Rzucił Warszawę na kolana, fani zadrżeli zwłaszcza na jednym. Oceniam pierwszą solową trasę Damiano Davida. To, co zobaczyłem, wprawiło mnie osłupienie
Damiano David powrócił do Polski, lecz tym razem bez swojego zespołu Måneskin, z którym wygrał Eurowizję w 2021 roku. Artysta jakiś czas temu postanowił oddzielić się od formacji i spróbować swoich sił jako solista. Chyba idzie mu całkiem nieźle, zwłaszcza, ze jego debiutancki album „FUNNY little FEARS" ciszy się ogromnym zainteresowaniem, a bilety na koncert wyprzedały się jak świeże bułeczki. Na tym jednak nie koniec. Polskie rozgłośnie radiowe nieustannie puszczają takie hity jak: „Zombie Lady", czy „Born With a Broken Heart".

Wstrzymał współpracę z zespołem, dziś stawia na siebie. Muzyk, który bez większego trudu wyprzedał COS Torwar w Warszawie oczarował polską publiczność. Nie tylko mocnym i charakterystycznym głosem, ale też szczerością i dziecięcą radością. Jak sam wczoraj podkreślił, kierunek, który obrał, jest dla niego niezwykle ważny i bardzo się z niego cieszy. Często widziałem jego występy z formacją Måneskinem, ale to, co zrobił solo, rozbroiło mnie. Z jednej strony nowa, bardziej intymna odsłona, z drugiej — ten sam ogień, który zawsze przyciągał tłumy. Od pierwszych dźwięków utworu „Born With a Broken Heart” czuć było, że to będzie wieczór pełen emocji.
Nowy rozdział Damiano Davida – bez Måneskin, ale z ogromną energią
Damiano wrócił do Polski, ale w zupełnie innym wydaniu. Jako solista prezentuje się dojrzale, szczerze, z sercem na dłoni. Już przy „Perfect Life” zobaczyłem, że ten utwór to coś więcej niż muzyka — to wyznanie. Gdy uronił łzę, cała sala zamarła. Nie musiał nic mówić, wszystko było w jego głosie i spojrzeniu.
Atmosfera była nie do opisania. Fani śpiewali razem z nim między innymi: najnowszy przebój „Mysterious Girl”, „Zombie Lady", „Voices” czy „Tangerine”, jakby znali je od lat, choć to przecież dopiero debiut. Jego wczorajsze show nie przeszło bez echa. Kiedy artysta zaśpiewał „Pink Pony Club” — cover Chappell Roan — publika eksplodowała, a internauci z całego świata wstrzymali oddech. Zrobił to po mistrzowsku.
Setlista pełna hitów i niespodzianek – także premiery
Ogromnym zaskoczeniem, a zarazem plusem jest fakt, że po pierwszym koncercie, na wszystkich platformach streamingowych opublikowano kilka nowych piosenek, które uzupełniają debiutancki album twórcy. Na tym jednak nie koniec, ponieważ Włoch wykonał je wszystkie podczas koncertu, co rozgrzało wszystkich zgromadzonych w Torwarze fanów.
Dove Cameron, szczęście i nowa inspiracja artysty
Nie da się nie zauważyć wpływu Dove Cameron na jego muzykę. Była tuż pod sceną, a on mówił o niej z taką czułością, że nie trzeba było nic więcej, by zrozumieć, jak bardzo go inspiruje. To właśnie jej poświęcił fragment występu, mówiąc, że odmieniła jego życie i nadała w nim więcej kolorów. Było to piękne i bardzo osobiste. Ulubieniec słuchaczy często zaznaczał, że to dzięki niej jest szczęśliwszym człowiekiem, co było wczoraj widać i słychać.
Niepokorny styl Damiano Davida – scena należy do niego
Po „Talk To Me”, „Angel”, „Over” i „Next Summer” nikt nie miał już wątpliwości — to jego czas. Każdy utwór był emocjonalną bombą, każdy miał swoją historię. Publiczność dosłownie chłonęła każde słowo, każdy dźwięk. A gdy na zakończenie wybrzmiały „The First Time” i „Solitude (No One Understands Me)”, Torwar zalała fala wzruszenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ten hit lat 80. śpiewali niemal wszyscy Polacy. Nikt jednak nie wiedział, że teledysk skrywał przejmującą historię

Tak wyglądał koncert Damiano Davida w Warszawie
To był dopiero pierwszy koncert z trasy, a już rozgrzał wszystkich do czerwoności. Damiano David udowodnił, że jako solista ma nie tylko pomysł na siebie, ale też ogromny potencjał. Mimo że wiele osób zarzucało mu oderwanie się od rockowej wersji siebie, on nie zamierza rezygnować z obranej przez siebie ścieżki. I choć na jakiś czas rozdzielił się z Måneskinem, nie wykluczone, że niebawem znowu wrócą na największe światowe sceny muzyczne.
Obecnie 26-latek bawi się muzyką, eksperymentuje. Jest młody, więc nic dziwnego, że chce spróbować realizować się w kilku gatunkach, by w pełni odkryć swoją artystyczną duszę. Co więcej, muzyk ma na swoim koncie kilka niezwykle ciekawych duetów z takimi twórcami jak: Suki Waterhouse, Labrinth, czy Tyla, z którą stworzył najnowszy kawałek „Talk To Me”.
Piosenkarz ma doskonały kontakt z publicznością, a jego luz i charyzma sceniczna sprawiają, że staje się unikatowy. Przecież nie każdy zaraz po zakończonym show zdejmuje koszulę, a następnie zapala papierosa. I to wszystko na oczach publiczności, która przyjęła go z otwartymi ramionami. To z pewnością nie pierwsza i nie ostatnia wizyta wokalisty w Polsce. Przynajmniej mam taką nadzieję.
