Jeden niespodziewany telefon zmienił historię polskiej muzyki. Tak narodził się wielki HIT PRL-u. Ta ballada wciąż wzrusza Polaków
Jedna rozmowa telefoniczna wystarczyła, by Zbigniew Wodecki stworzył hit, który pokochała cała Polska. Tak powstała „Izolda” – piosenka o miłości, rozstaniu i niezwykłej wrażliwości, zagrana prosto z serca i... na skrzypcach.

Zaczęło się od niespodziewanego telefonu z radiowej „Trójki”. Zbigniew Wodecki, świeżo po sukcesie „Zacznij od Bacha”, otrzymał propozycję, która zmieniła jego karierę. Tak powstała „Izolda” – hit, który znała cała Polska i który do dziś porusza serca słuchaczy.
Zbigniew Wodecki po sukcesie „Zacznij od Bacha”
Lata 70. należały do niego. Zbigniew Wodecki, chłopak z Krakowa o złotym głosie, dyplomowany skrzypek, kompozytor, aranżer – człowiek, który potrafił jednym dźwiękiem rozkochać w sobie publiczność. Gdy zaśpiewał „Zacznij od Bacha”, Polska zamarła z zachwytu. To był moment przełomowy – Wodecki przestał być tylko genialnym muzykiem, a stał się pełnoprawną gwiazdą sceny.
To wtedy właśnie zadzwonił telefon. A po drugiej stronie słuchawki była... przyszłość.

Jeden telefon, który wszystko zmienił
Telefon z radiowej „Trójki” zmienił wszystko. – Panie Zbyszku, chcielibyśmy nagrać kilka pańskich piosenek, na kiedy mogę zamawiać studio? – zapytała redaktorka.
Wodecki był zaskoczony. Piosenek nie miał. Gotowych utworów – zero. Ale miał coś znacznie cenniejszego: talent, intuicję i... fortepian. Siadł więc do instrumentu i zaczął „plumkać”. Tak narodziła się melodia – romantyczna, rozmarzona, pełna klasycznych nawiązań. Ale to był dopiero początek. „Nie wyobrażam sobie, żebym mógł moją melodię oddać do zinstrumentowania komuś innemu. […] Moje klasyczne wykształcenie muzyczne w ogóle nie dopuszcza takich sytuacji. Przecież, zachowując wszelkie proporcje, Bach czy Mozart tez sami „aranżowali” swoje dzieła. W każdym razie powstał utwór, który teraz trzeba było opatrzyć tekstem”, mówił artysta w jednym z wywiadów [cytat za Biblioteką Piosenki.pl].
Czytaj też: Ten wielki hit Budki Suflera z lat 90. mógł nigdy nie powstać. Mało kto wie, że uratowały go żony
Jak powstała „Izolda” – od melodii do tekstu
„Zacznij od Bacha” napisał dla niego Janusz Terakowski. Tym razem było podobnie. Inspirowany literacką legendą, sięgnął po postać zakorzenioną głęboko w kulturze – Izoldę, bohaterkę celtyckiego romansu. Piosenka była o rozstaniu, miłości i wspomnieniach – uczuciach tak uniwersalnych, że każdy mógł odnaleźć w niej cząstkę siebie.
„Ja, jak dawałem komuś do napisania tekst, i miałem do niego zaufanie to już w ten tekst nie ingerowałem. Uważałem, że każdy jest odpowiedzialny za swoją pracę, firmuje ją swoim nazwiskiem i jeśli Terakowski, weźmy, napisał dobry tekst, to mówiono "Terakowski napisał dobry tekst", a jak zły to mówiono "Terakowski napisał marny tekst". Wydawało mi się, że ja powinienem po prostu napisać jak najlepszą muzykę i do tego przywiązywałem większą wagę”, opowiadał [cytat za Biblioteką Piosenki.pl].
Melodia była gotowa. Tekst – napisany. Pozostało tylko nagranie. W studio w Warszawie czekał na niego Stefan Rachoń i orkiestra. A Wodecki – jak na prawdziwego artystę przystało – nie tylko zaśpiewał. Zagrał także fortepianowe intro i… solo na skrzypcach. Takiej wszechstronności nie dało się nie zauważyć.
Czytaj też: Nikt nie wiedział, o czym jest naprawdę. Hit lat 80. rozhulał całą Polskę
Festiwal w Sopocie i narodziny legendy
Rok 1978. Sopot. Festiwal Interwizji. Wodecki przyjeżdża z dwoma utworami: „Zacznij od Bacha” i „Izolda”. Oba zostają zaprezentowane podczas konkursu wytwórni płytowych. Oba porywają publiczność.
„Izolda” lśniła. To był występ, o którym mówiło się przez długie tygodnie. Zbigniew Wodecki otrzymał Nagrodę Dziennikarzy, ale jeszcze ważniejsza była sympatia samego Macieja Szczepańskiego, szefa Radiokomitetu. To on zdecydował, że artysta trafi do telewizji. Wodecki został... zastępcą dyrektora ds. programowych. Tyle że szybko przeniesiono go do Poznania – w bardziej odpowiednie dla niego miejsce.
„Izolda” – utwór, który zapewnił Wodeckiemu miejsce w historii
„Izolda” to nie tylko piosenka. To opowieść o artystycznej odwadze, talencie i... przypadku, który okazał się przeznaczeniem. Jeden telefon, chwila zawahania, fortepian, skrzypce i wielka wrażliwość – oto składniki sukcesu.
Wodecki wspominał później: „Na szczęście jeśli chodzi o „Izoldę”, nie ma się czego wstydzić. Mało tego, byłem przekonany, że powstał udany utwór”. Miał rację. Polska pokochała „Izoldę”. A Zbigniew Wodecki? Ugruntował swoją pozycję jako nie tylko znakomity instrumentalista, ale też wybitny piosenkarz, który potrafił jednym utworem wywołać wzruszenie w milionach serc.
Źródło: Biblioteka Piosenki
