Reklama

„Widzę martwych ludzi” – to zdanie wypowiedziane przez młodego chłopca w filmie „Szósty zmysł” na zawsze zapisało się w historii kina. Thriller M. Night Shyamalana z 1999 roku nie tylko podbił serca widzów i krytyków, ale również odmienił kariery jego twórców. Choć dziś uchodzi za klasykę gatunku, mało kto wie, że jedna z głównych ról została obsadzona… z przymusu. Bruce Willis, gwiazda produkcji, wcale nie chciał zagrać w tym filmie. Wystąpił w nim, bo musiał — w ramach ugody z wytwórnią Disney. Paradoksalnie, ten „wymuszony” występ stał się jednym z najważniejszych momentów w jego karierze.

Reklama

Bruce Willis w „Szóstym zmyśle” – kara, która odmieniła kino

Mało kto wie, że Bruce Willis wystąpił w „Szóstym zmyśle” nie dlatego, że marzył o tej roli. Aktor był zmuszony do udziału w produkcji w ramach ugody zawartej z Walt Disney Studios po katastrofie filmowej „The Broadway Brawler”. Po 20 dniach zdjęć Willis, będący współproducentem, zwolnił reżysera, operatora i wielu członków ekipy, co doprowadziło do anulowania produkcji, mimo że studio zainwestowało w nią około 14 milionów dolarów. W ramach zadośćuczynienia aktor zobowiązał się zagrać w trzech filmach Disneya za połowę standardowej gaży, czyli 10 milionów dolarów zamiast 20. Oprócz „Szóstego zmysłu” wystąpił również w „Armageddonie” i „Dzieciaku”.

Bruce Willis, kadr z filmu "Szósty zmysł", 1999 r.
Bruce Willis, kadr z filmu "Szósty zmysł", 1999 r. Fot. Supplied by LMK / LANDMARK MEDIA / bew

Kulisy powstania hitu Shyamalana

M. Night Shyamalan początkowo planował stworzyć thriller inspirowany „Milczeniem owiec”. Fabuła miała koncentrować się na policyjnym fotografie i jego synu, który doświadcza wizji ofiar ser*jnego mor*ercy. Po dziesięciu wersjach scenariusza historia zmieniła się w opowieść o psychologu dziecięcym Malcolmie Crowe i chłopcu Cole’u, który widzi duchy zmarłych. Scenariusz zachwycił Davida Vogela, ówczesnego szefa produkcji Disneya, który zapłacił za prawa 3 miliony dolarów i zagwarantował Shyamalanowi reżyserię. Decyzję podjął bez zgody przełożonych, co doprowadziło do odebrania mu projektu i przekazania go wytwórni Spyglass Entertainment. Disney zachował jedynie prawa do dystrybucji, gwarantujące mu 12,5% zysków z przyszłych przychodów.

Czytaj też: Kultowa powieść doczeka się ekranizacji na Netflix. Najnowsze dzieło laureata do Oscara wbije was w fotel już tej jesieni

Sukces, który zaskoczył wszystkich

„Szósty zmysł” miał swoją premierę w 1999 roku. Kosztował 35 milionów dolarów, a zarobił na całym świecie ponad 672 miliony dolarów. Widzowie tłumnie wracali na seanse, by raz jeszcze przeżyć zakończenie, które przeszło do historii kina. Film zdobył sześć nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny, aktorkę i aktora drugoplanowego oraz montaż. Choć nie zdobył żadnej statuetki, nominacje były ogromnym wyróżnieniem. Dla 29-letniego Shyamalana była to przepustka do wielkiej kariery.

Czytaj też: Polak podbija Hollywood i to w wielkim stylu. Tą produkcją już się zachwyca cały świat. Zapowiada się na hit roku

Aktorska obsada, która zachwyciła widzów

Postać Malcolma Crowe’a Shyamalan pisał z myślą o Bruce’ie Willisie, nie wiedząc jeszcze o jego zobowiązaniach wobec Disneya. Wybór Cole’a również nie był oczywisty. Reżyser chciał obsadzić ciemnowłosego chłopca, tymczasem Haley Joel Osment – dziesięciolatek z blond czupryną – podbił jego serce podczas castingu. Przyszedł w krawacie, przeczytał scenariusz trzy razy i był po prostu najlepszy. Toni Collette otrzymała rolę matki Cole’a po przesłuchaniu, mimo że miała ogoloną głowę. Shyamalan obawiał się reakcji producentów, ale poparcie Bruce’a Willisa, fana „Wesela Miuriel”, przesądziło o obsadzeniu aktorki.

Dziedzictwo „Szóstego zmysłu” po 25 latach

2 sierpnia 2024 roku minęło 25 lat od premiery „Szóstego zmysłu”. Film do dziś uważany jest za jeden z najważniejszych dreszczowców przełomu wieków. Stał się klasykiem gatunku i jednym z największych sukcesów finansowych lat 90. Shyamalan nigdy nie powtórzył sukcesu debiutu, ale „Szósty zmysł” zapewnił mu miejsce w historii kina. Bruce Willis, mimo że zagrał z przymusu, pozostawił po sobie jedną z najbardziej pamiętnych ról w swojej karierze.

Czytaj także: To jeden z najbardziej wyczekiwanych polskich hitów tego roku! Netflix uchylił rąbka tajemnicy oficjalnym zwiastunem. Aż zapiera dech

Bruce Willis, kadr z filmu "Szósty zmysł", 1999 r.
Bruce Willis, kadr z filmu "Szósty zmysł", 1999 r. Fot. Supplied by LMK / LANDMARK MEDIA / bew
Reklama

Źródło: kultura.gazeta.pl, film.interia.pl

Reklama
Reklama
Reklama