Ten hit z lat 70. raz na zawsze odmienił jego karierę. Przez lata zastanawiano się, o czym dokładnie śpiewał. Prawdę ujawnił niespodziewanie
W latach 70. David Bowie wypuścił piosenkę, która jakby wyprzedziła swoje czasy. „Starman" opowiadał o obcym, który przez radio przekazuje ludzkości wiadomość. Co dokładnie chciał nam powiedzieć Bowie? I kim naprawdę był Ziggy Stardust – prorok, kosmita, a może coś więcej?

David Bowie zawsze grał według własnych zasad. Jego styl, głos i wizja artystyczna sprawiły, że świat muzyki dosłownie eksplodował. Ale to właśnie w latach 70. stworzył utwór, który nie tylko porwał tłumy, ale stał się jednym z najbardziej symbolicznych momentów jego kariery. W piosence „Starman" opowiedział historię… obcego z kosmosu. Brzmi jak szaleństwo? A jednak cały świat pokochał ten przekaz.
David Bowie „Starman". Hymn nadziei dla młodego pokolenia
Urodzony 8 stycznia 1947 roku w Londynie artysta z czasem sprzedał ponad 140 milionów płyt i na zawsze zapisał się w historii muzyki. Współpracował z gigantami, ale to jego solowe wizje robiły największe wrażenie. Jedną z takich był album z 1972 roku – „The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars", z którego pochodzi właśnie "„Starman".
„Starman" to więcej niż piosenka. To manifest nadziei. Bowie wciela się tu w Ziggy’ego Stardusta – swoje alter ego, które przekazuje ziemskiej młodzieży wiadomość od przybysza z innego świata. Ten obcy, tytułowy „Starman", ma dać ludziom nową nadzieję i zapowiedź lepszej przyszłości. Przekaz płynie przez radio – i trafia prosto do serc słuchaczy.

Interpretacje, które zaskakują. Od Chrystusa po science fiction
Czy to opowieść o zbawieniu? A może metafora? Jedni widzieli w niej drugie przyjście Chrystusa, inni – niesamowitą wręcz zapowiedź filmu „Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga z 1977 roku. Bowie tłumaczył to jednak po swojemu. W rozmowie z magazynem „Rolling Stone" wyznał: „Ziggy’emu we śnie doradzają nieskończoności, aby napisał o przyjściu gwiezdnego człowieka, więc pisze „Starman”, co jest pierwszą nowiną nadziei, jaką usłyszeli ludzie. Więc natychmiast się jej chwytają. Gwiezdni ludzie, o których mówi, nazywani są nieskończonościami i są skoczkami z czarnych dziur. Ziggy opowiadał o tym niesamowitym kosmonaucie, który przybędzie, aby uratować Ziemię", mówił.
„Starman" był dla Bowiego czymś więcej niż tylko kolejnym przebojem. Był pierwszym wielkim hitem od czasu „Space Oddity". To właśnie dzięki niemu artysta na nowo zaistniał w świadomości fanów. I choć od premiery minęły dekady, utwór wciąż pozostaje jednym z najbardziej kosmicznych i poruszających hymnów popkultury.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Konflikt z papieżem i klip, którego nie zapomni świat. Ten hit z lat 90. wywołał międzynarodową burzę
