Nie planował kariery, został legendą. Hollywoodzki gwiazdor odszedł w wielkim stylu
Nie chciał być aktorem, ale życie napisało dla niego inny scenariusz. Robert Redford – złoty chłopiec Hollywood, buntownik z artystyczną duszą – przez ponad sześć dekad czarował publiczność nie tylko talentem, ale też niepokornym charakterem.

Miał być sportowcem, potem malarzem. Został aktorem. Po ponad 60 latach pracy i po około 60 filmach, postanowił odpocząć. „Niezły film wybrał sobie na pożegnanie”, żartowali internauci, bo Robert Redford pożegnał się z widzami filmem Gentleman z rewolwerem – o złodzieju, który na emeryturę wcale odchodzić nie chciał. 85‑letni Redford jednak był przebiegły i zostawił sobie furtkę, mówiąc: „Nigdy nie mów nigdy”.
Robert Redford zmarł 16 września 2025 roku w Utah.
Tato, nie farbuj włosów!
„Nie przejmowałem się swoim wyglądem”, twierdził przez całe życie, walcząc z wizerunkiem złotego chłopca z Kalifornii. Urodzony w Santa Monica syn księgowego i gospodyni domowej spędzał czas na plaży i surfowaniu. „Wystarczyło parę dni na plaży, a moje włosy stawały się jaśniejsze”, opowiadał, odpowiadając na złośliwe komentarze Pauline Kael. Krytyk filmowy pisała, że kolor jego włosów był skoordynowany z zębami. „Kiedyś usłyszałem, jak moja córka szepcze do brata: »Powiedz tacie, żeby się przestał farbować«. Skoro własne dzieci musiałem przekonywać, to co mieli myśleć widzowie?”, zastanawiał się. A widzowie myśleli, że farbował włosy, jego hollywoodzki uśmiech był dziełem dentysty, a twarz – poddana liftingowi.
Glenn Close i Kim Basinger zagrały z Redfordem w filmie Urodzony sportowiec. Close żartowała, że na planie wizażyści poświęcali aktorowi dużo więcej czasu niż Basinger. Podczas zdjęć do Tacy byliśmy kłócił się z Barbrą Streisand o to, kto ma być filmowany z lewego profilu.
Udało mu się uniknąć zaszufladkowania, bo oprócz pięknego uśmiechu i wysportowanego ciała miał też wielki talent.
Lepszy niż inni
Jego przepustką do kariery był western z 1969 roku Butch Cassidy i Sundance Kid. Zagrał u boku Paula Newmana, który już wtedy był na szczycie. Producenci obawiali się, że angażując mało znanego aktora, narażą się wielkiej gwieździe. „Czy Newman zechce zagrać z kimś »bez nazwiska«?”, zastanawiali się. Od pierwszego spotkania aktorów było widać, że połączyła ich wyjątkowa więź. „Mówiłem Robertowi, że to jego pierwszy film w karierze wart 20 milionów”, wyznał Newman. Zapomniał chyba dodać: „Uważaj, żebyś nie stracił tej szansy”. A może nie musiał tego robić. Redford zdawał sobie sprawę z tego, że to może być przełom w jego karierze.
Nie planował zostać aktorem. Po prostu pewnego dnia uznał, że był w tym lepszy niż inni. Zanim doszedł do takiego wniosku, miał być sportowcem, malarzem, disneyowskim animatorem. Ze sportu nic nie wyszło, bo choć w Van Nuys High School trenował baseball i dzięki temu otrzymał stypendium sportowe na Uniwersytecie Kolorado, został wyrzucony za bójki i picie. „Kampusowym pijakiem”, jak o sobie mówił, stał się po śmierci matki. Martha Redford zmarła na sepsę w 1955 roku, gdy Robert miał 18 lat. „Kiedyś na końcu szkolnego korytarza zadzwonił telefon. Dzwonił tata, żeby powiedzieć, że mama nie żyje”, wspominał. To mama zaszczepiła w nim wiarę, że może stać się tym, kim tylko sobie wymarzył.
