Reklama

Choć jego głos zna każde dziecko, Zbigniew Wodecki wcale nie miał zamiaru śpiewać "Pszczółki Mai". Jak to się stało, że piosenka, której tak nie chciał nagrać, stała się jednym z jego największych hitów? Poznaj kulisy tej wyjątkowej historii, która zaczęła się... od schabowego i kasety z Karelem Gottem!

Reklama

Zbigniew Wodecki kontra Karel Gott – "To nie moja tonacja!"

W oryginale piosenkę tytułową do "Pszczółki Mai" śpiewał czeski tenor Karel Gott. Gdy poproszono Zbigniewa Wodeckiego o nagranie polskiej wersji, artysta natychmiast odmówił. To nie była tylko artystyczna niechęć. Problem leżał w technicznych szczegółach – podkład muzyczny został stworzony w tonacji Gotta, co dla Wodeckiego było zbyt wysokie. Choć nie chciał zawieść, czuł, że utwór po prostu nie pasuje do jego głosu. Ale pewna kobieta, która przyniosła mu kasetę z wersją oryginalną, miała inne plany… – Pamiętam to jak dziś. Miałem trzy koncerty w Teatrze Buffo i przyszła do mnie pani, która przyniosła mi kasetę z piosenką śpiewaną w oryginale przez Karela Gotta. Od razu powiedziałem, że tego nie nagram, bo Gott jest tenorem, a ja śpiewam barytonem, więc on śpiewa wyżej ode mnie. Poza tym, podkład nagrany był w jego tonacji – wspominał po latach Wodecki w rozmowie z Wirtualną Polską.

Sprawdź też: Mógł być to hit Wodeckiego. Gąssowski przejął go przypadkiem i zrobił z niego legendę PRL-u

Nieznana z nazwiska pani z kasetą okazała się niezłomna.– Ale ta pani się uparła. To było coś niesamowitego, jakby jej głównym zadaniem było zmuszenie mnie do nagrania tej piosenki – wspominał Wodecki. Aby "udowodnić", że to nie jego klimat, artysta zgodził się przyjechać do studia i zaśpiewać tylko raz.

Przyjazd do studia zaczął się... od obiadu. – Na nagranie przyjechałem głodny, a że była jeszcze godzina do rozpoczęcia to zapytano mnie, czy coś zjem. Zjadłem świetnego schabowego z ziemniakami puree i kapustą zasmażoną. Rewelacyjny był! Zapytałem ile płacę, a oni, że nic, żebym się czuł zaproszony. Pomyślałem, że mnie nieźle urządzili, bo skoro na obiad zaprosili, to musiałem nagrać, inaczej nie wypadało– opowiadał z rozbawieniem.

Pierwsze nagranie, falset i wielki hit – jak powstała Pszczółka Maja?

Wodecki założył słuchawki, zaśpiewał piosenkę za pierwszym razem, wyszedł ze studia i... chciał poprawić wykonanie.
– Mówię, że za wysoko było, bo falsetem musiałem śpiewać. A oni w studio krzyczeli, że świetnie wyszło i tak zostawili – wspominał Ninie Harbuz.

Tak narodził się jeden z największych hitów dzieciństwa wielu pokoleń. Głos Wodeckiego, nie do końca zadowolonego ze swojej interpretacji, towarzyszył dzieciom w wieczornych bajkach przez kolejne dekady.

Nie cztery, a 116 odcinków – zaskakujący zwrot akcji

Na korytarzu studia Wodecki spotkał Janka Kobuszewskiego, który rzucił z uśmiechem, że dobranocka liczy 116 odcinków, a nie cztery, ja wcześniej myślał wokalista. To był szok. Wodecki myślał, że będzie to krótki projekt, nie zdawał sobie sprawy, że jego głos zostanie na stałe wpisany w historię polskiej telewizji.

Reklama

Czytaj też: Ten hit odmienił jego życie, pokochała go cała Polska. Wielki przebój epoki PRL skrywa zaskakujący sekret! Mało kto wiedział

Pszczółka Maja, serial
Pszczółka Maja, serial materiały prasowe TVP
Reklama
Reklama
Reklama