Netflix znów trafił w dziesiątkę! Ten serial nie umknął Polakom, wciąga od pierwszego odcinka. Obejrzysz w jeden dzień
„Zła influencerka” to serial, który podbija Netfliksa i serca widzów. Pełna ironii opowieść o dwóch kobietach, które w świecie filtrów, followersów i podrabianych torebek ryzykują wszystko, by odmienić swoje życie. Kryminał z pazurem, humorem i ważnym pytaniem: jaką cenę ma popularność?

Serial „Zła influencerka” szturmem zdobywa popularność na Netfliksie. Południowoafrykańska produkcja łączy kryminał, czarny humor i ostrą satyrę. Dwie kobiety, jeden plan i niebezpieczna gra o przetrwanie – ten tytuł nie daje o sobie zapomnieć.
O czym opowiada serial „Zła influencerka”?
To historia, która zaczyna się jak żart – od jednej, podrabianej torebki. Ale szybko staje się opowieścią o współczesnych obsesjach: sławie, pieniądzach i cyfrowej akceptacji.
„Zła influencerka” przenosi nas do tętniącego życiem Johannesburga, gdzie spotykają się dwie kobiety z kompletnie różnych światów. Główne bohaterki to kobiety, które nie czekają, aż ktoś da im szansę. BK to postać z krwi i kości – silna, zmęczona codziennością, a jednocześnie boleśnie prawdziwa. Pinky natomiast reprezentuje nową generację – żyjącą pod presją obserwatorów, marzeń o szybkim sukcesie i iluzji idealnego życia online. Obie mają swoje motywacje, obie chcą więcej. I właśnie to „więcej” może je zaprowadzić bardzo daleko... albo bardzo nisko.
Wspólny plan to sprzedaż podrabianych towarów w internecie. Brzmi jak żart? Wciągająca fabuła szybko udowadnia, że świat social mediów i handlu może być bardziej niebezpieczny niż niejedna zbrodnia.

Humor, kryminał i refleksja społeczna
Twórcy „Złej influencerki” mistrzowsko balansują między rozrywką a komentarzem społecznym. Serial jest jak modowy dodatek: błyszczący na zewnątrz, ale z ukrytą metką prawdy. Śmiech miesza się tu z grozą, a pozornie lekkie sceny prowadzą do głębokiej refleksji: jaką cenę płacimy za popularność?
Podrabiane torebki, fałszywe relacje – w świecie Pinky i BK wszystko może być na sprzedaż. Ale najdroższe okazuje się sumienie.
Dlaczego „Zła influencerka” podbiła widzów Netflixa?
Bo jest świeża. Bo jest inna. Bo pokazuje świat, który znamy z własnych ekranów – ale z zupełnie nowej perspektywy. „Zła influencerka” nie moralizuje, ale stawia pytania. I robi to z humorem, stylem i ironią.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Jo Anne Reyneke i Cindy Mahlangu tworzą duet, który iskrzy na ekranie. Ich relacja – pełna napięć, śmiechu i wspólnych sekretów – trzyma widza w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny.
Czy warto obejrzeć „Złą influencerkę”?
Bez wątpienia. To serial, który bawi, wciąga i zostawia nas z refleksją: jak bardzo nasze życie online kształtuje to, kim jesteśmy naprawdę? „Zła influencerka” to propozycja dla tych, którzy lubią błysk, ale nie boją się spojrzeć głębiej. Dla tych, którzy śledzą trendy – ale potrafią dostrzec, co się za nimi kryje. I dla tych, którzy uwielbiają seriale, które nie tylko się ogląda, ale i... przeżywa.

