Ikona kina i gwiazda estrady w jednym klipie. „Piękno, klasa i ciarki". Internauci nie szczędzą pochwał
30 września Ralph Kaminski znów udowodnił, że potrafi zaskakiwać i wzruszać. Jego najnowszy singiel „Góra” to emocjonalna podróż w świat dźwięków inspirowanych muzyką ludową, góralską siłą i... bezbronną wrażliwością.

W utworze „Góra” artysta po raz pierwszy tak wyraźnie sięga po brzmienia tradycyjne. Góralski chór, złożony z Sebastiana Karpiela-Bułecki, Bartłomieja Kudasika i Wojciecha Topy, przenosi słuchacza wprost na zbocza tatrzańskich szczytów. A jednocześnie, jak to u Ralpha Kaminskiego, nie brakuje fortepianu, skrzypiec i łamiącego się głosu, który opowiada o samotności, płaczu, ale i nadziei. Wszystko to artysta napisał i skomponował samodzielnie, zainspirowany m.in. II Koncertem fortepianowym Wojciecha Kilara.
Teledysk pełen znaków – śnieg, słonecznik i Anna Dymna
Ale to nie wszystko. Teledysk do „Góry” to czarno-biała, symboliczna opowieść o przemijaniu, w której pojawia się sama Anna Dymna. Śnieg, słonecznik, płonąca tęcza i retro telefon to tylko część wizualnych metafor, które dopełniają przekaz utworu. Kaminski jak zawsze idzie pod prąd – płaczący chłopcy w ludowych strojach, balet i religijne motywy układają się w jedno: poruszającą historię o emocjach, których nie da się wyrazić słowami.

Emocje, ludowość i siła symboli – o czym jest piosenka „Góra”?
„Góra” to nie tylko nowa piosenka. To początek nowego rozdziału w karierze artysty. Po „Balu u Rafała” z 2022 roku, licznych współpracach muzycznych, projektach filmowych i występach na Męskim Graniu, Kaminski wraca do solowego repertuaru. I robi to z hukiem.
Fani nie mają wątpliwości: to jeden z najbardziej emocjonalnych utworów w jego karierze. W sieci pojawiają się komentarze pełne łez, zachwytu i wdzięczności. Dla wielu „Góra” staje się czymś więcej niż tylko singlem – to osobista podróż, wspomnienie i przeżycie. Jak przypominają niektórzy – jego pierwszym utworem było „Morze”. Dziś mamy „Górę”. Dwa symbole. Dwie skrajności. Jedna artystyczna dusza. Ulubieniec publiczności znów udowodnił, że potrafi poruszyć najczulsze struny. I robi to bez żadnych kompromisów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ten jeden utwór z lat 70. zmienił życie Johna Travolty i Olivii Newton-John
