Reklama

Ona dziennikarka, pisarka, rzeczniczka pierwszego niekomunistycznego rządu RP. On reżyser, scenarzysta, pisarz. Twórca kultowego „Wodzireja” i wstrząsającego „Komornika”. Ona katoliczka, on ateista i racjonalista. Małgorzata Niezabitowska i Feliks Falk opowiadają Beacie Nowickiej o sile przyjaźni i przyzwoitości. Sztuce i duchowości.

Małgorzata Niezabitowska i Feliks Falk o sile przyjaźni. Wywiad VIVA!

– Dwa światy, dwie biografie i jedna przyjaźń, która trwa od 50 lat. Wytrzymała próbę czasu, zawieruchy historii i różnice światopoglądowe.

Małgorzata: Obalamy również stereotyp, że kobieta i mężczyzna nie mogą się przyjaźnić. Głęboka przyjaźń, czyli lojalność, szczerość, zaufanie. Nam się udało, choć przyznaję, że zdarza się to rzadko. Felek jest jedynym przyjacielem mężczyzną, jakiego mam.

Feliks: A ty moją jedyną przyjaciółką. Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Małgosia była piękną kobietą. Piękną i kochającą mężczyzn, z wzajemnością oczywiście. Ja również lubiłem piękne kobiety. Właściwie jak to się stało, że nie przekroczyliśmy tej granicy? Do dzisiaj nie wiem… I to jest wartość dodana naszej przyjaźni. Zamiast iść do księdza i się spowiadać, mogliśmy spowiadać się przyjacielowi.

Małgorzata: Przyjaźnimy się rodzinami, co też jest ważne. Mariola, żona Felka, jest przyjaciółką moją i Tomka (Tomasz Tomaszewski, fotograf – przyp. red.), a także matką chrzestną naszej jedynej córki. I obok tej wspólnej przyjaźni zaistniała jeszcze nasza, moja i Felka. Jesteśmy bardzo blisko, sporo o sobie wiedzieliśmy, wiele spraw przegadywaliśmy na bieżąco…

Feliks: …a jednocześnie dużo było niedopowiedzeń, luk. Nigdy nie rozmawialiśmy o wierze, Bogu. Nasza długoletnia przyjaźń uświadomiła mi, że tobie mogę powiedzieć więcej niż komukolwiek innemu. Mogę się z tobą zmierzyć. Zderzyć z moją postawą, moim światopoglądem, moim życiorysem. Rzeczywiście jesteśmy z dwóch odmiennych światów.

Małgorzata: Ty – niewierzący, ateista, ja – katoliczka z rodziny z ziemiańskimi tradycjami. Uznaliśmy, że będzie to dobry punkt wyjścia do wspólnej opowieści, która z czasem przerodziła się w książkę.

– Pamiętacie Państwo swoje pierwsze spotkanie?

Feliks: Pierwsze było przypadkowe. Kończyłem szkołę filmową, wśród filmowców modne było wówczas chodzenie na obiady do SARP-u przy ulicy Foksal. Do lokalu w podziemiach przychodziło mnóstwo ludzi. Pewnego dnia mój kolega z roku Piotrek Andrejew, który, jak się potem okazało, studiował z Małgosią na wydziale prawa, wpadł tam z nią
i nas sobie przedstawił. Chyba zjedliśmy ten obiad razem.

Małgorzata: Tak, to było przelotne. Prawdziwa znajomość zaczęła się w marcu 1973 roku
w Kazimierzu. Byliście we trójkę: ty, mała, śliczna dziewczynka, wasza córka i żona, też śliczna. Ja przyjechałam tam z Włodkiem, moim ówczesnym narzeczonym, który znał was dobrze. Od tamtej pory spotykaliśmy się we czwórkę. A kiedy kilka lat później wyszłam za Tomka, my byliśmy już serdecznie zaprzyjaźnieni.

Małgorzata Niezabitowska i Feliks Falk, VIVA! 23/2025
Małgorzata Niezabitowska i Feliks Falk, VIVA! 23/2025 Fot. Rafał Masłow

– Rozmawiacie szczerze, o wszystkim: dzieciństwie, śmierci bliskich, pierwszych miłościach, Marcu ’68, marzeniach, filmach, książkach, Solidarności, cenzurze… Poruszył mnie fragment, w którym opowiada Pan o dojrzewaniu do ojcostwa. Scena, kiedy dziewięcioletnia córka robi Panu i Ryszardowi Bugajskiemu kanapki…

Feliks: …a ja jestem zaskoczony, że to potrafi, i poruszony, że sama o tym pomyślała. Tamtego dnia urodził się mój syn Adaś. Zawsze już potem cieszyłem się, że mam dzieci. Gdy córka była mała, byłem dumny, ale – nie ma co ukrywać – wstydziłem się pchać wózek z dzieckiem. Kiedy szliśmy na spacer do Łazienek, bałem się, że w Alejach Ujazdowskich natknę się na szyderców typu Głowacki czy Piwowski i to będzie moja kompromitacja. Było to głupie i naiwne, ale straszliwie bałem się zmieszczanienia, małej stabilizacji. Miałem zakodowany z literatury wzór artysty…

Małgorzata: …nonkonformisty.

Feliks: Który w biedzie tworzy, głoduje, obetnie sobie ucho. Nie ma dzieci ani samochodu. Kiedy mój ojciec kupił, jak to w PRL-u, ze specjalnej puli samochód, zrobiłem prawo jazdy i pojechałem do Skolimowa, do Marioli. Jak idiota chciałem się pochwalić. I to był jeden, jedyny raz. Przez kolejne 13 lat, mimo że samochód ojca stał w garażu, tłukłem się autobusami! Byłem Artystą przez duże A.

Małgorzata: Felek prawdziwie niezłomny! A na serio, podczas naszych rozmów Felek zaskakiwał mnie wielokrotnie, na przykład historiami o pierwszych miłościach. Okazało się, że byłeś miłosnym konspiratorem. Kochałeś w ukryciu.

Feliks: Tak było.

[...]


Cały wywiad znajdziesz w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 4 grudnia.

Okładka VIVA 23/2025
Fot. Mateusz Stankiewicz/Feed Me Lab
Reklama
Reklama
Reklama