Gwiazdor "Rancza" nie może odpocząć na emeryturze. Wciąż pomaga córce. Mało kto wiedział, co dzieje się w ich życiu
Sylwester Maciejewski, najbardziej znany jako Solejuk z serialu „Ranczo”, obchodził niedawno 70. urodziny. Choć teoretycznie zasłużył na spokój i emeryturę, wciąż aktywnie pracuje – wszystko po to, by pomagać ukochanej córce. Jego życiowa droga pełna była trudności, dramatów i nieoczekiwanego przełomu – a dzisiaj jest inspiracją dla wielu.

Choć jego serialowa rola zapewniła mu ogólnopolską rozpoznawalność, prawdziwe życie aktora toczy się z dala od błysku fleszy. Dla Sylwestra Maciejewskiego największą wartością zawsze była rodzina – to ona motywuje go do działania, nawet w wieku, w którym wielu kolegów po fachu wybiera emeryturę.
Trudne początki i życiowy dramat – zanim pojawił się „Ranczo”
Przez długie lata Sylwester Maciejewski – dziś uwielbiany aktor – funkcjonował niemal na marginesie polskiego świata filmowego. Ukończył warszawską PWST w 1978 roku, jednak los nie był dla niego łaskawy. Mimo pracy w warszawskich teatrach trudno było mu o stabilizację finansową. Na scenie często był tylko tłem, w filmach i serialach pojawiał się przelotnie. Nie raz musiał dorabiać – był akwizytorem, sprzedawał wino, zabawki, a nawet odkurzacze.

Na domiar złego w 2001 roku jego żona, Barbara Kryda-Maciejewska, utalentowana tancerka Teatru Wielkiego, usłyszała dramatyczną diagnozę – nowotwór. W jednej chwili codzienne troski stały się walką o życie ukochanej osoby. Leczenie było kosztowne i wyczerpujące, a sytuacja finansowa rodziny drastycznie się pogorszyła. Maciejewski wpadł w długi, ale nigdy nie zrezygnował z walki o rodzinę.
- ZOBACZ TEŻ: Dziś kończy 61 lat. Nikt nie wiedział, komu legenda lat 90. zawdzięcza karierę. To znany aktor
"Ranczo" — przełom, który ocalił karierę i spokój domowy
Prawdziwy przełom nastąpił w 2006 roku. Sylwester Maciejewski dostał rolę w "Ranczu", kultowym już dziś serialu TVP. Postać Solejuka – prostolinijnego, zabawnego, ale i bardzo ludzkiego chłopa – od razu podbiła serca widzów. Nagle aktor, przez lata niedostrzegany, stał się rozpoznawalny na ulicy, a jego nazwisko pojawiało się w mediach z zupełnie nowym kontekstem.
To nie tylko ocaliło jego karierę, ale przede wszystkim rodzinę. Żona przez długi czas walczyła z chorobą, jednak udało się jej osiągnąć względną stabilność zdrowotną. Maciejewski zyskał możliwość spłacenia zobowiązań i powrotu do równowagi.

Po latach dramatów – dziś wciąż aktywny, bo córka go potrzebuje
Choć dziś Sylwester Maciejewski mógłby już odpoczywać – jego rówieśnicy od dawna korzystają z emerytury – on wciąż pozostaje aktywny zawodowo. "Powiem szczerze, że sporo pracuję i jeżdżę po Polsce. Kiedy się tak jeździ, to marzy się, żeby posiedzieć parę dni w domu. Z kolei jak siedzę przez kilka dni w domu, to mnie zaraz nosi, że gdzieś bym pojechał" — żartował w rozmowie z Plejadą.
Powód? Rodzina. Aktor przyznaje, że nie może sobie pozwolić na bezczynność, ponieważ nadal wspiera córkę Milenę.
W rozmowach z mediami mówi o tym szczerze, ale bez narzekania. Praca daje mu sens, pozwala się realizować, ale przede wszystkim daje poczucie bycia potrzebnym.
"Byłoby przyjemnie, jakby pieniądze leciały, ja bym odpoczywał, miał spokój, emeryturę i nie trzeba byłoby dorabiać. Ale tak byłoby zbyt łatwo. Ja się, broń Boże, nie uskarżam. Daję sobie radę i wspomagam jeszcze córkę. Jak to się mówi, nie odcięła jeszcze pępowiny, choć przecież mam już nawet wnuczkę" — wyznał gwiazdor "Rancza" Plejadzie.
- SPRAWDŹ TEŻ: Kultowa aktorka PRL doczekała się dwóch synów. Wielu nie ma pojęcia, że jej synowa nie jest Polką
