Reklama

Taylor Swift potrafi zarówno oddać hołd legendzie, jak i publicznie rozliczyć się z przeciwnikami czy opowiedzieć o miłości w najbardziej bezpośredni sposób. „The Life of a Showgirl” to album pełen niespodzianek – dosłownych i metaforycznych.

Reklama

Nowy album Taylor Swift - „The Life of a Showgirl". Komentarz

Na ten dzień czekali jej wierni fani z całego świata. Taylor Swift rozpoczęła kolejną muzyczną erę. Album „The Life of a Showgirl" już od samego początku wzbudzał niemałe emocje. Artystka jeszcze przed wydaniem krążka zaprezentowała kilka okładek. Internauci nie mieli wątpliwości, że ich ulubienica otworzy nowy rozdział i wyjdzie ze swojej strefy komfortu. Kreacje inspirowane tak zwanymi "Showgirls", które występowały na przełomie XIX i XX wieku. Perły, cekiny i tytuły sugerowały, że tym razem piosenkarka zaprezentuje się w innym stylu — może musicalowym, albo jazzowym, co byłoby z pewnością przełomem w jej przypadku. Niestety, nie tym razem, choć pojawił się drobny wyjątek.

Płyta jest spójna, wypełniona doskonałymi, poetyckimi tekstami. Piosenka „The Life of a Showgirl" w duecie z Sabriną Carpenter zawiera elementy musicalu. Momentami czułem, że słucham soundtrack z filmu „Król rozrywki". To z pewności coś nowego w porównaniu do poprzednich albumów artystki. Krążek jednak nie jest rewolucyjny. Zawiera elementy zaskoczenia i powiewu świeżości w porównaniu do całej dyskografii piosenkarki, lecz oczekiwałem, że będzie tego więcej. „CANCELLED!" sprawił, że poczułem klimat „Reputation", natomiast „Wi$h Li$t" bardzo przypomina mi piosenkę „Glitch" z albumu „Midnights".

CZYTAJ TEŻ: Nigdy nie śpiewa tego hitu na żywo, tylko nieliczni wiedzą, dlaczego. To najsmutniejsza piosenka księżniczki Ameryki

Taylor Swift, 26.10.2024 rok
Taylor Swift, 26.10.2024 rok TAS2024/Getty Images for TAS

Taylor Swift zaskakuje. Hołd dla George’a Michaela, atak na Charli XCX i intymne wyznania

Sama płyta nie rozczarowuje. Jako fan naprawdę świetnie się bawiłem, słuchając 12 hitów. Zdawałem sobie sprawę z tego, że tym razem Taylor postawi na nieco weselsze kawałki, w porównaniu do poprzedniego albumu „The Tortured Poets Department". Wiadomo, że w jej przypadku liczą się teksty i tym razem wokalistka nie zawiodła. Utwór zatytułowany „Father Figure” to reinterpretacja przeboju George’a Michaela, którą artystka przygotowała z pełnym szacunkiem i za zgodą spadkobierców wokalisty. Ulubienica publiczności zgłosił się do spadkobierców George’a Michaela na początku 2025 roku, którzy wyrazili chęć wykorzystania utworu jako formy hołdu dla zmarłego artysty. Po kilku miesiącach rozmów, uzyskano zgodę, a efektem jest utwór, który – jak podkreślają bliscy Michaela – zachowuje ducha oryginału i jednocześnie wnosi świeże spojrzenie.

Swift nie skopiowała utworu, lecz dokonała tzw. interpolacji – nagrała ponownie fragmenty melodii i tekstu, nadając im nowe brzmienie. Spadkobiercy piosenkarza wyrazili uznanie dla tej wersji i podkreślili, że są dumni z takiego uhonorowania jego twórczości.

Zupełnie inny ton przybrała w innym utworze z tego samego albumu -„Actually Romantic", który nawiązuje do piosenki „Everything is romantic" Charli XCX. Tekst zawiera kontrowersyjne wersy, które wiele osób odebrało jako atak w Charli. W tekście pojawiają się słowa:
„Koka**a dodaje ci odwagi. Szczekasz na mnie jak mała chihuahua”, słyszymy. Fani interpretują te wersy jako przytyk w stronę koleżanki z branży, która miała w przeszłości nazwać Taylor Swift „nudną Barbie”. Obie artystki współpracowały w 2018 roku podczas trasy „Reputation”, ale od tamtej pory ich relacje wyraźnie się ochłodziły.

Ostra linia tekstu wskazuje, że Taylor nie zamierza przemilczeć dawnych zniewag i postanowiła odpowiedzieć w swojej muzyce. Piosenka wywołała w sieci falę spekulacji i komentarzy. Choć Taylor oficjalnie nie odniosła się do interpretacji fanów, wiele osób uznaje to za jeden z najbardziej bezpośrednich i konfrontacyjnych fragmentów na całym albumie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ten wers tekstu zdradza wszystko. To dlatego fani wiedzą, że „Mr Perfectly Fine” to utwór o Joe Jonasie

Taylor Swift, 17.07.2024 rok
Taylor Swift, 17.07.2024 rok Andreas Rentz/TAS24/Getty Images for TAS Rights Management

Wśród emocjonalnych i kontrowersyjnych utworów znalazła się też piosenka, która poruszyła słuchaczy wyjątkowo osobistym przekazem. Słowa z utworu „Wood” zawierają bezpośrednie odniesienie do życia intymnego Taylor Swift i jej narzeczonego, Travisa. W piosence możemy usłyszeć: „Nowe szczyty męskości / Nie muszę odpukać / Jego miłość była kluczem / Który rozchylił moje uda”.

To jedno z najbardziej odważnych i otwartych wyznań w dotychczasowej twórczości artystki. Tekst został podany w formie metafory, ale nie pozostawia złudzeń co do intencji – Swift mówi wprost o fizycznym i emocjonalnym połączeniu z ukochanym. Piosenka „Wood” od razu znalazła się na ustach mediów i fanów. Dla jednych to wyraz dojrzałości i odwagi, dla innych przekroczenie granicy intymności.

Nowy album Taylor Swift to bez wątpienia jeden z najbardziej komentowanych projektów muzycznych roku. Świadome nawiązania do popkultury, osobiste wyznania i odważne teksty budzą skrajne emocje. Artystka potrafi zarówno oddać hołd legendzie, jak i publicznie rozliczyć się z przeciwnikami czy opowiedzieć o miłości w najbardziej bezpośredni sposób. „The Life of a Showgirl” to album pełen niespodzianek.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Taylor Swift wraca do kin i to w jakim stylu. Ale to nie koniec... To, co ogłoszono później, rzuciło fanów na kolana. To nie żart

Taylor Swift, 11.10.2024 rok
Taylor Swift, 11.10.2024 rok Matt Winkelmeyer/Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama