Wielki hit PRL-u śpiewała Danuta Rinn. Ale piosenka napisana była dla innej gwiazdy. Miała go śpiewać piękna aktorka
Pomysł był taki, żeby delikatna blondynka wytykała mężczyznom ich wady. Tak przynajmniej wyobrażali sobie to twórcy tego przeboju. Ale życie, jak to zwykle bywa, napisało własny scenariusz... Oto nieznana historia hitu PRLu „Gdzie ci mężczyźni?”. Wcale nie miała go śpiewać Danuta Rinn!

Piosenka „Gdzie ci mężczyźni?” to był mega hit PRLu. Wydawała się bardziej kabaretowa niż estradowa, była czymś w rodzaju prześmiewczego muzycznego felietonu o tym, jacy są współcześni mężczyźni. Powstała w 1972 roku. Słowa napisał Jan Pietrzak. Początkowo miała to być piosenka dla pięknej Ireny Jarockiej, sama o tym wspominała w książce „Motylem jestem, czyli piosenka o sobie samej”. Wtedy jeszcze był sam tekst, bez muzyki. Potem Jan Pietrzak wymyślił śliczną Annę Nehrebecką, a muzykę napisał Włodzimierz Korcz. Jaka była historia tej słynnej piosenki i dlaczego tak ucieszyła się z niej Danuta Rinn?
Gdzie ci mężczyźni – eteryczna Anna Nehrebecka miała w tej piosence „lżyć facetów”
Wszyscy wiedzieli, że „Gdzie Ci mężczyźni?” to dobra piosenka i ma szansę stać się przebojem. Kiedy okazało się, że Irena Jarocka jej nie zaśpiewa, Jan Pietrzak, autor tekstu i założyciel Kabaretu Pod Egidą, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Tak to wspominał: „gdzieś w 1972, a może 73 roku, napisałem tekst z myślą o Ani Nehrebeckiej. Pomysł był taki, że subtelna blondynka będzie w sposób łagodny lżyć facetów z ich największymi wadami. Taka wyliczanka „jak nie nerwus to histeryk”, „gęby pełne wazeliny, oczka stale rozbiegane”, to był taki obrazek społeczny, w którym ubliżałem mężczyznom, którzy są niegodni tego miana. Generalnie są dupkami”. Jak mówił Jan Pietrzak, wytykanie największych wad współczesnych mężczyzn, słabych, histerycznych, niedojrzałych, wychodzące z ust drobnej, ślicznej dziewczyny, miało robić większe wrażenie niż tradycyjne połajanki wykrzykiwane przez przysłowiową „babę”.
Pomysł był dobry, Anna Nehrebecka była utalentowaną i śliczną aktorką do której wzdychało wielu mężczyzn. Tekst w jej wykonaniu robiłby pewnie duże wrażenie. Okazało się jednak, że ta piosenka jej nie leży, mimo starań Włodzimierza Korcza. Tekst był bardzo dobry dla aktorki do interpretacji, ale z muzyką Anna Nehrebecka z trudem sobie radziła. Tymczasem Pietrzak bardzo naciskał na Korcza, żeby napisał muzykę specjalnie pod Nehrebecką. „Ania przypakuje”, obiecywał, kiedy Korcz zwracał uwagę, że to jest mocny tekst i trzeba „przypakować”. Anna Nehrebecka zaśpiewała piosenkę na próbę… i tyle. Nie leżało jej to. Utwór poszedł do szuflady.
Czytaj także: Danuta Rinn swoim poczuciem humoru zarażała publiczność, ale jej życie było pełne dramatów
Danuta Rinn siedziała sama w domu i cierpiała po rozstaniu
Na pomysł ponownego wykorzystania piosenki wpadł Włodzimierz Korcz, który w roli recenzentki słabych panów zobaczył Danutę Rinn. Wyobrażał sobie jednak, że zaśpiewa ją ze swoim mężem Bogdanem Czyżewskim, byli wtedy popularnym wokalnym duetem. Pech chciał, że akurat się rozwiedli. Rinn była po tym rozstaniu w dołku. Siedziała w domu i czekała na propozycje, ale nikt nie dzwonił. Wszyscy kojarzyli ja jako część duetu. Gdy posłuchała piosenki, powiedziała: „Włodek, ja na tą piosenkę czekałam całe życie”.
To ona stworzyła wielki przebój. Kim była Danuta Rinn i skąd ten pseudonim?
Danuta Rinn urodziła się w 1936 roku w Krakowie. Jako mała dziewczynka śpiewała w Radiu Kraków, w grupce dziecięcych wokalistów, w której był też Roman Polański. Skończyła średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu i zaczęła studia na wydziale kompozycji. Wcześnie wyszła za mąż, jej wybrankiem był lekarz, Andrzej Rynduch. Piękny mężczyzna, który miał wielkie powodzenie u kobiet. Małżeństwo szybko się rozpadło, ale od nazwiska pierwszego męża Danuta utworzyła pseudonim Rinn.
Drugim mężem był kolega po fachu, Bogdan Czyżewski. Poznali się w 1963 roku, ona zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. „Mój ci on jest”, zawołała do znajomych na widok Bogdana. Stworzyli estradowy duet, wylansowali takie przeboje, jak „Na deptaku w Ciechocinku”, „Biedroneczki są w kropeczki”, „Wszystkiego najlepszego. Radości, szczęścia moc”. Byli bardzo popularni. Ale małżeństwo się rozpadło. Danuta Rinn została sama, o drugim mężu, którego chyba bardzo kochała, nie lubiła potem mówić.
Czytaj także: Danuta Rinn i Bogdan Czyżewski byli małżeństwem i duetem wokalnym. Zaśpiewali razem blisko 200 piosenek

