Powstała pod presją, została legendą. Tak rodził się wielki hit lat 70.
To piosenka, która pomimo twórczej presji stała się jednym z najczęściej wspominanych przebojów PRL‑u. Poznaj jej genezę, współpracę autorów i emocje, które tłumnie nucili słuchacze – historia brzmi jak scenariusz filmu.

Po sukcesie piosenki Jarockiej życie artystki zdawało się zmieniać wciąż na lepsze. Jednak za kulisami tworzenia kryły się napięcia i oczekiwania: potrzeba hitu, oczekiwania impresario, a w tle zmiana planów życia. To opowieść o tym, jak utwór stworzony pod presją zdobył serca tysięcy.
"Kawiarenki" Ireny Jarockiej – kiedy legenda powstawała pod napięciem
Wbrew pozorom, „Kawiarenki” nie były wynikiem spokojnej artystycznej refleksji. Wręcz przeciwnie – narodziły się w pośpiechu, pod silną presją otoczenia. Wojciech Trzciński, z którym artystka współpracowała przy powstawaniu debiutanckiej płyty "W cieniu dobrego drzewa" z 1974 roku, ponownie został zaproszony do studia.
"No to trzeba było coś nowego napisać. Usiadłem do fortepianu z następującymi założeniami: utwór ma mieć oryginalną linię melodyczną, prostotę harmonii, zrytmizowane canta, ale przede wszystkim chór. Dialog chóru z wokalistką. Cała siła tego numer polega na dialogu, że jest wokalistka, są odpowiedzi chóru. A tak, żeby skrócić opowiadanie, chodziło mi o to, żeby napisać numer w stylu Demisa Rusosa" — opowiadał, cytowany przez stronę Cyfrowej Biblioteki Polskiej Piosenki.

Kleyny i Trzciński stworzyli klimat "Kawiarenek"
Za tekst piosenki odpowiadał Jerzy Kleyny, który doskonale wyczuł klimat subtelnej nostalgii i nieuchwytnej emocji. We wspomnianych chórkach mogliśmy usłyszeć zespół Alibabki. Muzyka Wojciecha Trzcińskiego, nastrojowa i delikatna, dopełniła obrazu – razem stworzyli utwór, który porusza do dziś. Choć stworzenie tekstu i muzyki było działaniem na czas, rezultat zaskoczył samych twórców.
Z największą presją czasu musiała zmierzyć się jednak sama... Irena Jarocka.
"Gdy nagrywałam „Kawiarenki”, zarejestrowano wszystkie instrumenty i chórki i nagle okazało się, że nie ma już miejsca na nagranie mojego wokalu, ale warunkiem było bezbłędne zaśpiewanie tej piosenki od początku, do końca... Zaśpiewałam więc tylko raz... I jak dotąd jest to najlepsze nagranie tego utworu" — wspominała na łamach książki "Motylem jestem".

Piosenka opowiada o urokach małych kawiarenek, które w latach 70. były przestrzenią wolności, miłości i chwilowego oderwania się od codzienności. Ten intymny klimat udało się oddać dzięki zgranej współpracy artystów, których różnił temperament, ale łączyło artystyczne wyczucie.
Hit PRL‑u, czyli jak „Kawiarenki” stały się kultowe
Po emisji na festiwalu w Opolu w 1976 roku piosenka niemal natychmiast trafiła na listy przebojów. Irena Jarocka, która już wtedy miała rozpoznawalne nazwisko, dzięki „Kawiarenkom” na zawsze wpisała się w złotą listę polskiej muzyki rozrywkowej. Słuchacze zakochali się w jej ciepłym, melancholijnym głosie i wyjątkowej interpretacji.
Nastroju nie podzielał z kolei Wojciech Trzciński, którego legenda utworu zwyczajnie przerosła. Tłumaczył, że w swoim repertuarze miał dużo ciekawszych piosenek, zasługujących na podobne uznanie.
"Okazało się, że komisja kwalifikująca utwory na Yamaha Pop Song Festival ’75, spośród 3000 propozycji wybrała do konkursu właśnie „Kawiarenki”. Miałem okazję poznać największych muzycznego świata (...). Irena zaśpiewała, pięknie po francusku (tekst zatytułowany „Le Petit Cafe” napisał, a jakże, Jerzy Klejny, dostarczywszy go w momencie, w którym zapowiadano odlot samolotu) otrzymała wyróżnienie, a ja długo musiałem pracować na to, żeby nie być "kompozytorem jednej piosenki" — cytowało kompozytora Cyfrowa Biblioteka Polskiej Piosenki.
W kolejnych dekadach piosenka była wielokrotnie odświeżana, wykorzystywana w filmach, programach telewizyjnych, a nawet reklamach. Stała się też obiektem licznych coverów i hołdów artystycznych.
I choć od premiery „Kawiarenek” minęło niemal pół wieku, utwór wciąż porusza – pokazując, że nawet w pośpiechu, pod presją, można stworzyć coś prawdziwie ponadczasowego.
