Reklama

Trylogia Henryka Sienkiewicza kojarzy się filmowo z Jerzym Hoffmanem. Nie bez powodu nazywany jest on „wielkim hetmanem polskiego kina”. To właśnie on przeniósł na ekran powieści Sienkiewicza i walczył o ich realizację w PRL-u. Niewielu jednak wie, że reżyserem „Potopu” miał być ktoś inny.

Reklama

Jerzy Hoffman już jako dziecko zaczytywał się w Trylogii. Książki robiły na nim ogromne wrażenie. To ojciec przysłał mu najpierw „Pana Wołodyjowskiego”, potem „Potop”. Natomiast „Ogniem i mieczem” nie przeszło przez cenzurę – mały Jerzy Hoffman żył z mamą i dziadkami na Syberii, dokąd zostali wywiezieni z terenów wschodniej Polski. I tam „Ogniem i mieczem” było zakazane. Do kraju wrócił dopiero po wojnie. Jeszcze w szkole filmowej marzył o sfilmowaniu Trylogii. Nawet koledzy trochę podśmiewali się z tych jego staroświeckich wyborów. Zaczął realizację filmów w takiej kolejności, w jakiej czytał kolejne tomy – a więc od „Pana Wołodyjowskiego”, który trafił na ekrany w 1969 roku. Jak opowiadał Jerzy Hoffman: „Pan Wołodyjowski był wolny, nikt nie zgłaszał się do jego reżyserowania". Trudniej poszło z „Potopem”.

Kto trzymał rękę na „Potopie”?

Jerzy Hoffman od lat zabiegał o realizację „Potopu”. Ale władze kinematografii i Ministerstwo Kultury nie chciały mu powierzyć tego filmu. Okazało się, że „Potop” zarezerwował dla siebie Aleksander Ford. Mówił nawet, że ma gotowy scenariusz, chociaż nikomu go nie pokazał. Podobno zaginął mu w tramwaju. Był mocnym kandydatem do tej ekranizacji, bowiem stał za nim ogromny sukces „Krzyżaków”. Kolorową, po raz pierwszy panoramiczną i bardzo atrakcyjną wizualnie ekranizację „Krzyżaków” z 1960 roku obejrzało ponad 30 milionów widzów – rekord niepobity do dziś. Ale w środowisku mówiło się też, że Ford trzyma scenariusze „pod tyłkiem”, nawet po siedem lat. Blokował je, by inni nie mogli ruszyć tematu. A „Potop” wymagał długich przygotowań. Pamiętajmy, że nie było wtedy komputerów – niczego nie można było dorobić ani rozmnożyć, na przykład w scenach batalistycznych. Trzeba było uszyć kilka tysięcy kostiumów, zatrudnić 400 aktorów, a przede wszystkim opracować scenariusz.

Jak opowiadał w jednym z wywiadów Jerzy Hoffman, Ford miał niesamowitą pozycję w decyzyjnym, partyjnym środowisku PRL-u. Był wielkorządcą: „Aleksander Ford był absolutnym władcą kina polskiego, jakakolwiek dyskusja czy konkurencja była z nim w tym czasie niemożliwa. Gdy na przykład miał jakieś problemy z wojskiem, podnosił telefon i dzwonił do Aleksandra Zawadzkiego, ówczesnego Przewodniczącego Rady Państwa, czyli odpowiednika naszego prezydenta, i mówił: <Olek? Tu Olek. Jakiś generał nie chce dać nam wojska! Komu jest ten film potrzebny – mnie czy wam?!>. I była sprawa załatwiona.”

Czytaj także: Wzdychały do niego wszystkie Polki, był gwiazdą uwielbianego hitu. Nagle przepadł bez wieści. Show-biznes porzucił dla wielkiej pasji

Aleksander Ford, reżyser filmowy i scenarzysta, lata 70. XX wieku,
Aleksander Ford, reżyser filmowy i scenarzysta, lata 70. XX wieku, PAP/CAF-archiwum

O „Potopie” zdecydował dramatyczny bieg historii

Aleksander Ford nie zrealizował jednak tego filmu z powodu dramatycznych wydarzeń. W 1968 roku stał się ofiarą antysemickiej nagonki – pisano na niego donosy, nie mógł robić filmów. Był śledzony, tajemniczy samochód próbował zepchnąć jego i żonę z drogi. Nagle w swoim kraju stał się wrogiem. Z uprzywilejowanej pozycji nic nie pozostało. Wyjechał z Polski, najpierw do Izraela, potem do RFN, Danii, na koniec do Ameryki, gdzie w 1980 roku, na obczyźnie, popełnił samo**stwo.

Hoffmanowi, który ma żydowskie korzenie, również sugerowano wyjazd z kraju. W jego mieszkaniu przeprowadzano rewizje, a na planie filmowym zorganizowano przeciwko niemu tzw. bunt „prawdziwych Polaków”. Ale Jerzy Hoffman powiedział, że jeśli wyjedzie, to do Sojuzu, czyli Związku Radzieckiego, i jakoś ostatecznie władze gomułkowskie dały mu spokój. I tak przez tragiczny bieg historii „Potop” stał się znów możliwy do zrealizowania...

Portret Jerzego Hoffmana, reżysera, Sikory Juskie koło Ełku, 04.09.2014 rok
Portret Jerzego Hoffmana, reżysera, Sikory Juskie koło Ełku, 04.09.2014 rok Przemyslaw Skrzydlo / Agencja Wyborcza.pl

Kolega po fachu Hoffmana o „Potopie”: okropny, rola Olbrychskiego nie do przyjęcia

Jerzy Hoffman źle wspomina pracę nad „Potopem”. Znana jest narodowa dyskusja o tym, kto ma zagrać Kmicica i Oleńkę – nie warto jej już przypominać. Ale reżyser wspominał, że film, który ostatecznie był nominowany do Oscara, krytykowali niektórzy jego koledzy po fachu. Byli szefami zespołów filmowych i być może sami mieli na niego ochotę. Pewien znany reżyser po obejrzeniu materiałów z planu zdjęciowego powiedział, że film jest nie do oglądania, a Olbrychski w roli Kmicica to pomyłka obsadowa. Hoffman musiał podpisać deklarację, że bierze pełną odpowiedzialność artystyczną i ekonomiczną za film. Na szczęście „Potop”, który wszedł na ekrany na początku lat 70., pokochali widzowie. Jest to trzeci najbardziej kasowy polski film (po „Krzyżakach” i „W pustyni i w puszczy” z 1973 roku). Hoffman, tak jak sobie postanowił, zrobił wszystkie części Trylogii, choć na realizację „Ogniem i mieczem” czekał wiele lat.

Reklama

Czytaj także: Zrezygnowała z roli w hicie TVN, kiedy miała swoje pięć minut. Gdy rozwiodła się z mężem, jej życie radykalnie się zmieniło

Daniel Olbrychski, Małgorzata Braunek, kadr z filmu „Potop” Jerzego Hoffmana, 1973-1974
Daniel Olbrychski, Małgorzata Braunek, kadr z filmu „Potop” Jerzego Hoffmana, 1973-1974 Archiwum Filmu/Forum
Reklama
Reklama
Reklama