Agent 007 nie mógł się jej oprzeć. 60-letnia gwiazda hitu Hollywood zachwyca wyglądem. Jak milion dolarów!
Teri Hatcher zaczynała od drobnych ról w „Statku miłości” i „MacGyverze”, by później podbić serca widzów jako Lois Lane w „Nowych przygodach Supermana”. Prawdziwy przełom nadszedł jednak po czterdziestce, gdy wcieliła się w Susan Mayer w „Gotowych na wszystko”. Dziś, mając 60 lat, aktorka z dumą pokazuje swoją naturalność i udowadnia, że szczerość oraz autentyczność są jej największą siłą.

Teri Hatcher przez lata walczyła o uznanie w Hollywood, aż rola Susan Mayer w "Gotowych na wszystko" przyniosła jej światową sławę i prestiżowe nagrody. Dziś, w ma 60 lat, wciąż jest aktywna zawodowo, zachwyca i dzieli się z fanami swoją codziennością. Jak wygląda jej życie po największym zawodowym sukcesie?
Teri Hatcher: od "Statku miłości" do "Gotowych na wszystko"
Teri Hatcher swoją przygodę z show-biznesem rozpoczęła w 1985 roku, kiedy pojawiła się w popularnym sitcomie ABC „Statek miłości”. Niedługo później widzowie mogli oglądać ją w kilku odcinkach serialu „MacGyver”, który również w Polsce miał rzesze fanów. Na dużym ekranie zadebiutowała w 1989 roku w filmie „Kawał kina”, a jeszcze w tym samym roku wystąpiła u boku Sylvestra Stallone’a w komedii akcji „Tango i Cash”.
Prawdziwy rozgłos przyniosły jej lata 90. – przez cztery sezony wcielała się w niezależną i ambitną Lois Lane w serialu „Nowe przygody Supermana”. Chemia pomiędzy nią a Deanem Cainem, odtwórcą roli Clarka Kenta, przyciągała przed telewizory miliony widzów. W 1997 roku Hatcher pojawiła się w filmie o Jamesie Bondzie „Jutro nie umiera nigdy”, gdzie zagrała u boku Pierce’a Brosnana. Wcieliła się w zmysłową Paris Carver, byłą dziewczynę agenta 007. Kreacja w bondowskiej superprodukcji przyniosła jej nominację do nagrody Saturny oraz tytuł jednej z najseksowniejszych kobiet świata.
Choć jej kariera wciąż się rozwijała, blask wielkiej sławy zaczął nieco przygasać. Na kolejną prawdziwie przełomową rolę przyszło jej jednak jeszcze poczekać. W końcu się doczekała!


Rola życia i wielka sława po czterdziestce
Choć aktorka regularnie pracowała w Hollywood, prawdziwy przełom przyszedł dopiero w 2004 roku. W wieku 40 lat dostała angaż w serialu „Gotowe na wszystko”, wcielając się w postać Susan Mayer. Produkcja okazała się globalnym hitem, a kreacja Hatcher podbiła serca widzów i krytyków. Za rolę otrzymała Złoty Glob, trzy Nagrody Gildii Aktorów Ekranowych, a także nominacje do Emmy i Teen Choice Awards.
Serial emitowano aż do 2012 roku, a postać Susan Mayer (później Delfino) stała się najbardziej rozpoznawalnym wcieleniem aktorki. Choć po jego zakończeniu Hatcher grała jeszcze w innych produkcjach, żadna z nich nie powtórzyła tego sukcesu.

Kryzysy, kontrowersje i powrót do naturalności
Życie prywatne Hatcher nie zawsze było tak udane jak kariera. Jej pierwsze małżeństwo z Marcusem Leitholdem trwało zaledwie rok, drugie – z aktorem Jonem Tenneyem – również nie przetrwało próby czasu. W 2003 roku aktorka, będąc mamą sześcioletniej Emerson Rose, złożyła pozew o rozwód. W autobiografii „Spalony tost... czyli życiowa filozofia Teri” pisała, że był to dla niej bardzo trudny okres.

Teri Hatcher bez filtrów
Presja związana z wyglądem w Hollywood sprawiła, że Teri zaczęła korzystać z medycyny estetycznej. Jej zmieniające się rysy twarzy były szeroko komentowane w mediach, a fani apelowali, by przestała ingerować w swoją urodę. Po latach aktorka przyznała, że postanowiła z tym skończyć. Dziś 60-letnia Teri Hatcher otwarcie pokazuje się bez makijażu i filtrów. Na swoim Instagramie, który obserwuje ponad pół miliona osób, dzieli się swoimi przemyśleniami, kadrami z życia prywatnego, a także kulisami pracy. Aktorka podkreśliła, że każda zmarszczka na jej twarzy opowiada historię – o wysiłku, sukcesach i niedoskonałościach.
„Każda zmarszczka to opowieść o prawdziwym ludzkim wysiłku, sukcesach i niedoskonałościach. Możecie śmiało przybliżać obraz. Czy jeden kąt jest bardziej łaskawy? Piękniejszy? To, jak kadrujemy piękno, zmienia wszystko — a moja perspektywa? Wybieram wdzięczność za czas podarowany mi w każdej zmarszczce. Po raz pierwszy pokazałam swoją naturalną twarz światu w 2010 roku — wszyscy mówili, że zwariowałam, ale 15 lat później wciąż tu jestem i wciąż mówię, że bycie prawdziwym jest w porządku”, pisała w jednym z postów. Jej szczerość i autentyczność zachwyciły internautów, którzy zasypali ją pełnymi wsparcia komentarzami.
Sprawdź też: W PRL-u był bohaterem na ekranie, a w życiu odrzuconym. Żona nie pozwoliła postawić krzyża na grobie
Nowe życie gwiazdy: Instagram, podróże i pokazy mody
Teri Hatcher cieszy się życiem. Dużo podróżuje, rozwija swoją kulinarną pasję i chętnie dzieli się przepisami z fanami. Choć największe sukcesy zawodowe ma już za sobą, Hatcher udowadnia, że życie po sześćdziesiątce może być pełne radości, pasji i akceptacji samej siebie.
Źródło: Interia, Wikipedia, Wp.pl, Halo tu Polsat

