Jedno zdanie babci odmieniło życie ulubieńca widzów. Do dziś kieruje się tą jedną prostą zasadą
Babcia Krzysztofa Mirucia nie była tylko opiekunką – była moralnym kompasem, nauczycielką życia i cichym bohaterem jego codzienności. Ukształtowała wrażliwość i wartości, które dziś architekt i projektant wnętrz przekłada na pomoc innym.

- Katarzyna Piątkowska
Babcia dała mu nie tylko dom i miłość, ale też fundamenty, które do dziś trzymają jego życie w równowadze między sukcesem zawodowym a empatią wobec potrzebujących.
[...]
– Usłyszałeś chociaż raz od kogoś bliskiego, że jest z Ciebie dumny?
Dzisiaj mi się zdarza usłyszeć, kiedyś bywało różnie. Dla mnie nie jest najważniejsze, żeby mi ktoś to mówił, tylko najważniejsze jest sprostać prośbie, którą babcia mi zawsze powtarzała: „Bądź człowiekiem”.
– Jesteś człowiekiem?
Staram się, jak mogę. Myślę, że nikogo nie krzywdzę, szanuję ludzi, szanuję siebie. Jestem wrażliwy na krzywdę dzieci, dlatego działam charytatywnie.

– Chcesz odwdzięczyć się losowi za to, co Ci dał?
Wychodzę z założenia, że jeśli mi się w życiu powiodło, bo ciężko na to pracowałem, ale też miałem szczęście, to chcę pomóc komuś, kto tego szczęścia nie miał. Nie zbawię całego świata, ale jeśli mogę sprawić, że choć jeden dzieciak się uśmiechnie, to warto. Zgłosiła się do mnie fundacja Cancer Fighters, że wśród ich podopiecznych jest Kuba, który chce zostać architektem, i czybym się z nim nie spotkał. Poprzesuwałem w kalendarzu różne rzeczy, kupiłem wielki zestaw klocków i pojechałem. Kuba był megaszczęśliwy. Ale nie wiedziałem, że w pokoju razem z nim jest drugi Kuba i jeszcze jedna dziewczynka. Już następnego dnia byłem w tym pokoju z powrotem z zabawkami dla nich. A jeszcze później okazało się, że obaj chłopcy mieli mniej więcej w tym samym czasie urodziny, a ja imieniny. Zaproponowałem kolegom z siłowni, żeby z tej okazji zamiast jakichś prezentów dla mnie kupili zabawki i żebyśmy pojechali do szpitala.
– Dużo dajesz, ale to musi dużo kosztować emocji.
Wyobraź sobie, że wyszliśmy z tego szpitala i wszyscy, a jesteśmy dużymi facetami, płakaliśmy. Płaczę, gdy komuś dzieje się krzywda. To zupełnie naturalne. Co poradzę? Wrażliwy jestem. Innym razem remontowaliśmy oddział kardiochirurgii dziecięcej w Instytucie Matki Polki w Łodzi. Leżą tam maluszki po operacjach na otwartym sercu, a siostra zakonna, która dowodzi tym oddziałem, mówi, że dzięki medycynie tutaj dzieją się cuda. Oddziałem zarządza profesor Janiszewska i na Boże Narodzenie zadzwoniłem do niej z życzeniami: „Żeby pani została bezrobotna. Żeby pani już żadnych pacjentów nie miała”. Współpracuję z fundacją pani prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej. Zaprojektowałem na przykład mieszkanie przejściowe dla dzieci z domów dziecka. Młody człowiek opuszczający dom dziecka może w nim mieszkać przez dwa lata. Przewinęło się przez nie już siedmioro dzieciaków. I to jest prawdziwe, świetnie wyposażone, przytulne mieszkanie. Luksusowe nawet, a nie jak w akademiku. Okazało się, że wszyscy mieszkańcy dbali o nie jak o największy skarb. Pokazaliśmy im, jak można żyć, i jestem pewien, że ciężką pracą mogą dojść do takiego poziomu, żeby sobie kupić takie mieszkanie.

– Ty sam myślisz czasami o rzeczach ostatecznych?
Czasem… Najbardziej ten temat dotknął mnie, gdy kilka lat temu odeszła moja babcia. Ona mnie wychowywała od momentu, gdy skończyłem podstawówkę. Mama była bezrobotna i nie było jej stać na utrzymanie dwójki dzieci. Tym bardziej że ja marzyłem o liceum plastycznym, a najbliższe miałem w Supraślu. Z Białegostoku, gdzie mieszkała babcia, było tam dużo bliżej, więc zamieszkałem u niej. Odeszła w wieku 94 lat. Godnie. We śnie. Też bym tak chciał, a tymczasem mężczyźni w mojej rodzinie umierają na zawał serca.
– Może powinieneś popracować nad proporcjami praca versus życie prywatne?
Pomyślę (śmiech). Śmierci się nie boję, boję się niedołężności i fizycznego cierpienia. Już ci kiedyś mówiłem, że nie zdejmuję wrotek, cały czas biegam, żyję. Babcia też taka była. Na koniec życia mówiła, że najgorsze jest to, że tyle jeszcze mogłaby zrobić, a ciało odmawia posłuszeństwa. Tego się boję.
– Sukces zawdzięczasz szczęściu, ciężkiej pracy i mamie, i babci, które Cię takim ukształtowały.
Wychowano mnie w kulcie pracy, ale też w dyscyplinie. Z poszanowaniem osób starszych i panujących zasad.
[...]
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVA! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 28 sierpnia 2025 roku.
