Reklama

Maria Riva urodziła się w 1924 roku, kiedy jej matka, niemiecka gwiazda Hollywood, była u szczytu swojej kariery. Dla młodej Marii, życie z nią nie było ani proste, ani typowe. Chociaż Dietrich starała się zapewnić córce wszystko, co najlepsze – edukację, luksus i wygodę – to jej obecność w życiu córki była znikoma. Zamiast ciepłej matczynej troski, Maria była traktowana jak pomocniczka, asystentka, wychowywana przez nianie i ochroniarzy, z dala od rówieśników. Dietrich, znana ze swojego zimnego podejścia do wielu spraw, nigdy nie stawiała rodziny na pierwszym miejscu.

Córka Marlene Dietrich: „Wiedziałam, że nie mam matki, ale należę do królowej"

Chociaż była kobietą o niezwykłej sile charakteru i talentach, jako matka nie spełniała oczekiwań, które można by mieć wobec kogoś, kto wychowuje dziecko. Wspomnienia Marii o tym okresie wskazują, że od najmłodszych lat była świadoma, iż nie ma tradycyjnej matki. „W wieku trzech lat wiedziałam, że nie mam matki, ale należę do królowej", mówiła o swoich wczesnych latach. Dietrich była obecna, ale emocjonalnie odległa. Zamiast więzi opartych na miłości i opiece, młoda Maria była przygotowywana do życia w cieniu gwiazdy. Dopiero po trzech latach od opuszczenia Niemiec, zgodzono się, by córka zamieszkała z nią w Ameryce.

Dzieciństwo u boku Marleny Dietrich nie było łatwe, a Maria nie kryła swoich odczuć wobec matki. Opisała ją jako „manipulującą, egoistyczną kłamczuchę", dla której najważniejsze były jej własne ambicje i wizerunek. Dietrich traktowała swoją córkę raczej jako element swojego świata, a nie jako osobę zasługującą na zwykłą matczyną miłość. Zamiast tradycyjnej opieki, Maria była świadkiem bezwzględności i nieustannego krytycyzmu.

Aktorka była również znana z ciętego języka i licznych, często okrutnych uwag pod adresem swoich koleżanek z branży. Greta Garbo była dla niej "okrutną Szwedką", Cary Grant "sprzedawcą koszul", a Joan Crafword "wulgarną kobietą z wyłupiastymi oczami, która bije swoje dzieci". Dietrich krytykowała niemal każdego, kto znalazł się w jej zasięgu – jej zimna natura i przekonanie o swojej wyższości tylko pogłębiały problem, z jakim musiała mierzyć się Maria.

CZYTAJ TEŻ: Gwiazdor kabaretu lat 90. wspierał żonę do samego końca, nigdy nie opuścił. Gdy odeszła, nie krył rozpaczy

Marlene Dietrich, córka, Maria Riva
Marlene Dietrich, córka, Maria Riva ullstein bild via Getty Images

Druga szansa dla matki

Z biegiem lat, kiedy Dietrich odeszła z życia publicznego, zaczęła odnajdywać nową rolę – babci. Narodziny pierwszego wnuka, Johna Michaela Rivy, zmieniły jej życie. Wnuk stał się dla niej źródłem spełnienia, którego nie mogła znaleźć w relacji z córką. W przeciwieństwie do Marii, która nie miała nigdy szansy poznać matki w pełni, John Michael zyskał pełne wsparcie, uwagę i miłość. Marlena, choć już dawno wycofana z życia filmowego, cieszyła się rolą babci, a relacja z wnukiem stała się dla niej najważniejsza w ostatnich latach życia.

John Michael Riva, który z czasem rozwinął swoją karierę jako uznany scenograf, był dla babci nie tylko źródłem dumy, ale także emocjonalnego wsparcia. Dietrich, zachowując praktyczne podejście do życia, sama przekazała mu swoją pierwszą kamerę wideo, co stało się początkiem ich bliskiej więzi. Choć Marlene ograniczyła swoją obecność w świecie publicznym, była bardzo zaangażowana w jego życie zawodowe. Zachowywała listy filmów, przy których pracował, w tym takie produkcje jak „Zwyczajni ludzie" Roberta Redforda, za który zdobył Oscara, czy „Kolor purpury" Spielberga. Ten ostatni, doceniając talent Johna Michaela, wysłał Dietrich list, chwaląc jej wnuka jako "jednego z najbardziej utalentowanych scenografów".

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Był chłopcem z „Wojny domowej” i synem legendy, ale płacił za to wysoką cenę. Po latach opowiedział, jak było naprawdę

Marlene Dietrich, córka, Maria Riva
Marlene Dietrich, córka, Maria Riva Ernst Schneider/General Photographic Agency/Getty Images

Ostatnie chwile Marlene Dietrich

Marlena, mimo swojej sławy i wycofania z życia publicznego, pozostawała blisko swojego wnuka. W odnalezionych listach, które wymieniała z Johnem Michaelem, opisywał, jak rozśmieszał ją, gdy oglądała swój ulubiony francuski teleturniej, czy kiedy dostawał od niej liczne, nie zawsze praktyczne, prezenty – jak pojemniki na chusteczki czy sprzęt AGD, które babcia zamawiała za pośrednictwem kanałów telewizyjnych. Jednym z ostatnich, które otrzymał, było wyznanie: "Rozświetlasz moje życie". Wnuk, który stał się dla niej źródłem radości i poczucia spełnienia, miał szczególne miejsce w jej sercu.

Marlene Dietrich, która przez lata była symbolem feminizmu i niezależności, zmarła 6 maja 1992 roku w swoim paryskim apartamencie. Odeszła w ciszy, po wielu latach życia na uboczu, gdzie kontakt z światem ograniczała do listów i rozmów telefonicznych. Była pochowana w Berlinie, na cmentarzu Friedenau, gdzie znalazła spokój w towarzystwie swojej historii. Choć jej życie było pełne kontrowersji, nie można zapominać o tym, że była również kobietą, która pomimo swoich licznych wad, znalazła sposób, by stać się kochającą babcią.

Wnuk, który stał się jej towarzyszem w ostatnich latach, reprezentował nową nadzieję na miłość i bliskość, których Dietrich nie mogła odnaleźć w pełni z córką. Dla niej relacja z Johnem Michaelem była momentem odkupienia, a jej spuścizna nie ograniczała się tylko do filmowego ekranu – w jej ostatnich latach była również osobą, która potrafiła dać miłość, której przez dekady brakowało w jej własnym życiu.

CZYTAJ TEŻ: Wielkie miłości, rozstania i pięć małżeństw. Życie uczuciowe gwiazdora PRL-u zaskakuje! Tak je podsumował

Marlene Dietrich, córka, Maria Riva
Marlene Dietrich, córka, Maria Riva Imagno/Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama