Kochają każdy etap życia, mimo strat i tęsknot. Tylko w VIVIE! Olbrychscy szczerze o upływie czasu i pięknie codzienności
Są razem 32 lata. Robią sobie awanturki o drobiazgi, ale w rzeczach zasadniczych są zgodni. Krystyna Demska-Olbrychska i Daniel Olbrychski właśnie wydali książkę „Dary losu” – o ludziach, którzy sprawili, że ich życie jest naprawdę wyjątkowe.

Na wywiad Krystyna Demska-Olbrychska i Daniel Olbrychski zapraszają mnie do siebie, do Podkowy Leśnej. Ich dom tonie w kolorach jesieni. Za oknem szaleją wiewiórki, które kilka razy odciągają naszą uwagę od rozmowy. Daniel Olbrychski początkowo jedynie się przysłuchuje. „Zasłuchałem się”, powtarza kilkukrotnie, ale w końcu włącza się do rozmowy. Bo przecież rozmawiamy o ważnych rzeczach: miłości, przyjaźni, polityce. O ukochanych miejscach, o tym, jak być ze sobą ponad 30 lat i nie zwariować. O smutnych pożegnaniach i nieuchronności losu. I o książce, w której opowiedzieli o ważnych dla siebie ludziach, których nazywają „darami losu”: Wojciechu Młynarskim, Beacie Tyszkiewicz, Marinie Vlady, Czesławie Miłoszu, Jeanie-Paulu Belmondo, Jacku Cyganie i wielu innych. I o Agnieszce Osieckiej, i… herbatce, od której chyba wszystko się zaczęło.
Daniel Olbrychski i Krystyna Demska‑Olbrychska: szczerze o życiu po sześćdziesiątce, stracie bliskich i sile miłości. Wywiad VIVA!
[...]
– Słyszeliście Państwo o teorii litery U? Mówi o tym, że najszczęśliwsi są ludzie młodzi, potem jest dół i kryzys wieku średniego, a po sześćdziesiątce krzywa szczęścia idzie do góry.
Krystyna: No to u nas zupełnie inaczej. Żadnego kryzysu jeszcze nie przechodziliśmy. Tfu! Trzeba splunąć przez lewe ramię.
Daniel: Ja każdy okres życia lubię. Zawsze lubiłem moje tu i teraz.
Krystyna: Ja też. Tak jak wszystkie pory roku.
Daniel: Jak w piosence Czerwonych Gitar: „A ja lubię wszystkie cztery pory roku/ bo każda z nich/ Wiosna, lato, jesień, zima/ Przypomina mi Ciebie”.

– Szczęśliwi…
Daniel: …ale z różnymi kłopotami. Nie z samymi pasmami sukcesów i szczęścia. Mamy za sobą bolesne przeżycia, śmierci najbliższych. Ale mimo wszystko uważamy, że każdy okres życia był fantastyczny.
Krystyna: Te smutne doświadczenia też przecież czegoś uczą. Jesteśmy w takim wieku, że wielu znajomych odchodzi, i akceptujemy fakt, że to jest normalna kolej rzeczy. Wielu naszych znajomych zapełnia Aleje Zasłużonych. Gdy przejeżdżamy obok Powązek, to czasem wzdychamy, nawet nie smutno, ale z tęsknotą za ludźmi, i mówimy sobie, że tam to by się niezły bankiet wydało.
Daniel: Mamy szczęście być blisko niezwykłych ludzi, więc nieraz przychodzi nam ich żegnać.
Krystyna: Te smutne uroczystości miewają też wesołe momenty. Tak było podczas nabożeństwa pogrzebowego Zenka Dondajewskiego, dyrektora Teatru Komedia, w kościele przy placu Teatralnym w Warszawie. Na środku oczywiście stała urna z jego prochami. I nasz przyjaciel Stefan Friedmann podszedł do wdowy i mówi: „Popatrz, taka uroczysta premiera, a Zenek w proszku”. Ryk śmiechu rozległ się w całym kościele. Czasem to śmiech nerwowy, często przez łzy.
– Przy tych niewesołych okazjach myślicie Państwo, że niestety macie już bliżej niż dalej?
Krystyna: Dosyć często o tym rozmawiamy. Siedzimy na przykład w domu, jest miły wieczór, coś fajnego się dzieje i nagle przychodzi refleksja: Cholera, jaka szkoda, że to już mniej niż więcej.
Daniel: Mój serdeczny przyjaciel Sobiesław Zasada mówi, że życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce.
Krystyna: Ważne jest, żeby niezależnie od wieku mieć co w życiu robić. My mamy tak zapełniony kalendarz, że nie ma kiedy snuć ponurych myśli.
Cały wywiad znajdziesz w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 20 listopada.
