Reklama

Choć dla wielu „Czarny Alibaba” to synonim charyzmy Andrzeja Zauchy, historia tej piosenki sięga dużo dalej. Jej pierwsze wykonanie powstało ponad dwie dekady wcześniej, a dopiero cover Zauchy uczynił z niej nieśmiertelny przebój.

„Czarny Alibaba”: zaskakująca historia hitu, który Andrzej Zaucha wyniósł na szczyt

Andrzej Zaucha należał do grona artystów, którzy nie potrzebowali muzycznych szkół ani edukacji wokalnej – wystarczał talent, intuicja i sceniczny magnetyzm. Choć jego kariera trwała zaledwie nieco ponad dwie dekady, a przerwały ją tragiczne wydarzenia z 1991 roku, zdążył stworzyć repertuar, który do dziś brzmi świeżo i emocjonalnie. Jednym z jego najbardziej rozpoznawalnych utworów pozostaje „Czarny Alibaba” – piosenka, która w jego interpretacji stała się prawdziwym sztosem polskiej muzyki lat 80.

Czytaj też: „Ciarki po pierwszych sekundach". Fani zachwyceni nowym hitem ikony PRL-u. Ale to dopiero początek

Utwór, który stał się szlagierem dzięki Zausze

Zaucha wielokrotnie udowadniał, że potrafi tchnąć nowe życie w każdą kompozycję. „Byłaś serca biciem”, „C’est la vie – Paryż z pocztówki”, „Bądź moim natchnieniem” czy „Wymyśliłem ciebie” to tylko część jego klasyków. Jednak gdy w 1987 roku wyszedł na scenę festiwalu w Opolu i zaśpiewał „Czarnego Alibabę”, publiczność dosłownie oszalała. Mieszanka bigbitu, folku i rocka, podlana pełnym energii wokalem artysty, sprawiła, że piosenka zaczęła żyć nowym życiem. W wykonaniu Zauchy była dzika, żywiołowa, pełna temperamentu – idealnie pasowała do jego scenicznej osobowości.

Ale historia utworu zaczęła się dużo wcześniej…

Choć dziś to Zaucha bywa kojarzony jako wykonawca piosenki, historia jest znacznie ciekawsza. Oryginał powstał już w 1963 roku, czyli ponad dwie dekady wcześniej. Kompozytorem był Bogusław Klimczuk, a autorem tekstu – Tadeusz Urgacz. Pierwszą wykonawczynią została Helena Majdaniec, gwiazda polskiej muzyki tamtych czasów, która nagrała utwór wspólnie z zespołem Niebiesko-Czarni.

Ich wykonanie miało ogromny potencjał – było świeże, przebojowe, doskonale wpisywało się w klimat lat 60. – i cieszyło się sporą popularnością. Jednak dopiero Zaucha sprawił, że „Czarny Alibaba” przeszedł do historii jako hit znany absolutnie każdemu.

To, co różniło interpretację Zauchy od oryginału, to przede wszystkim muzyczna bezkompromisowość. W jego wersji utwór nabrał drapieżności, energii i scenicznej mocy, której trudno się oprzeć.

Czytaj też: To jeden z najważniejszych utworów lat 80. Pokoleniowy hymn, który nie uniknął cenzury

Dla wielu fanów stało się jasne: „Czarny Alibaba” to Zaucha. Ale historia – jak widać – pamięta o tym, że stoją za nim również Majdaniec, Niebiesko-Czarni i twórcy, którzy w 1963 roku stworzyli fundament tej muzycznej legendy. Dlaczego ta piosenka przetrwała pokolenia? Bo łączy w sobie wszystko, co kochamy w polskiej muzyce rozrywkowej: lekkość, rytm, charakter i odrobinę tajemnicy. Oraz dlatego, że Zaucha – człowiek bez formalnej muzycznej edukacji, za to z talentem na miarę światową – umiał z niej zrobić coś absolutnie własnego.

„Czarny Alibaba” jest więc nie tylko piosenką. To opowieść o sile interpretacji, niezwykłej osobowości artysty i o tym, że prawdziwe hity nigdy nie odchodzą.

Andrzej Zaucha Opole 1986-07.
Andrzej Zaucha Opole 1986-07. PAP/Krzysztof Świderski
Reklama
Reklama
Reklama