Reklama

Edyta Olszówka– jedna z najbardziej cenionych polskich aktorek – przez lata unikała medialnego zgiełku, chroniąc swoje życie prywatne przed ciekawskimi spojrzeniami. W przejmującej rozmowie z Dominiką Wantuch opublikowanej w „Wysokich Obcasach Extra” odsłania kulisy swojej walki z hejtem, presją i traumami z przeszłości. Jej słowa poruszają do głębi, bo opowiada nie tylko o świecie aktorstwa, ale przede wszystkim o ludzkiej kruchości, potrzebie akceptacji i drodze do wewnętrznego spokoju. To historia, która nikogo nie pozostawi obojętnym.

Edyta Olszówka: „Nie jestem gwiazdą, jestem aktorką”

Edyta Olszówka od lat konsekwentnie buduje swoją pozycję w świecie polskiego kina i teatru, lecz sama o sobie mówi z pokorą: „Nie jestem gwiazdą, bo mnie w social mediach nie ma, na imprezach raczej nie bywam, a do domu wpuszczam tylko przyjaciół”. Dla niej aktorstwo nie ma nic wspólnego z autopromocją. „Wolę zdecydowanie myśleć o sobie jako o aktorce, o człowieku, który wykonuje pracę będącą spełnieniem dziecięcych marzeń” – tłumaczy.

Olszówka przyznaje, że choć podoba jej się brzmienie słowa „gwiazda”, to w dzisiejszych czasach ten tytuł stracił znaczenie. „Łatwo być dziś gwiazdą, niewiele trzeba zrobić, by nią zostać” – mówi z goryczą. Dla niej prawdziwa wartość leży w rzemiośle, w autentycznym kontakcie z widzem i emocjach, jakie budzi scena. Wspomina, że mogła uczyć się od legend – Gustawa Holoubka, Jana Machulskiego, Zbigniewa Zapasiewicza. To oni nauczyli ją pokory i traktowania zawodu jak sztuki, a nie narzędzia autopromocji.

Zobacz też: Edyta Olszówka nie posiada kont w mediach społecznościowych. Zdradziła, co jest tego powodem

Za co była napiętnowana. Brak męża i dzieci stał się jej „winą”

To najbardziej szczery i bolesny fragment wywiadu. Edyta Olszówka opowiada o czasie, gdy – jak sama przyznaje – „została poddana społecznemu ostracyzmowi za to, że nie ma męża i dzieci”. Wtedy, jak mówi, miała wrażenie, że zajmuje na świecie nie swoje miejsce. „Zastanawiałam się nad sensem swojego życia, po co jestem na świecie, skoro nie spełniam oczekiwań społecznych i instytucjonalnych. To było bardzo bolesne”.

Presja i wścibstwo otoczenia sprawiły, że przez lata mierzyła się z pytaniem: „Czy nie żałuje pani, że nie ma męża i dzieci?”. „Było tego tak dużo, że przestałam liczyć” – przyznaje. Dla wielu to tylko ciekawość, dla niej – rana, która długo się nie goiła. „Ludzie projektują swoje schematy na innych. Nie zastanawiają się, że nie wszystko jest wyłącznie naszym wyborem. Pewne rzeczy są konsekwencją tego, jak życie się układa” – mówi.

Z czasem nauczyła się odpowiadać inaczej. „Kiedyś czułam się wywołana do tablicy i tłumaczyłam się. Dziś wiem, że powinnam była powiedzieć: ‘To nie pana sprawa, to przekraczanie granic’”. Jej słowa pokazują, jak głęboko w kulturze zakorzeniona jest presja wobec kobiet, które nie wpisują się w tradycyjny model życia.

Edyta Olszówka, Viva! 2011
Edyta Olszówka, sesja dla magazynu VIVA!, 2011 Fot. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek

Hejt, paparazzi i medialna nagonka: „Było to trudne i bolesne”

Olszówka nie ukrywa, że medialne doświadczenia mocno ją zraniły. „Był czas w moim życiu, kiedy pisano różne, nieprawdziwe rzeczy o mnie, o moim związku, o moim życiu. Doświadczyłam paparazzich stojących na klatce schodowej, czekających na moje potknięcie”.

Bycie osobą publiczną okazało się nie nagrodą, lecz karą. „To było trudne i bolesne, dość mocno mnie poharatało” – wspomina. Dziś jednak potrafi znaleźć w tym sens: „Ta forma ucieczki od medialnego zgiełku daje mi wolność bycia sobą. Pozostawia miejsce na życie własnym życiem”.

