Dwóch twardzieli polskiego kina. Reżyser i aktor ponownie połączyli siły. Mało kto zna kulisy ich niezwykłej przyjaźni
Wszystko zaczęło się w 1991 roku. Młody reżyser Władysław Pasikowski zadebiutował filmem „Kroll”. W obsadzie pojawił się już wtedy ceniony aktor — Bogusław Linda. Rok później przyszła prawdziwa eksplozja: Produkcja „Psy”, która stała się kultowym manifestem kina lat 90., a Linda w roli Franza Maurera zdobył status ikony. Ten film już na zawsze połączył obu twórców.

Pasikowski i Linda stworzyli duet, który wyznaczył kierunek dla polskiego kina sensacyjnego. Razem pracowali też przy takich produkcjach jak „Psy 2: Ostatnia krew”, „Demony wojny według Goi”, „Operacja Samum”, „Reich”, czy najnowszym hicie: „Zamach na papieża". Ich filmy opowiadały o mężczyznach po przejściach, o lojalności, przemocy i zdradzie — w estetyce surowej, ale prawdziwej.
Od „Krolla” po „Psy”. Tak zaczęła się filmowa historia Lindy i Pasikowskiego
Bogusław Linda wielokrotnie podkreślał, że relacja z Pasikowskim była wyjątkowa. „Nie przeszkadzaliśmy sobie, dlatego — jak dobre małżeństwo — zrobiliśmy tyle filmów", mówił podczas festiwalu w Gdyni. Zaufanie, wolność twórcza, brak ego w pracy. Tak opisywali swoją współpracę.
W dokumencie „Pasikowski & Linda – W czerwonym kręgu” ich wieloletnia współpraca została przedstawiona oczami branży filmowej. W filmie występują m.in. operator Paweł Edelman, krytyczka Grażyna Torbicka i aktorzy, którzy opowiadają o wspólnych produkcjach Lindy i Pasikowskiego oraz kulisach ich relacji zawodowej.
„Zamach na papieża” — ostatni rozdział wspólnej drogi
W 2025 roku, po ponad trzech dekadach współpracy, Linda i Pasikowski ogłosili, że film „Zamach na papieża” będzie ostatnim wspólnym projektem, w którym aktor zagra główną rolę. „Tym kończymy naszą nieowocną karierę. Bawiliśmy się świetnie. [...] Władek ma nieprawdopodobny talent do pisania dialogów, w których zawsze można znaleźć prawdę. I zawsze można znaleźć prawdziwą miłość, nienawiść, więc ta zabawa nie ma końca", ujawnił.

W produkcji, inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami z 1981 roku, Linda wciela się w Konstantego „Bruno” Brusickiego — byłego snajpera, który trafia w sam środek operacji wywiadowczej dotyczącej zamachu na Jana Pawła II. Pomysł filmu miał zresztą narodzić się z osobistej inicjatywy aktora. „Poprosiłem Władysława, żebym mógł za*ić papieża — żeby taki był temat filmu. Władek się z tego wywiązał [...]. Myślałem o wszystkich świętościach polskich. Myślałem o tym, w czym grałem. Myślałem o tym, że przez wiele lat byłem aktorem, który działał przeciw komunizmowi. W związku z tym pomyślałem, że warto zadziałać przeciwko papieżowi", wspominał Linda żartobliwie, podkreślając, jak bardzo ufał reżyserowi.
Film miał swoją premierę podczas 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, choć bez udziału samego Pasikowskiego. Reżyser miał przebywać wówczas na Helu. Symboliczne milczenie? A może ciche pożegnanie?
Koniec epoki. Co dalej z Lindą i Pasikowskim?
Czy to koniec pewnej epoki? Czas pokaże. Być może artyści będą mieli okazję do współpracy. Zarówno Linda, jak i Pasikowski nie mówią o końcu kariery — a jedynie o zamknięciu wspólnego etapu. Linda zapowiedział, że chce skupić się na życiu prywatnym, pasjach i odpoczynku. Pasikowski? Milczy — jak to ma w zwyczaju.
Ich historia to coś więcej niż współpraca. To partnerski sojusz oparty na zaufaniu, z którego narodziły się filmy kultowe. Ich rozstanie — spokojne, bez skandalu — tylko potwierdza, że wielkość mierzy się nie tylko dziełami, ale i klasą odejścia.
Źródło: PAP.pl, Radio Gdańsk, Trójka Polskie Radio, VOD TVP, Warszawa w Pigułce, RMF FM, Plejada.pl, WP Film, Wikipedia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ten jeden moment odmienił życie Eryka Kulma. Zaskakujące wyznanie aktora o świecie i lęku przed śmiercią

