Reklama

Nie każda piosenka musi mieć teledysk, by poruszyć serca. Nie każda musi być grana w radiu, by zdobyć tysiące słuchaczy. „Imię trawy” – niepozorna ballada Sylwii Grzeszczak, nigdy oficjalnie nie promowana, bez klipu i obecności w mediach – znalazła drogę do ludzi w sposób cichy, ale niezwykle skuteczny. Ta historia pokazuje, że prawdziwe emocje w muzyce nie potrzebują reklamy, by odnaleźć odbiorców – czasem wystarczy jeden głos i jedno wzruszenie.

Początek „Imienia trawy” – jak powstała zapomniana ballada Sylwii Grzeszczak

Wiosną 2011 roku Sylwia Grzeszczak zadzwoniła do Jacka Cygana z propozycją napisania tekstu do jednej ze swoich kompozycji. Autor otrzymał mp3 drogą mailową i od razu poczuł, że mimo skromnej formy fortepianowej ballady, utwór ma w sobie coś wyjątkowego. Melodia szybko zapadła mu w pamięć, co według jego własnej metody oznaczało, że i przeciętny słuchacz zapamięta ją bez trudu. Tekst powstał niemal sam z siebie, naturalnie.

Wkrótce Sylwia odwiedziła autora, by wspólnie przećwiczyć piosenkę. Gdy ją zaśpiewała, Cygan i obecny menadżer byli pod ogromnym wrażeniem – emocjonalna siła wykonania wywołała gęsią skórkę. Na jesieni 2011 roku wokalistka wysłała Jackowi Cyganowi płytę Sen o przyszłości, na której znalazło się właśnie „Imię trawy”.

Piosenka, której nikt nie znał – a jednak ktoś ją odnalazł

Mimo obecności na płycie, „Imię trawy” nigdy nie została singlem. Nie miała własnego teledysku, nie była promowana w radiu ani w telewizji. Jak sam autor przyznaje – to typowy życiorys utworu z „drugiej strony płyty”. I zapewne nikt by o niej nie wspomniał, gdyby nie listopadowy wieczór w Busku-Zdroju w 2013 roku.

Wtedy to Jacek Cygan przyjechał jako przewodniczący jury Ogólnopolskiego Turnieju Piosenki Poetyckiej swojego imienia, organizowanego przez Szkolno-Wychowawczy Ośrodek dla Dzieci Niepełnosprawnych Ruchowo. Festiwal zgromadził niezwykłych uczestników – dzieci i młodzież z porażeniami mózgowymi, wielu z nich poruszających się na wózkach. Ich występy były pełne pasji i determinacji.

Czytaj także: „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena był manifestem dla publiczności, kiczem dla krytyków

Sylwia Grzeszczak, Viva! 17/2023
Mateusz Stankiewicz/SameSame

Agnieszka z Sandomierza i moment, który zmienił wszystko

Wśród uczestników była siedemnastoletnia Agnieszka Bednarska z Sandomierza. Weszła na scenę bez fanfar, bez scenicznego blichtru. Z towarzyszeniem pianisty zaśpiewała „Imię trawy”. Już po pierwszych wersach jurorzy spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Zwyczajna dziewczyna wywołała u słuchaczy dreszcze i wzruszenie, jakiego nie da się opisać słowami.

Jej interpretacja była tak silna, że jednogłośnie przyznano jej Grand Prix festiwalu. Na pytanie Jacka Cygana, skąd zna tak nieznaną piosenkę, odpowiedziała: „A tak jakoś ją sobie wygooglowałam i bardzo mi się spodobała”. To krótkie zdanie mówi wszystko o nowej erze – w której piosenka żyje w sieci niezależnie od tego, czy została oficjalnie promowana.

Gdzie tkwi siła „Imienia trawy”?

Tekst utworu jest prosty, a zarazem niezwykle poetycki. Opowiada o potrzebie tożsamości, miłości i poczuciu bycia kimś ważnym. Refren:

„Bo nie mam imienia,
Nie mam imienia,
Abyś nim wołał mnie…”

przenika słuchacza i pozostaje w pamięci. To piosenka o samotności, pragnieniu bliskości i potrzebie bycia zauważonym. Być może właśnie w tym tkwi jej siła – w autentycznym przekazie, który nie potrzebuje promocji ani błyskotek.

Czytaj też: Włoski urok i polska dusza. Wielki hit lat 60. z marszu podbił serca wielbicielek. Mało kto zna kulisy powstania legendarnego przeboju

Kiedyś „druga strona płyty”, dziś – piosenka, która żyje własnym życiem

Po powrocie z Buska-Zdroju Jacek Cygan z ciekawości sprawdził internet. „Imię trawy – Sylwia Grzeszczak” miało wówczas 437 866 wyświetleń na YouTube, mimo że to tylko statyczna okładka płyty. Bez klipu, bez singla, bez promocji.

Cygan nie zadzwonił do Sylwii Grzeszczak, by jej o tym powiedzieć. Zostawił historię tej piosenki w swojej książce, by mogła poruszyć kolejnych czytelników – tak, jak poruszyła Agnieszkę z Sandomierza i setki tysięcy internautów. Bo jak się okazuje, dziś nie ma już „drugiej strony płyty”. Każda piosenka ma szansę dotrzeć do tych, którzy jej potrzebują – nawet po latach.

Bibliografia:

  • Jacek Cygan, rozdział Imię trawy, w: Życie jest piosenką

Reklama
Reklama
Reklama