Urszula zrobiła z niego hit lat 90., ale to nie jej piosenka! Mało kto zna prawdziwą historię. Też będziesz zaskoczony
Zaczynała jako ballada w studenckim kabarecie, została odrzucona przez Opole, a po latach – w rockowej odsłonie Urszuli – stała się jednym z największych przebojów lat 90. Historia „Konika na biegunach” to opowieść o sentymencie, odwadze i drugim życiu piosenki, która rozkołysała serca Polaków.

Mała huśtawka, zwykła zabawka – a jednak poruszyła miliony. „Konik na biegunach”, który większość z nas kojarzy z charyzmatycznym głosem Urszuli i hitem z 1996 roku, skrywa niezwykłą historię. Mało kto wie, że kultowy przebój zrodził się w studenckim kabarecie lat 60., a jego pierwszym wykonawcą był Michał Hochman.
Skromne początki w krakowskim kabarecie Cyrulik
„Konik, z drzewa koń na biegunach…” – ten refren zna każdy, ale mało kto wie, że jego historia sięga lat 60. i krakowskiego kabaretu Cyrulik. To właśnie tam w 1960 roku powstała piosenka, która miała poruszyć pokolenia. Muzykę skomponował Jacek Dybek, a słowa napisał Franciszek Serwatka. Choć debiutowała na studenckiej scenie, długo musiała czekać na swoje pięć minut.
Piosenka przez lata była ukrytym skarbem, docenianym jedynie w wąskich kręgach środowiska artystycznego. Nikt wtedy nie przewidywał, że kilka dekad później stanie się wielopokoleniowym przebojem, śpiewanym zarówno na weselach, jak i wielkich scenach rockowych.
Michał Hochman – głos, który pokochał "Konika"
Wszystko zmieniło się w 1962 roku w Kołobrzegu. Tam właśnie Zrzeszenie Studentów Polskich zorganizowało obóz dla młodych wokalistów. Wśród uczestników znalazł się Michał Hochman, student geografii z Lublina. To właśnie on zakochał się w „Koniku na biegunach”, usłyszawszy go po raz pierwszy podczas zajęć.
Piosenka głęboko poruszyła młodego artystę. Kilka lat później, w 1965 roku, nagrał ją z zespołem Kawalerowie dla Programu III Polskiego Radia. Utwór zrobił furorę. Słuchacze pokochali jego nostalgiczną, lekko sentymentalną melodię i prosty, poruszający tekst.
Czytaj też: Ten hit lat 80. napisał w odpowiedzi na liczne plotki. Nie zdołał ich zagłuszyć

Odrzucony przez Opole, pokochany przez publiczność
Miał w rękach przebój, który poruszał publiczność, i wygrał eliminacje do festiwalu w Opolu w 1965 roku. A jednak nie wystąpił. Rada programowa uznała, że utwór za zbyt sentymentalny i... odrzuciła go i... odrzuciła go. W zamian zaproponowano „Buzi od Rózi”.
„Było dziesięciu uczestników, a ja właśnie miałem piosenkę "Konik na biegunach". W czasie przesłuchania komisja z Opola powiedziała mi, że piosenka nie nadaje się, ponieważ jest to tani sentymentalizm i w zamian dadzą mi piosenkę Januszko - Urgacz "Buzi od Rózi". Ktoś mi powiedział, że dwa lata później została zaśpiewana przez kogoś innego”, wspominał w rozmowie z Polskim Radiem.
Hochman odmówił. Jego decyzja była odważna, ale świadczyła o artystycznej niezależności i wierze w wartość tej właśnie piosenki. Mimo braku festiwalowego sukcesu, „Konik na biegunach” zyskał status kultowego utworu. Był chętnie wykonywany na weselach, zabawach i domowych imprezach, przechodząc z ust do ust.
Jak Urszula zakochała się w dawnym przeboju
Los chciał, że „Konik na biegunach” po latach wrócił do życia w najmniej oczekiwanym momencie. Michał Hochman, który w 1968 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, zamieszkał w Roosevelt, gdzie zbudował swój świat. To właśnie tam gościł polskich artystów – w tym Urszulę i Staszka Zybowskiego.
Pewnego dnia pokazał Urszuli swój dawny repertuar. Był wśród nich 'Konik na biegunach'. „Urszula często odwiedzała mnie w New Jersey i tak nieśmiało powiedziałem: "Pokażę ci Ula, co kiedyś śpiewałem". Ona posłuchała i aż miała łzy w oczach. Mówiła, że bardzo podoba się jej ta piosenka. I tak się stało, że nagrała to ze Staszkiem Zybowskim i odnieśli wielki sukces. Cieszę się z tego bardzo, bo przy okazji przypomnieli mnie oraz to, że coś takiego zostało kiedyś nagrane”, relacjonował artysta w jednym z wywiadów.
Sprawdź też: Ten hit lat 90. znają wszyscy, ale nie uwierzysz, o czym naprawdę śpiewa lider kultowego zespołu. Prawda rozbraja

To było wspomnienie jak z filmu – pełne czułości, nostalgii i magii dzieciństwa. Urszula, dziś ikona polskiej sceny, wraca myślami do chwil, gdy jej mama tuliła ją do snu, nucąc delikatne dźwięki "Konika na biegunach" płynące z pocztówki dźwiękowej. Wersja Michała Hochmana była dla niej jak kołysanka – subtelna, łagodna, pełna emocji. Nigdy nie przypuszczała, że po latach los zaprowadzi ją aż do jego domu w Ameryce, gdzie wspólnie – jakby czas się zatrzymał – znów wsłuchają się w te same nuty. I wtedy wszystko wróciło: zapach dzieciństwa, rytm serca matki i ten niepozorny „konik”, który znów rozkołysał jej duszę. „Pamiętałam go z dzieciństwa jak przez mgłę, ale tak jakoś zadrapało mnie w gardle, zrobiło się cieplej na sercu. Wspomnienia, nostalgia. Staszek znał ten utwór lepiej „słuchaj” powiedział „na wszystkich weselach, studniówkach, balach na których grałem nie mogło się obejść bez tej piosenki, ma pomysł jak to zrobić na nowo”, opowiadała Urszula w rozmowie z Interia Muzyka.
Zybowski, znający utwór z licznych weselnych występów, miał pomysł, by nadać mu nowoczesne, rockowe brzmienie. I tak w 1996 roku „Konik na biegunach” trafił na płytę „Biała droga”. To był moment przełomowy – piosenka znów podbiła serca Polaków i stała się jednym z największych hitów lat 90.
Źródło: ŻycieGwiazd Dziennik.pl, Interia Muzyka
