Tę scenę ze świątecznego klasyka pokochały miliony. Niebywałe, że Hugh Grant chciał ją usunąć ze scenariusza! Dziś to hit sieci
Dziś to jedna z najsłynniejszych scen w historii komedii romantycznych, ale dla Hugh Granta była prawdziwym koszmarem. Taniec premiera do „Jump (For My Love)” w „Love Actually” niemal nie trafił do filmu. Kulisy tej kultowej sekwencji zaskakują!

Scena, w której premier Wielkiej Brytanii radośnie pląsa po korytarzach swojej rezydencji, to dziś wizytówka filmu „Love Actually”. Dla milionów fanów – czysta magia. Dla Hugh Granta? Udręka. Aktor nie krył, że moment ten budził w nim bunt. Kulisy jej powstania pełne były napięć, a on sam do końca wierzył, że uda mu się uniknąć tej filmowej „katastrofy”. Jak wyglądały kulisy jednej z najbardziej pamiętnych scen komedii romantycznej?
Hugh Grant kontra taneczna scena w „Love Actually”
Na ekranie wyglądało to, jak czysta radość – premier Wielkiej Brytanii, roztańczony i pełen luzu, przemierza korytarze siedziby przy Downing Street, porwany energią przeboju „Jump (For My Love)” w wykonaniu The Pointer Sisters. Ta scena oczarowała widzów na całym świecie i zapisała się na zawsze w historii kina.
Ale dla Hugh Granta, odtwórcy tej roli, była to prawdziwa zmora. Nie ukrywał, że moment ten uważał za absurdalny, wstydliwy i zupełnie nielogiczny – wręcz określił go mianem „czystego piekła”.
To dlatego nie cierpiał kultowej sceny w „Love Actually”
To nie była zwykła niechęć – to była prawdziwa walka. Hugh Grant uparcie próbował wymazać taneczną sekwencję z filmu, jakby była nieznośnym błędem, którego nie sposób zaakceptować. Zamiast ćwiczyć choreografię, analizował scenariusz w poszukiwaniu braku logiki, podważał zasadność sceny i zasypywał reżysera pytaniami. Nie mógł znieść wizji, że jako szef brytyjskiego rządu miałby skakać po rezydencji jak nastolatek na szkolnej dyskotece.
Do samego końca trzymał się z dala od prób. Raz bolała go kostka, innym razem nie miał głowy do tańca, bo – jak twierdził – musiał opanować kwestie. Nie szczędził też cierpkich uwag o własnym braku muzycznego wyczucia.
Jednym z punktów zapalnych dla Granta była – jak twierdził – totalna nielogiczność sceny. Nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że muzyka grająca z radia w sypialni bohatera nagle rozbrzmiewa na całym piętrze, by w idealnym momencie ucichnąć na schodach. Richard Curtis, reżyser i autor scenariusza, nie wdawał się w dyskusje. Spokojnie, ale stanowczo uciął temat, jasno dając do zrozumienia, że w tej historii nie chodzi o logikę, polityczne realia czy techniczne szczegóły. Bo przecież to komedia romantyczna, która daje widzom przyzwolenie na oderwanie się od szarej rzeczywistości i wejście w świat, gdzie rządzi magia i… miłość.

Kulisy kręcenia – jak powstała słynna sekwencja taneczna? Widzowie ją pokochali!
Pierwotnie plan zakładał taniec w rytm hitu Jackson 5, ale ostatecznie wybór padł na energetyczne „Jump (For My Love)” – piosenkę, która idealnie oddała lekki, zabawny klimat sceny. Choć Hugh Grant do samego końca bronił się przed wykonaniem choreografii, efekt końcowy okazał się zaskakująco udany.
Sekwencja trwała niespełna minutę, ale jej realizacja wymagała serii powtórzeń w różnych miejscach filmowego Downing Street. Ku zdumieniu ekipy, Grant zaprezentował się tak naturalnie, że materiał praktycznie nie wymagał montażowych poprawek. Na planie z przymrużeniem oka komentowano, że to zasługa jego bujnej młodości – w końcu niejedną imprezę w londyńskich klubach miał już dawno za sobą.
Czytaj też: Ta komedia romantyczna była kinowym sukcesem. Hit z gwiazdą "Euforii" obejrzysz już dziś w telewizji!
I tak… Taniec premiera Wielkiej Brytanii stał się jednym z najbardziej ikonicznych momentów w historii komedii romantycznych – lekki, zabawny i pełen wdzięku. Choć sam Hugh Grant najchętniej wykreśliłby ten fragment z pamięci (i scenariusza), to właśnie on – wbrew sobie stworzył filmową perełkę. Ta scena dla milionów widzów okazał się powodem do uśmiechu, wzruszenia i powrotów do „Love Actually” przy każdej okazji. Bo czasem właśnie to, co wydaje się banalne i krępujące, staje się niezapomnianym symbolem... i prawdziwym sercem filmu.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.