Kariera Marty Nawrockiej mogłaby wyglądać zupełnie inaczej? Tylko nam mówi o swojej wielkiej pasji. Odsłaniamy tajemnice Pierwszej Damy
W dzieciństwie marzyła o tańcu i scenie. A dziś? W poruszającej rozmowie z VIVĄ! Marta Nawrocka, opowiada o pasji, życiowych wyborach i sile wypowiadanych słów.

Jako dziewczynka marzyła o scenie i tańcu. Dziś, jako Pierwsza Dama, Marta Nawrocka marzy o Polsce, w której ludzie potrafią ze sobą rozmawiać. "Chciałabym, żebyśmy jako społeczeństwo nauczyli się znowu ze sobą rozmawiać, słuchać siebie, pięknie się różnić. Polska jest wspaniałym krajem, pełnym dobrych, serdecznych ludzi, ale często pozwalamy, żeby język, jakim się posługujemy, oddzielał nas od siebie", mówi Wiktorowi Słojkowskiemu. W wyjątkowej rozmowie z VIVĄ! Marta Nawrocka opowiada o dzieciństwie, pasji i wyborach, które ukształtowały jej drogę, a także sile empatii w życiu publicznym. To opowieść o kobiecie, która nie zapomina, kim była – i z tą samą wrażliwością buduje swoją codzienność.
Tylko w VIVIE!: Marta Nawrocka odsłania przed nami swoje tajemnice. Pierwsza Dama szczerze o pasji, marzeniach
– W Pani biografii pojawia się jednak coś, co mnie szczególnie zaintrygowało – szkoła baletowa. Dlaczego właśnie balet? Czy to było dziecięce marzenie o scenie, o światłach, o ruchu, który staje się poezją?
Każda dziewczynka ma swoje marzenia, czasem ulotne, czasem konkretne, ale zawsze pełne emocji. Ja marzyłam o tańcu, o tej niezwykłej harmonii między ciałem a muzyką, o poczuciu, że można wyrazić coś bez słów. To było coś więcej niż dziecięca zabawa. W moim przypadku taniec był też rodzinną pasją, bo mój brat również chodził do szkoły baletowej i przez kilka lat wspólnie uczestniczyliśmy w tej wymagającej, ale pięknej przygodzie. Balet to świat surowych zasad, dyscypliny, pracy nad sobą, często ponad siły, ale też świat ogromnej wrażliwości. Nauczył mnie systematyczności, odporności na stres, poczucia rytmu, nie tylko muzycznego, ale też życiowego.
– A jednak nie została Pani tancerką, tylko wybrała zupełnie inną ścieżkę. Nigdy nie kusiło Panią, by stanąć na scenie?
Czasem myślę, że w życiu każdy z nas ma kilka równoległych dróg i każda z nich mogłaby być dobra, ale nie da się iść wszystkimi naraz. Zrozumiałam dość wcześnie, że taniec, choć piękny, nie będzie moją przyszłością. Czułam, że chcę czegoś innego, bardziej stabilnego, konkretnego. Że chcę być częścią czegoś większego niż scena. Dlatego poszłam w stronę pracy publicznej. I choć to dwa zupełnie różne światy – teatr i urząd – to jednak łączy je coś wspólnego: dyscyplina, rytm i odpowiedzialność. W balecie liczy się każdy krok, w służbie – każde działanie. Tylko sceneria się zmienia.

– Dziś ma Pani z pewnością inne marzenia. Jakie są one teraz, kiedy świat patrzy na Panią przez pryzmat funkcji, ale Pani sama wciąż pozostaje tą samą kobietą?
Mam swoje osobiste marzenia, ale nie będę ich zdradzać, bo się nie spełnią (śmiech). A moim największym społecznym marzeniem jest to, by Polska nie była podzielona. Ani politycznie, ani mentalnie, ani emocjonalnie. Chciałabym, żebyśmy jako społeczeństwo nauczyli się znowu ze sobą rozmawiać, słuchać siebie, pięknie się różnić. Polska jest wspaniałym krajem, pełnym dobrych, serdecznych ludzi, ale często pozwalamy, żeby język, jakim się posługujemy, oddzielał nas od siebie. Chciałabym, byśmy zaczęli mówić do siebie z szacunkiem, nawet jeśli się nie zgadzamy. Byśmy przestali nienawidzić w internecie, przestali oceniać innych po jednym zdaniu, po jednym zdjęciu. Bo przecież w rzeczywistości ludzie są inni niż w sieci, cieplejsi, delikatniejsi, bardziej ludzcy.
– To marzenie, które brzmi pięknie, ale też nieco utopijnie. Czy wierzy Pani, że naprawdę da się to zmienić?
Wierzę, że tak. Może nie od razu, może nie w skali całego kraju, ale w małych gestach, w rozmowach między ludźmi, w uśmiechu, w gotowości do wysłuchania drugiego człowieka. Czasem wystarczy, że ktoś po prostu powie: „Rozumiem cię”, nawet jeśli się z nim nie zgadza. W internecie często widzimy sporo złości, ale w prawdziwym życiu spotykam zupełnie innych ludzi. Ciepłych, serdecznych, wdzięcznych, życzliwych. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś na ulicy powiedział coś przykrego, mimo że w mediach społecznościowych komentarze bywają okrutne. To pokazuje, jak bardzo internet wypacza obraz społeczeństwa. Dlatego chcę działać, byśmy zaczęli lepiej rozumieć, jaką siłę mają słowa.
TYLKO W VIVIE!: Rozmowa jakiej nie było! Marta Nawrocka w VIVIE! o roli Pierwszej Damy, życiowych priorytetach i codzienności w Pałacu Prezydenckim
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 6 listopada.

