Jej jedno zdanie uratowało karierę polskiego reżysera. Mało kto wie, ze legenda kina była jego wybawicielką
Nie wszystko, co dzieje się za kulisami kina, trafia na wielki ekran. Mało kto wie, że losy Jerzego Skolimowskiego mogły potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie jeden nieoczekiwany gest Claudii Cardinale. To, co wydarzyło się na planie „Przygód Gerarda”, brzmiało jak scenariusz filmu — tyle że nikt go nie napisał.

Claudia Cardinale, gwiazda europejskiego kina, nazywana niegdyś najpiękniejszą kobietą świata, odeszła 23 września 2025 roku. Miała 87 lat. Choć dla świata była ikoną włoskiego filmu, dla Jerzego Skolimowskiego okazała się kimś znacznie ważniejszym. Wybawicielką w najciemniejszym momencie jego kariery. Ich zawodowe drogi przecięły się pod koniec lat 60., w czasie gdy polski reżyser był bliski wyrzucenia z własnego filmu. Cardinale nie zawahała się ani przez chwilę – jednym zdaniem odwróciła bieg wydarzeń.
Claudia Cardinale – od nauczycielki do legendy światowego kina
Claudia Cardinale przyszła na świat 15 kwietnia 1938 roku w Tunisie, w rodzinie włoskich emigrantów. Jej życie początkowo nie zapowiadało wielkiej kariery aktorskiej. Planowała zostać nauczycielką. Wszystko zmienił konkurs piękności, który wygrała w wieku 19 lat. Nagroda, jaką był wyjazd na festiwal filmowy w Wenecji, okazała się bramą do innego świata. To właśnie tam zaczęła się jej oszałamiająca droga do międzynarodowej sławy.
Na dużym ekranie zadebiutowała w 1958 roku, ale to rola w filmie „Nieznani sprawcy" Mario Monicelliego przyniosła jej rozgłos. Wkrótce pojawiły się kolejne ikoniczne tytuły: „Lampart" Luchino Viscontiego i „Osiem i pół" Federico Felliniego. Jej uroda, elegancja i magnetyzm uczyniły ją nie tylko gwiazdą kina, ale i ikoną stylu, nazywaną „Bella Italia”.

Koszmar Jerzego Skolimowskiego. „Byłem wygnańcem z Polski, bez grosza przy duszy”
Pod koniec lat 60. filmowe losy Claudii Cardinale splotły się z życiem Jerzego Skolimowskiego. Polski reżyser, po problemach związanych z filmem „Ręce do góry”, został zmuszony do emigracji. Znalazł się w trudnym położeniu. Bez zaplecza, pieniędzy i znajomości. „Niefortunne losy filmu „Ręce do góry" zmusiły mnie do emigracji. [...] Byłem przecież wygnańcem z Polski, bez grosza przy duszy, więc wdałem się w jakiś okropny projekt, który nazywał się „Przygody Gerarda". Co prawda główną rolę grała w nim przepiękna, wspaniała Claudia Cardinale, niedługo po jej ogromnym sukcesie w filmie „Osiem i pół" Felliniego. Czy pamiętacie, jaką ona była piękną kobietą? To był jedyny pozytyw tego projektu, bo reszta to był kompletny dramat”, wspominał Jerzy Skolimowski podczas spotkania z publicznością w warszawskim Kinie Kultura w 2023 roku. Film był jego pierwszą produkcją realizowaną poza krajem, a zarazem próbą zaistnienia w Hollywood. Choć kręconą w Europie.
CZYTAJ TEŻ: Długo szukała miłości. Tylko jednego mężczyznę kochała naprawdę. Po rozstaniu spełniła jego wielkie marzenie

„Chcieli się mnie pozbyć". Claudia Cardinale powiedziała: „Jeśli Jerzy odejdzie, to ja też"
Problemy piętrzyły się z dnia na dzień. Produkcja filmu była trudna, a współpraca z producentami z United Artists – napięta. Doszło nawet do tego, że zaczęto poważnie rozważać wyrzucenie reżysera z planu. Skolimowski nie ukrywał, że czuł się zagubiony i przerażony. „Ja nie dawałem sobie rady z tym filmem. Od początku wiedziałem, że robię jakiś straszny gniot. Nawet były już dosyć zaawansowane manewry, żeby się mnie pozbyć z tego filmu, żeby mnie wyrzucić”, relacjonował szczerze. Wtedy do akcji wkroczyła Claudia Cardinale. Jej słowa miały ogromną moc. „No i wtedy Claudia mnie uratowała. Powiedziała, że: "jeżeli Jerzy odejdzie z tego filmu, to ona też". To ich powstrzymało, tak że skończyłem ten film”, wyznał z wdzięcznością reżyser.
Dzięki jej postawie film udało się dokończyć. Choć film „Przygody Gerarda" nie odniósł sukcesu i nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii kina, dla Skolimowskiego było to symboliczne zwycięstwo. Dzięki ukończeniu produkcji mógł kontynuować karierę za granicą, co w tamtym czasie nie było wcale oczywiste. „Znalazłem się na obcych wodach i nie za bardzo wiedziałem, co będzie dalej. Na szczęście kolejny mój film Na samym dnie, przy udziale jakichś szczęśliwych zbiegów okoliczności, się udał”, mówił w Kinie Kultura.
Claudia Cardinale do końca życia pozostała symbolem złotej ery włoskiego kina. Była nie tylko aktorką, ale też inspiracją, kobietą z zasadami, która nie bała się bronić słabszych, nawet gdy mogło to zagrozić jej własnej karierze. Jej gest w stronę Jerzego Skolimowskiego był nie tylko aktem przyjaźni, ale i artystycznej solidarności.
Artystka odeszła 23 września 2025 roku w wieku 87 lat, w swoim domu w Nemours pod Paryżem. Smutną informację przekazała agencja AFP. Dla Włochów była „skarbem narodowym”, dla światowej publiczności – niezapomnianą ikoną, a dla Jerzego Skolimowskiego – bohaterką zza kulis, która uratowała jego reżyserską drogę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Była legendą złotej ery kina. Stworzyła ponad 170 ról. Ale to tych 7 filmów musisz znać