To właśnie wtedy nauczyła się dystansu i ciszy. „Analiza siebie jest często dotkliwa i bolesna, ale przynajmniej pozostaje się w prawdzie ze sobą”. Zrozumiała, że prywatność nie jest luksusem, lecz formą samoobrony.

Czytaj też: Nigdy nie wyszła za mąż i nie zdecydowała się na dziecko. Edyta Olszówka już nie ukrywa, co było powodem

Ucieczka w siebie, emocje i trudne relacje

Edyta Olszówka przyznaje, że jej zawód opiera się na emocjach, które potrafią zarówno leczyć, jak i ranić. „Długo sądziłam, że poprzez swój zawód wypłakuję własne nieszczęścia. Dopiero po czasie zrozumiałam, że jest odwrotnie, że to historie moich bohaterek wpisują się w mój życiorys”.

Granica między fikcją a rzeczywistością bywała niebezpiecznie cienka. „Podświadomość nie odróżnia prawdziwego świata od fikcji” – mówi. Gdy do tego dochodziły życiowe zawirowania, emocje stawały się nie do zniesienia. „Każdy szuka jakiegoś sposobu, żeby złapać dystans, czasami się znieczulić, uciec od problemów, znaleźć ukojenie, choćby na chwilę”.

To wyznanie pokazuje, że aktorka – choć podziwiana – również zmagała się z bezsilnością, stresem i poczuciem nieadekwatności. W pewnym momencie przyznała: „Miałam wrażenie, że nie dźwigam tego, co jest wokół”.

Przełom i decyzja: „Tak dłużej być nie może”

Kiedyś stanęła przed lustrem i powiedziała sobie dość. „Zdecydowałam, że tak dłużej być nie może, że muszę się zdystansować od tej cudzej narracji, ale muszę też zmienić sporo rzeczy w sobie” – wspomina. To był początek prawdziwej przemiany.

Zaczęła od analizy relacji, które ją otaczały. „Przeanalizowałam, co mi w życiu służy, a co nie, które relacje mnie budują, a które działają destrukcyjnie”. Zrozumiała, że najtrudniejsze nie jest odcięcie się od nałogów, lecz od toksycznych ludzi. „Czasami odcięcie się np. od złych nawyków bywa łatwiejsze niż uniezależnienie się od relacji, które nas niszczą”.

Dziś nie żałuje żadnego doświadczenia. „Historie, które nam się zdarzają, zdarzają się po coś. Dlatego niczego nie żałuję” – mówi z przekonaniem. Ta dojrzała perspektywa stała się jej siłą.

Czytaj też: Przyjaźnili się do samego końca... Oto wyjątkowa historia miłości Edyty Olszówski i Piotra Machalicy

Szczęście, miłość, dystans – co dziś daje jej ukojenie?

„Dla mnie najważniejsza jest miłość. Jedyna rzecz, którą warto na tym świecie czynić, to kochać ludzi, zwierzęta, drzewa, kwiaty. I siebie” – mówi dziś Edyta Olszówka z ciepłem w głosie. To efekt lat pracy nad sobą – medytacji, podróży, spotkań z mądrymi ludźmi i nauki akceptacji.

„Poczucie bezpieczeństwa trzeba budować w sobie samym” – podkreśla. Choć kiedyś bolały ją komentarze o wyglądzie i upływie czasu, dziś reaguje na nie spokojem. „Moje słabości i niedoskonałości dziś mnie wzruszają, czasami bawią. Smucą też, ale już nie spędzają mi snu z powiek”.

Podróże – także te wewnętrzne – pozwoliły jej zrozumieć, że szczęście nie jest stałym stanem. „Szczęście to coś ulotnego. Szczęśliwe są tylko chwile” – przyznaje. W pracy inspiruje ją młode pokolenie aktorów, z którymi spotkała się na planie filmu „LARP. Miłość, trolle i inne questy”. Ich radość i entuzjazm przypominają jej, dlaczego wciąż kocha ten zawód.

Edyta Olszówka, październik 2025 r.
Edyta Olszówka, październik 2025 r. Premiera filmu „LARP. Miłość, trolle i inne questy” Fot. Jacek Kurnikowski/AKPA

Źródło: Wywiad z Edytą Olszówką, Wysokie Obcasy Extra, listopad 2025. Rozmowa: Dominika Wantuch

Reklama
Reklama
Reklama