Jak piosenka stała się wielkim hitem? Czekała na ten utwór całe życie
W takiej sytuacji zjawił się u niej Włodzimierz Korcz. Danuta Rinn miała chyba dobrą fazę na to, by rozliczyć się z mężczyznami. A tekst piosenki był naprawdę ostry. Można powiedzieć, że był to „roast” na facetów. Ale nie zrobiła z tego utworu jakiejś płaskiej awanturki. Przede wszystkim pokazała swoje możliwości głosowe, zaśpiewała piosenkę z ogniem, jazzowo. Dla wielu słuchaczy była w niej odkryciem. Ale jak opowiadał Włodzimierz Korcz, początki nie były łatwe. „Na pierwszy planowany koncert nie nauczyła się tekstu, na kolejny też nie. Aż zagroziłem odebraniem piosenki. Na występie w Radomsku wchodzę do garderoby – cała zarzucona kartkami z ręcznie przepisanym przez nią tekstem. Zarzeka się, że już umie. (...) I co? Zaśpiewała jedną linijkę i… pozostałe wykonała, patrząc w kartkę, wypięta tyłem do publiczności. Myślałem, że umrę ze wstydu. A ona bisowała trzy razy!
Kiedy potem zaśpiewała tę piosenkę po niemiecku, Niemcy oszaleli i zaproponowali jej wielką trasę w RFN. Ale pod warunkiem, że nauczy się wszystkich tekstów w ich języku. No nie, to już by było za dużo pracy! Danka była muzykalna, miała świetny słuch, znakomite poczucie rytmu, czuła tzw. swing. Jak śpiewała, wszystko pulsowało. Mówiono, że fantastycznie tańczy. Nieprawda. Stała w miejscu, ale rękami i nogami robiła takie rzeczy, że ludziom zdawało się, że wykonuje nadzwyczajne ewolucje. Śpiewanie przychodziło jej łatwo. Z trudem przyjmowała uwagi. Jak próbowałem coś powiedzieć, wołała: „a ty wiesz, z jakimi ja jazzmanami studiowałam w Krakowie?!”
Czytaj także: Anna Nehrebecka dwa razy brała ślub. Dla drugiego męża poświęciła karierę i wyjechała z Polski

Jak zmieniła się po "Gdzie ci mężczyźni" Danuta Rinn?
Tak czy inaczej piosenka „Gdzie Ci mężczyźni” okazała się wielkim sukcesem i Włodzimierza Korcza, i Danuty Rinn. Zaczęła dzięki niej bardzo udaną solowa karierę. Zmieniła wizerunek, przestała być słodką paniusią u boku Czyżewskiego. A zaczęła śpiewać ostre jazzowe kawałki. Stała się jedną z najbardziej uznawanych wokalistek w Polsce. Słysząc, jakie Danuta Rinn ma możliwości głosowe, Korcz dopisał jeszcze efektowne zakończenie piosenki. „Gdzie ci mężczyźni” byli jednym z największych przebojów lat 70. i są nim właściwie do dzisiaj.