Reklama

Nie każda piosenka staje się hymnem. „Jestem kobietą” Edyty Górniak nie tylko zdobyła sceny i serca publiczności, ale też odważnie wyprzedziła swoje czasy. Tekst Jacka Cygana był śmiały, mocny, pełen metafor i wewnętrznej siły – a zarazem niósł kobiecość w najczystszej postaci. Jak powstał utwór, który do dziś porusza i inspiruje? Ta historia zaczyna się od kasety, bunkra, przeziębienia i… fascynacji basem.

Czy mężczyzna może napisać „Jestem kobietą”? Cygan tłumaczy

Jacek Cygan wielokrotnie słyszał pytanie: „Jak mężczyzna może napisać Jestem kobietą?” Odpowiedź zawsze była ta sama – całe życie obserwował, rozmawiał, studiował kobiety. A jeśli rozmówcy nie byli usatysfakcjonowani, dorzucał jeszcze jedno zdanie: „Ja to napisałem do muzyki. ONA wymagała takiego tekstu!” I choć „ONA” to muzyka, dziennikarki zawsze dopytywały: „Edyta Górniak?” – i miały rację.

Bo właśnie relacja autora tekstu z wokalistką była kluczowa. Wymagała otwartości, a nawet intymności – oczywiście tylko w słowach. Przed Eurowizją Jacek Cygan i Edyta Górniak nie znali się jeszcze dobrze. Dlatego słowa: „Zanim w popiół się zmienię, / chcę być wielkim płomieniem” były bardziej intuicją niż opisem. Jak się okazało – trafną.

Zobacz też: Płacząca Górniak w centrum parkietu. Bursztynowicz wzruszyła ją do granic możliwości

Eurowizyjna gorączka i nocne rozmowy z Edytą Górniak

Przed występem w Dublinie Edyta chorowała – grypa, ból gardła, zatoki. W hotelowym pokoju pachniało mentolem, na szafce stały lekarstwa. Miała smutną twarz i powiedziała: „Pan Bóg mnie chyba nie lubi…” Cygan odpowiedział: „Pan Bóg cię lubi”.

Z Irlandii wrócili inni. Parę tygodni później w Chorzowie podczas koncertu plenerowego publiczność reagowała na głos Edyty euforycznie – piski, okrzyki, gęsia skórka. W nocy wracali do Warszawy. Samochód jechał przez ciemność, a rozmowa zeszła na dziecięce lęki. Te emocje przelały się później w nieopublikowany tekst, w którym Edyta mówiła:
„Nie wejdę do ciemnego życia,
Boję się ciemnych myśli...”

Bunkier, bas i żywioł – narodziny potężnej energii

W maju 1994 roku Edyta przekazała Jackowi Cyganowi kasetę z nagraniem Wojtka Olszaka. Początkowo wydawało się, że to popowa ballada. Wszystko zmieniło się podczas próby zespołu Woobie Doobie w bunkrze na Bemowie. Muzyka zagrana na żywo miała siłę, puls i energię.

Edyta śpiewała po norwesku, a dźwięki porwały Cygana bez reszty. Największe wrażenie zrobiła linia basu, grana przez Wojtka Pilichowskiego. Zespół tworzyli także Michał Dąbrówka (perkusja), Michał Grymuza (gitara), Mariusz „Fazi” Mielczarek (saksofon) i Wojtek Olszak (klawisze).

Czytaj też: Jacek Cygan usłyszał: „To się nie sprzeda”. A stworzył perełkę, którą wyśpiewała ikona polskiej sceny

Edyta Górniak
Edyta Górniak fot. Mateusz Stankiewicz/SameSame

Tekst, który dojrzewał na kartkach

Z tej energetycznej eksplozji powstał tekst – śmiałe wyznanie kobiety świadomej swojej siły. Cygan zachował kartki, na których eksperymentował ze słowami. Początkowo „jestem kobietą” było… skreślone. „Żywioły” miały różne określenia: „piękne”, „straszne”, „wszystkie” – ostatecznie wygrały „słodkie”.

Nie chodziło tylko o sens, ale i o brzmienie. Pojawił się ostateczny wers:

Słodkie żywioły we mnie śpią,
Mogę lawiną runąć złą…

Studio Buffo, perfekcja i głos, który nie zna granic

Wokal nagrywano w Studio Buffo. Realizatorem był Rafał Paczkowski, który zajął się też późniejszym zgraniem całości. Podkład powstał wcześniej w studio w Łomiankach.

Kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki – z mocnym basem Pilichowskiego – Cygan miał ochotę krzyczeć z radości. Edyta śpiewała fenomenalnie, każda wersja była doskonała. Mimo to artystka wciąż powtarzała, że chce jeszcze raz. Ostateczny wybór ścieżki wokalnej był wyzwaniem – ale efekt? Do dziś słuchanie „Jestem kobietą” z płyty Dotyk to czysta przyjemność.

Teledysk z Londynu i nowa odsłona Edyty Górniak

Na Opolu w 1994 roku Edyta wystąpiła z układem tanecznym przygotowanym przez Jarosława Stańka. Próby odbywały się nocami w Teatrze Dramatycznym. Edyta tańczyła świetnie, a choreografia podkreślała tekst.

Jednak wszystko zmieniło się w sierpniu. Górniak wróciła z Londynu z nowym teledyskiem w reżyserii Mr. Robertsa. Czarno-biały klip, dynamiczny montaż, nowy układ taneczny z dwoma rosłymi tancerzami – to było inne myślenie o ruchu.

Edyta pokazała się w krótkiej fryzurze, białym stroju sportowym, a potem w czarnej sukience. Symbolicznym momentem teledysku jest fragment, gdy padają słowa:

Mogę jak Etna zbudzić się
i pojawia się rzymska sofka z leżącą kobietą.

Cygan żartobliwie przyznaje – „Czekałem tylko, aż wejdzie Neron z lirą.” Nie wszedł. Za to została solówka Pilichowskiego i kolejny dowód na to, że… autor tekstu naprawdę „kocha się w basistach”.

Reklama
Reklama
Reklama