Ten przebój Bajmu mógł nigdy nie powstać! Jedna osoba odmieniła losy legendarnego hitu lat 80. Ależ zaskoczenie!
Nie miała pomysłu, nie miała siły, a czas naglił. Wtedy padły słowa, które stały się początkiem jednej z najbardziej poruszających piosenek Bajmu. „Małpa i ja” narodziła się z chwili zwątpienia – i właśnie dlatego do dziś brzmi tak prawdziwie.

„Małpa i ja” mogła nigdy nie powstać. Beata Kozidrak zmagała się z brakiem weny, presją i zmęczeniem, aż jedno zdanie wypowiedziane przez męża stało się iskrą, która odmieniła wszystko. Tak narodził się utwór – intymny, emocjonalny, wieloznaczny – który do dziś porusza kolejne pokolenia słuchaczy.
„Małpa i ja” – piosenka, której mogło nie być
Był rok 1978, gdy zespół Bajm zaczął podbijać polską scenę. W mgnieniu oka zaskarbili sobie sympatię słychaczy. Początki grupy to utwory proste i beztroskie. Z czasem brzmienia stawały się ostrzejsze, teksty bardziej surowe. Beata Kozidrak, niegdyś śpiewająca o miłości i wolności, coraz śmielej komentowała rzeczywistość. Jej głos nie był już tylko muzyką – stał się manifestem.
Gdy w połowie lat 80. Kozidrak pracowała nad kolejnym albumem Bajmu – „Martwa woda” – była już nie tylko ikoną sceny, ale też żoną i świeżo upieczoną mamą. Twórcza niemoc dopadła ją z siłą, której się nie spodziewała.
Muzyka była gotowa, potrzeba było tekstu. Wokalistka czuła presję. „Kiedy Jarek zagrał mi tę melodię – od razu wiedziałam, że to będzie utwór ponadczasowy. Może właśnie ta świadomość, to obciążenie, sprawiło, że nic nie przychodziło mi do głowy. Nic mądrego. Wiedziałam, jak to zaśpiewam, jak to wykrzyczę, ale jeszcze nie wiedziałam, o czym to będzie”, opowiadała [cytat za Cyfrową Biblioteką Polskiej Piosenki].
Pewnej nocy, zrezygnowana, postanowiła zaparzyć kawę i siąść do pisania – choćby z przymusu. Gdy jej ówczesny mąż Andrzej zapytał, co robi, odpowiedziała wprost, że nie ma żadnego pomysłu na tekst. Wtedy padły słowa, które zmieniły wszystko.

Polska 1998 Fot. AKPA
Jeden impuls, który zmienił wszystko. Tak powstał utwór "Małpa i ja"
„Zostaw tę politykę – powiedział. Stan Wojenny odwołany, mamy córeczkę, jesteśmy razem, nagrywamy przeboje nigdy nie było tak dobrze jak teraz”. I to był ten impuls, zacytowałam go i rozpoczęłam od słów „Miałeś rację. Nigdy tak nie było dobrze jak teraz”. No i potem już poszło ”, relacjonowała.
Te spontaniczne słowa stały się otwarciem piosenki. I zaczęła pisać. Nagle – jakby ktoś odblokował w niej emocje – popłynął tekst. Wiedziała, jak to zaśpiewa. Czuła, że to będzie wyjątkowe. I miała rację. „Małpa i ja” stała się jednym z najmocniejszych punktów albumu „Martwa woda”.
Sukces, emocje i gorzka puenta
Choć w słowach piosenki mowa o spełnieniu, pod powierzchnią czai się samotność i niepokój. Główna bohaterka ma wszystko – miłość, dom, karierę – a jednak czuje, że coś ją gryzie od środka. Symboliczna „małpa” staje się metaforą niepokoju, który nie pozwala cieszyć się życiem. To ballada o paradoksie spełnienia, które przynosi więcej smutku niż radości.
Dla wielu „Małpa i ja” to więcej niż emocjonalna piosenka o kobiecej samotności. Niektórzy słyszą w niej zakamuflowaną krytykę władzy, próbę ucieczki od politycznych dramatów i refleksję nad rzeczywistością PRL-u. Kozidrak nigdy jednoznacznie nie wyjaśniła znaczenia tekstu – i być może w tym tkwi jego siła. Każdy, kto słucha, znajduje w nim coś innego.
Dziś, z perspektywy lat, „Małpa i ja” wciąż porusza. To nie tylko jeden z najważniejszych utworów w karierze Beaty Kozidrak – to również zapis intymnej, twórczej walki artystki z samą sobą. I dowód na to, że prawdziwe emocje rodzą się w chwilach zwątpienia.
