Anastazja Jakubiak tylko w VIVIE! o budowaniu życia do nowa. „Trudne jest dla mnie wracanie do tych miejsc czy rzeczy, które bardzo nas wiązały emocjonalnie"
Wchodzi do kuchni i przez ułamek sekundy wierzy, że On tam będzie. Siedzący przy blacie, z papierosem, z książką kucharską. Ale zamiast Jego obecności – pustka. Anastazja Jakubiak mierzy się z najtrudniejszą stratą swojego życia.

Anastazja Jakubiak w szczerej rozmowie z Katarzyną Piątkowską z magazynu VIVA! opowiedziała o emocjach po śmierci ukochanego Tomka. Wspomina ich wspólne chwile, mówi o żałobie, bólu, tęsknocie i budowaniu życia od nowa.
Anastazja Jakubiak o budowaniu życia na nowo
[...]
Tomek nigdy nie pytał, dlaczego to właśnie On zachorował?
On nie. I nie miał w sobie ani odrobiny złości. Za to ja miałam jej w sobie ogromnie dużo i często zadawałam sobie pytania: Dlaczego On i dlaczego teraz? Było mi tak przykro, że Bąbelek doświadcza choroby ukochanego taty. To jest dla mnie chyba najgorsze w tym wszystkim.
Powoli wracasz do życia? A może zaczynasz budować wszystko od nowa?
Zaczynam budowanie wszystkiego od nowa. Trudne jest dla mnie wracanie do tych miejsc czy rzeczy, które bardzo nas wiązały emocjonalnie.
Mieszkasz jednak tu, gdzie mieszkaliście z Tomkiem. Masz powidoki? Wydaje Ci się, że wejdziesz do kuchni i On tam będzie stał?
Teraz już nie, ale przez pierwszy miesiąc bez Niego wydawało mi się, że wejdę tu do kuchni i zobaczę, jak siedzi przy blacie i wydmuchuje dym z papierosa do okapu. Często tu siadał, a jak nie mógł spać, to przy tym stole, przy którym siedzimy, siadał i czytał książki kucharskie. A tu obok stało Jego łóżko, takie specjalistyczne, i wszystkie sprzęty, których potrzebował.
Widzę, że cały czas zerkasz na to miejsce.
Nie mogę się powstrzymać. Siedzę też w Jego ulubionym fotelu. Ale trochę przemeblowałam, bo chyba potrzebuję coś pozmieniać. Z jednej strony tego chcę, a z drugiej złapałam się na tym, że gdybym się stąd wyprowadziła, poczułabym się jak uciekinierka. Chciałam tu zostać i skonfrontować się z tym wszystkim, co się stało. Żałobę trzeba przeżyć. I nie ma żadnych skrótów.

Anastazja Jakubiak o tęsknocie za mężem
[...]
Czy tęsknota może przynieść fizyczny ból?
Po śmierci Tomka bolało mnie całe ciało. Wszystko. Jakbym zaraz miała zachorować na grypę. Nic nie było w stanie zaleczyć tej dziury, którą tu, w piersi czułam. Tomuś miał napady złości i bardzo dużą sinusoidę emocjonalną. Najpierw musiałam pozbierać siebie i Jego, żeby móc dalej funkcjonować. Już mnie fizycznie nie boli, ale tęsknię za wszystkim. Za zapachem, dotykiem, śmiechem… nawet za kłótniami. Za tym, żeby móc Go ochrzanić za palenie papierosów. Wkurza mnie to, że nie mogę Go już o nic zapytać i że On mi nie odpowie. Oczywiście domyślam się, co bym od Niego usłyszała. Wszystko w Nim kochałam – ostre poczucie humoru, miał specyficzny chód. Jak go widziałam z daleka, już byłam szczęśliwa. Kochałam Jego szerokie bary i małą dupkę. Po prostu mi się podobał. I jeszcze bosko gotował. Chodziliśmy na najlepsze randki i do kebaba, i do pięciogwiazdkowego hotelu. Nie było w Nim zadęcia, bo był we wszystkim szczery i naturalny.
Ale nie zawsze było różowo.
Wykonaliśmy przeogromną pracę, żeby nam się w życiu poukładało. I po wszystkich zawirowaniach, po terapiach, kiedy zaczęliśmy wychodzić na prostą w kwestiach finansowych, przyszła choroba. Choć nie byliśmy ze sobą bardzo długo, mieliśmy tyle doświadczeń jak para z 50-letnim stażem. A na koniec zaznaliśmy niebywałej bliskości. Nie mówię o fizyczności, ale o bliskości emocjonalnej. I pomimo tego, że Tomek nie żyje, jestem za to bardzo wdzięczna, bo jestem pewna, że gdyby nie choroba, nigdy czegoś takiego byśmy nie doświadczyli.
[...]
Rozmawiała: KATARZYNA PIĄTKOWSKA. Cały wywiad znajdziesz w nowym numerze VIVY!.
