Nie miała łatwego startu. Dziś jest symbolem kobiecej siły
Jako dziecko zmagała się z widoczną wadą, przez którą czuła się inna. Dziś z uśmiechem patrzy w lustro i pokazuje kobietom w całej Polsce, że prawdziwe piękno zaczyna się od odwagi i akceptacji.

- Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska
Zamknij oczy i wyobraź sobie…
…że to wszystko, co dziś kobiety mają do dyspozycji, by wyglądać pięknie, 40 lat temu nie istniało. Wtedy zaczynała zawodową karierę, przecierała szlaki w kosmetologii i walczyła z losem, który nieustannie stawiał ją na życiowych zakrętach. Dziś wierzy w siebie, wciąż ma szalone plany i marzenia i… lubi patrzeć w lustro. Kogo w nim widzi? Z Magdaleną Bogulak, właścicielką kliniki Sharley, rozmawia Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska.
Magdalena Bogulak szczerze o urodzie, wieku i sile kobiet. Wywiad VIVA!
– Lubisz patrzeć w lustro?
Lubię, chociaż w pewnym wieku lustro przestaje być sprzymierzeńcem kobiety. Nie ukrywajmy, wszystkie widzimy się w nim tak, jakbyśmy chciały się widzieć, a nie tak, jak naprawdę wyglądamy. Ale ja na siebie staram się patrzeć przez środek, przez głębię, przez wnętrze i mam wrażenie, że mimo upływu czasu nic się nie zmieniłam. Że wciąż mam 30 lat i stoję na progu przygody zwanej życiem. Więc lustro co rano za każdym razem mnie trochę zaskakuje…
– Przyznajesz się do wieku?
Tak. Mam 63 lata. I mówię o tym głośno. Ale czym w ogóle jest wiek? I czy naprawdę ma znaczenie w życiu? Człowiek pozytywny, energiczny, radosny, wciąż ciekawy świata i każdego kolejnego dnia nie ma wieku. I co to w ogóle jest czas? Jak zamykam oczy, wydaje mi się, że dopiero byłam dzieckiem, chodziłam do szkoły, dopiero wyszłam za mąż, urodziłam dzieci… Gdzieś się zatrzymałam w czasoprzestrzeni, tylko zmienia się moja zewnętrzna powłoka.

– Właśnie o to chodzi, że Ty się prawie wcale nie zmieniasz.
Dzisiaj są metody, sposoby… Przecież od lat pracuję w branży beauty, odmładzam kobiety, więc dbam też o siebie, żeby nie odstawać od innych. Staram się być wizytówką swojego salonu, by moje klientki wiedziały, że naprawdę wszystko jest możliwe i jeśli istnieje taka potrzeba, wiele można w sobie zmienić.
– Dlaczego kobiety nie chcą przyznawać się do wieku? Wydaje się, że kult młodości już przeminął, trend silver power ma się dobrze…
…ale żadna z nas mimo wszystko nie chce być stara. I bardzo się boimy, że gdy powiemy wszem wobec, że mamy lat 50, 60 czy 70, nagle staniemy się niewidzialne. Wiele atrakcyjnych, dojrzałych kobiet wyraźnie widzi, że nikt się już za nimi nie ogląda, wzrok się gdzieś prześlizguje, omija…
To boli, to deprymuje, to podcina skrzydła. A my wciąż przecież czujemy się piękne i na topie.
– Wygląd ma znaczenie?
Ogromne. I przestańmy być obłudni. Jeśli obudzimy się rano z przekonaniem, że wyglądamy dobrze, dzień natychmiast staje się piękny. Przeczytałam kiedyś wywiad z Krystyną Jandą, która przyznała, że jej mąż, nieżyjący już wybitny operator filmowy Edward Kłosiński tak poustawiał światła w domu, że w każdym lustrze prezentowała się doskonale. Z myślą „wyglądam świetnie” wychodziła z domu co ranek. Poczucie własnej wartości, samoakceptacja, przekonanie, że jest się kimś wyjątkowym, nietuzinkowym, niezwykłym, bardzo pomaga w najtrudniejszych chwilach. A takie zdarzają się każdemu. Nie oszukujmy się. Ja też zderzyłam się z wieloma sytuacjami, które mnie na chwilę zatrzymały, a nawet złamały, i nie zamierzam udawać, że moje życie to bajka. Jako dziecko przeszłam operację stawu biodrowego i moja lewa noga nie rosła tak, jak rosnąć powinna. Była krótsza od prawej o pięć centymetrów. Żeby zatuszować swoje widoczne kalectwo, musiałam nosić specjalne ortopedyczne buty i nauczyć się odpowiednio ubierać. Przy takiej różnicy długości nóg nie chodziłam, a kulałam. Wiedziałam, że jestem „inna”, co wcale nie przeszkadzało mi marzyć. Mieszkałam wówczas w Rawie Mazowieckiej, a wiadomo, że w mniejszych miejscowościach ludzie wszystko o sobie wiedzą. Plotkują, komentują, pokazują palcem… Dziewczynie z krótszą nogą łatwo więc nie było. Pamiętaj, że mówimy o latach 80., kiedy medycyna w takich przypadkach jak mój była bezradna. A ja chciałam normalnie żyć, udowodnić sobie i światu, że mimo krótszej nogi wszystko mogę. Zawsze miałam mocny charakter, więc powiedziałam sobie: Magda, cokolwiek będzie się działo, musisz sobie poradzić.
[...]
Cały wywiad znajdziesz w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 20 listopada.
