński przez wiele lat pomagał polskim filmowcom, a jak opowiadał Jerzy Hoffman, gdyby nie on, być może nigdy nie powstałyby doskonałe sceny w Popiołach Andrzeja Wajdy oraz wielu innych ważnych filmach.

Tadeusz Łomnicki zyskał jeszcze większe uznanie i poznał kobietę, dla której stracił głowę
Tadeusz Łomnicki nie żałował, że przyjął rolę pułkownika Michała Wołodyjowskiego. Przyniosła mu ona masową popularność i uznanie. Świetnie wywijał szablą i w charakterystyczny sposób ruszał wąsikiem. Nie grał z przesadną ekspresją, ale i tak zapadał w pamięć. Zresztą, powtarzając tę rolę w Potopie w 1974 roku, również był doskonały. Zachował formę i umiejętności. Pamiętacie scenę pojedynku na szable Wołodyjowskiego i Kmicica w deszczu i błocie? To jedna z ikonicznych scen polskiego kina. Wołodyjowski mówił do Kmicica: „Smutno umierać w taki deszcz”, na co Kmicic odpowiadał: „Pułkownika chowają, więc niebo płacze”.
Na planie Pana Wołodyjowskiego Tadeusz Łomnicki poznał kobietę, dla której stracił głowę – Magdalenę Zawadzką, młodszą od niego o 16 lat. O ich romansie huczała cała Warszawa, ale to temat na inną historię. Premiera Pana Wołodyjowskiego odbyła się 28 marca 1969 roku w warszawskim kinie Kongresowa. Produkcja była rekordowo droga, jak na tamte czasy – na realizację wydano 40 mln złotych. Film obejrzało niemal 11 mln widzów. Powstał również telewizyjny serial Przygody Pana Michała. Jerzy Hoffman napracował się przy nim, ale nie został podpisany. Zastąpił go inny reżyser, co było wynikiem szykanowania Hoffmana, będącego echem antysemickiej nagonki 1968 roku. Dlatego kiedy podczas pracy nad Potopem kolega zadeklarował, że zrobi serial, Jerzy Hoffman w żołnierskich słowach wypalił: „Tym razem na mojej d… nikt się nie przejedzie”.
Czytaj także: Maria Bojarska i Tadeusz Łomnicki: „Poznałam potwora”, mówiła o aktorze jego piąta żona

Tadeusz Łomnicki – niezapomniany Pan Wołodyjowski
Tadeusz Łomnicki, niezapomniany Pan Wołodyjowski, zmarł na scenie podczas pracy nad spektaklem Król Lear w 1992 roku.