Europejskie szkoły życia
Wyrzucony ze szkoły, bez zobowiązań wobec rodziny, jak twierdził – wydawałoby się bez perspektyw, bo nie był najlepszym uczniem – postanowił spróbować swoich sił w Europie. W Paryżu malował na ulicach, mieszkał ze studentami w komunie i dzielił się z nimi najtańszym jedzeniem. We Florencji spał pod gołym niebem, bo nie miał pieniędzy. To tam odkrył, że nie był w tym dobry. A całe życie miał obsesję bycia najlepszym. Skoro nie mógł być doskonałym malarzem, przestał nim być w ogóle.
Wrócił do Ameryki i postanowił spróbować swoich sił w aktorstwie. Wtedy też poznał młodszą o dwa lata mormonkę Lolę Van Wagenen. Byli biedni i zakochani. Pożyczyli pieniądze od bliskich i pojechali do Las Vegas, by się pobrać. Gdy wrócili, na dobre zajął się aktorstwem. Pomogła mu w tym macocha, która umówiła go na pierwszy casting. „Nigdy nie sądziłem, że z tego mojego grania coś wyjdzie. Ale kiedy już w to wszedłem, poczułem, że odnalazłem swoje miejsce na ziemi. Potem przyszła rodzina, dzieci…”, opowiadał o swoich początkach w branży filmowej.
Rodzina i trudne chwile
Udało mu się jednak wolno zbudować życie rodzinne. Niestety, jego pierwsze dziecko, syn Scott, zmarł nagłą śmiercią łóżeczkową, gdy miał 10 tygodni. Później urodzili się: córka Shauna, syn Jamie i Amy. Jamie był wcześniakiem z niedorozwiniętymi płucami. „Lekarze dawali mu 40 procent szans, ale przetrwał”, wspominał Redford. Potem został zdiagnozowany – miał zapalenie jelita grubego. Chłopcu usunięto okrężnicę, a w 1993 roku przeszedł dwa przeszczepy wątroby. Choć Redford nie narzekał na brak propozycji, w życiu prywatnym bywało mu gorzej. Śmierć pierwszego dziecka, choroba drugiego… Jamie przez całe życie miał pretensje do ojca, że ten stale był nieobecny i że to Lola utrzymywała pozory szczęśliwej rodziny. Ten stan trwał przez wiele lat.
Kariery blask i przyjaźnie
Robert Redford grał jak szalony, bo propozycje sypały się jak z rękawa. Dzięki roli w Butch Cassidy i Sundance Kid, w której z Paulem Newmanem stworzyli męski duet wszech czasów, oprócz przepustki do grona najlepszych aktorów zyskał coś jeszcze – przyjaźń na całe życie. Słynęli z dowcipów, które sobie nawzajem robili. Gdy Paul Newman, zapalony rajdowiec i fan szybkich aut, obchodził swoje 50. urodziny, przyjaciel podstawił mu pod kuchenne drzwi wrak Porsche owinięty czerwoną kokardą. Newman kazał go przetopić na bryłę metalu i wstawił ją Redfordowi do salonu. Z niej zaprzyjaźniony artysta zrobił rzeźbę, która wylądowała w ogrodzie Newmana. Co ciekawe, podobno nigdy nie zamienili na ten temat ani słowa.
Prawdziwej męskiej przyjaźni nie przeszkodziło nawet to, że cztery lata po premierze Butch Cassidy i Sundance Kid, gdy znów zagrali razem, tym razem w Żądle, Redford był już większą gwiazdą. „Łączyło nas przekonanie, że jeśli komuś się poszczęści w życiu, powinien dać coś w zamian. Paul założył koncern żywnościowy i organizował obozy dla chorych dzieci, a ja instytut i festiwal Sundance. Gdy któryś z nas odniósł sukces, drugi natychmiast sprowadzał go na ziemię. Jeśli bowiem zdobywasz status ikony, powinieneś znaleźć kogoś, kto pomoże ci zachować równowagę i nie pozwoli, by woda sodowa uderzyła ci do głowy”, wspominał Redford o Newmanie, który zmarł w 2008 roku.
