Ten hit z lat 80. do dziś porusza Polaków. Wciąż uznawany jest za hymn pokolenia
Gdy Polska pogrążona była w stanie wojennym, Maanam dał ludziom głos. „Nocny patrol” to nie tylko hit lat 80., ale przejmujące świadectwo życia w strachu. Tekst Kory i dramatyczne wspomnienia Marka Jackowskiego do dziś wywołują ciarki. Poznaj mroczne kulisy tej ikonicznej piosenki.

To był krzyk, który niósł się echem przez opustoszałe ulice stanu wojennego. Głos Kory w „Nocnym patrolu” był jak syrena alarmowa — ostrzegał, poruszał i nie pozwalał zapomnieć. Maanam stworzył utwór, który na zawsze zapisał się w historii polskiej muzyki jako hymn strachu, buntu i samotności.
Historia powstania „Nocnego patrolu"
Mroczna atmosfera „Nocnego patrolu” była odbiciem codzienności w zniewolonym mieście. Gdy w eterze rozbrzmiewało „Baczność, spocznij”, wielu czuło dreszcze. Słowa nabierały nowego znaczenia, stawały się symbolem ucisku i niepokoju. To nie była tylko piosenka. To był dokument emocjonalny tamtych czasów.
Kora — bezkompromisowa, prawdziwa, szczera. Jej głos drżał od emocji, a tekst piosenki łączył w sobie strach i osobiste dramaty. Opowiadała o zdradzie i pustce, które dla wielu miały wymiar zarówno polityczny, jak i osobisty. „Nocny patrol" to nie tylko opowieść o ulicach patrolowanych przez ZOMO — to także historia złamanego serca.
Marek Jackowski wspominał o realnym strachu, który towarzyszył im podczas tras koncertowych. Pijani zomowcy, broniący systemu siłą i terrorem, potrafili zatrzymać muzyków w środku nocy. „Bardzo często zatrzymywali nas pijani zomowcy. Pamiętam taką scenę jak z czarnego snu. Zostajemy zatrzymani. Z samochodu wytacza się kompletnie pijany dowódca i wymachuje bronią przed naszymi twarzami. Młodsi rangą musieli go uspokajać, aby nie doszło do jakiegoś tragicznego zdarzenia. Boże, jak wtedy baliśmy się", wyznał po latach. Ta atmosfera przesiąkła każdy dźwięk tej piosenki.

Symbol strachu i emocji w czasach PRL
Ale właśnie w tym strachu rodziła się siła. Muzyka Maanamu była jak wentyl bezpieczeństwa — pozwalała ludziom krzyczeć, płakać, przetrwać. Płyta z „Nocnym patrolem” znikała z półek. Dla wielu była czymś więcej niż tylko albumem — była wsparciem, nadzieją, dowodem, że ktoś ich rozumie.
Trzy ikoniczne utwory: „Nocny patrol”, „Jestem kobietą” i „Zadymione ulice”. Wszystkie miały ten sam puls — rytm bicia serca pod presją systemu. Dziś, po latach, wciąż brzmi świeżo. Wciąż potrafi wywołać gęsią skórkę. Bo prawda, którą niesie, jest ponadczasowa. To pomnik dźwiękowy jednej z najciemniejszych zim w historii Polski — i jedna z najjaśniejszych kart w dziejach polskiego rocka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Hit lat 80. zrodzony w strachu, który przyćmił oryginał. Dopiero po latach poznaliśmy kulisy jego powstania
