Reklama

Pierwsze dźwięki „King” to dziś znak rozpoznawczy polskiego rocka lat 90. Piosenka zaczęła się od pomysłu Benedka, który na strychu domu swojej mamy na warszawskim Żoliborzu zagrał Muńkowi trzy proste akordy – z pozoru banalne, a jednak nośne i wyjątkowe. Muniek, jak sam przyznaje, od razu poczuł, że ma do czynienia z czymś więcej niż kolejną melodią. To właśnie tam, w tym domowym zaciszu, narodził się utwór, który – jak wiele legend – miał korzenie w rzeczywistości i osobistych wspomnieniach.

Reklama

Narodziny hitu "King" – od Londynu do Żoliborza

Pod koniec lat 80. i na początku 90., Muniek Staszczyk spędzał sporo czasu w Londynie. Tam zarabiał na życie, sprzątając biura i obserwując miejską codzienność. Właśnie wtedy, będąc z dala od Polski, zaczął intensywnie myśleć o swoich korzeniach. Po powrocie do kraju zamieszkał u Benedka, który pewnego dnia pokazał mu wymyśloną przez siebie sekwencję akordową, inspirowaną twórczością The Rolling Stones. Choć melodia nie do końca pasowała Muńkowi do koncepcji kolejnego krążka, zdecydował się napisać tekst inspirowany własną młodością.

Piosenka „King” nie ma klasycznego refrenu – to opowieść, która płynie jak monolog, narracyjna i hipnotyzująca. Brak powtórzeń, koncentracja na historii i symboliczny przekaz sprawiają, że utwór wyróżnia się nie tylko w dyskografii T.Love, ale i całym nurcie polskiego rocka tamtego czasu.

"Projekt Grechuta" - Kultura Przede Wszystkim, koncert, Polska 2011, scena z: Jan Benedek, Muniek Staszczyk, SK:, ,
Jan Benedek, Muniek Staszczyk, "Projekt Grechuta" - Kultura Przede Wszystkim, Polska 2011. Fot. Piętka Mieszko/AKPA

Kim jest tytułowy King z hitu T.Love? Historia z liceum

Tytułowy „King” był postacią prawdziwą – to zlepek postaci kolegów, których Muniek poznał jeszcze w liceum. W piosence był to starszy chłopak, który zajmował się półlegalnymi interesami, postać niejednoznaczna – z jednej strony groźna, z drugiej fascynująca. Dla młodego Muńka – który wtedy jeszcze bardziej był obserwatorem niż uczestnikiem – King stał się archetypem buntownika, outsidera, królem dzielnicy. Nie był celebrytą ani gwiazdą – był kimś, kto rządził swoim podwórkiem, imponował, wzbudzał respekt.

To nie była tylko piosenka o konkretnym człowieku, ale o całym pokoleniu chłopaków z osiedla – i o tym, jak łatwo można się zatracić w legendzie, którą się tworzy.

Postać "długiego, chudego Lolo" odzwierciedlała jednego z kolegów piosenkarza. Ewa została z kolei wymyślona i nie nawiązuje do żadnej istniejącej kobiety.

Inspiracje literacko‑muzyczne piosenki "King"

Muniek, pisząc tekst „King”, czerpał inspiracje z twórczości Boba Dylana – szczególnie z jego sposobu opowiadania historii. To Dylan był dla niego mistrzem narracji, budowania obrazu za pomocą słów i melodii. W „King” nie ma frazesów – każda linijka niesie treść, każda fraza opisuje scenę, emocję lub konkretne wspomnienie.

Ten sposób pisania był świadomym odejściem od prostych, chwytliwych sloganów. Muniek nie chciał stworzyć przeboju radiowego – chciał opowiedzieć historię. A słuchacze, jak się okazało, bardzo tego potrzebowali.

Reklama
Muniek Staszczyk (L), Jan Nowicki (C), Jan Benedek (P), Sopot, 03.06.2011.
Muniek Staszczyk, Jan Nowicki, Jan Benedek, Sopot, 03.06.2011. Fot. PAP/Stach Leszczyñski
Muniek Staszczyk, VIVA! 6/2010, VIVA! marzec 2010
Muniek Staszczyk, VIVA! 6/2010, VIVA! marzec 2010. Fot. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek
Reklama
Reklama
Reklama