Twórca festiwalu
Z pierwszą żoną Redford kupił ośrodek narciarski w Utah. Niestety, śnieg nie był tam tak dobry jak w Aspen. Dość szybko się z tym pogodził i powołał do życia instytut i festiwal Sundance. Na początku, w 1978 roku, w jednym kinie niezależne filmy oglądało około 100 osób, które Redford „zaganiał” do kina, stojąc przed wejściem. Z czasem Park City rozwinęło się – było tam wiele kin, a na festiwal przyjeżdżały dziesiątki tysięcy widzów. Kto wie, czy gdyby nie Sundance Festival, odkryto by Quentina Tarantino albo Stevena Soderbergha. „Przez 30 lat festiwalu żaden z debiutujących tam reżyserów nie zaproponował mi roli”, mówił nieco rozżalony Redford. Do czasu. W 2013 roku J.C. Chandor zaangażował go do filmu Wszystko stracone. Oprócz tej roli festiwal przyniósł mu… drugie małżeństwo.
Po rozstaniu z Lolą aktor, jak sam mówił, miał kilka lat wolności. Spotykał się z brazylijską aktorką Sônią Bragą i kostiumografką Kathy O’Rear. W 1999 roku poznał niemiecką malarkę Sibylle Szaggars. Pobrali się 10 lat później. Mimo upływu lat wiele z jego uroku chłopięcego pozostało, choć miał więcej zmarszczek, piegów, a jego fryzura była bardziej wypłowiała. Stale trzymał postawę kowboja i wysportowane ciało.
Dyktator w kapeluszu
Kiedyś odrzucił propozycję reklamowania ubrań od Ralpha Laurena, chociaż wyglądał w nich fantastycznie. Podobno wolał dżinsy, kowbojki i kapelusz. Podobno bywał też nieznośny. Wiele osób uważało, że nie powinien się zajmować zarządzaniem tak wielkim przedsięwzięciem jak festiwal, bo miał dyktatorskie zapędy, był szorstki, wywyższał się, odmawiał rozdawania autografów, a przede wszystkim spóźniał się.
Piekielny Redford
Kiedy Michael Feeney Callan pisał jego biografię, Redford chciał kontrolować niemal każde słowo. Może dlatego trwało to aż 16 lat! „Praca z nim była piekłem! Zdarzało się, że przylatywałem do Utah i cztery miesiące czekałem na spotkanie”, mówił Callan dziennikarce Camilli Long z The New York Times. Mimo tego ludzie go kochali, bo potrafił stworzyć wokół siebie przyjazną atmosferę, był bardzo dowcipny i ujmujący.
Sam twierdził, że jako reżyser nie lubiłby siebie aktora, a jako aktor nie lubiłby siebie reżysera. Sydney Pollack, z którym nakręcił siedem filmów, mówił: „Redford był dla mnie szczególnie interesujący z powodu swej złożoności. Na zewnątrz złoty chłopiec, wewnątrz miał coś mrocznego, co ujawniało się w jego kreacjach”. Za żadną z nich nie otrzymał jednak największej filmowej nagrody – Oscara – za grę aktorską. Trzykrotnie był nominowany, ale nagrodzono go za reżyserię filmu Zwyczajni ludzie. W 2002 roku otrzymał Oscara specjalnego – za całokształt pracy.
1 z 7

Z Paulem Newmanem w Butch Cassidy i Sundance Kid
2 z 7

Z pierwszą żoną i dziećmi
3 z 7

W roli reżysera
4 z 7

Z drugą żoną, Sibylle Szaggars
5 z 7

Z Meryl Streep w Pożegnaniu z Afryką
6 z 7

W filmie Gentleman z rewolwerem
7 z 7

Ten uśmiech! Trudno się dziwić, że kochały się w nim wszystkie kobiety…