Reklama

Siostra Małgorzata Chmielewska znów poruszyła Polskę! Choć na co dzień stroni od medialnego zgiełku, jej najnowszy list otwarty w sprawie uchodźców wywołał gorącą debatę w całym kraju. W szczerej rozmowie dla magazynu VIVA! opowiada o dzieciństwie pełnym przygód, młodzieńczym buncie, poszukiwaniu sensu życia i drodze, która zaprowadziła ją do ubogich i wykluczonych. Zdradza też, jak zareagowała na polityczne ataki i co czuła, gdy stała się bohaterką powieści kryminalnej.

Siostra Małgorzata Chmielewska w wywiadzie VIVY!:

– Do studiów życie Siostry nie zapowiadało tego, co stało się później. Co takiego się zdarzyło, że odnalazła Siostra nową życiową drogę?

Od kiedy pamiętam, stawiałam sobie pytanie o sens życia. Szukałam odpowiedzi w literaturze. W czasach studenckich działałam w Klubie Inteligencji Katolickiej, ale też przeczytałam Koran. Chciałam jak najwięcej wiedzieć, rozumieć ludzi innych wyznań, przekonań. W czasie studiów był najlepszy czas, bo wcześniej… Lepiej nie mówić! Kiedy jeszcze byłam w podstawówce, poszłam do liceum sióstr niepokalanek w Szymanowie, gdzie mój ojciec dostał pracę. Rozrabiałam tam tak, że cud, że mnie nie wyrzuciły…

– Słucham?!

No tak. Byłyśmy u nich ja i moja przyjaciółka z podstawówki, Ewa. I znakomicie się bawiłyśmy, zamiast rozwijać duchowość. Siostry suszyły na strychu pranie, które dowoziła tam winda gospodarcza ciągnięta za pomocą sznurków. I pewnego dnia Ewa wsiadła do tej windy, a ja wciągnęłam ją na górę, gdzie siostry suszyły swoje pantalony. W ramach żartu pozawiązywała im te majtalasy nogawkami. Miałyśmy wtedy pstro w głowie!

– Próbowała Siostra różnych rzeczy. Nie tylko w Polsce…

Pierwszym zagranicznym miastem, jakie odwiedziłam, był Londyn, gdzie po wojnie trafiła moja cioteczna babka. Wysłała mi zaproszenie, dojechałam tam autokarem i żeby jej nie obciążać finansowo, zaczęłam pracować. Sprzątałam w domach Polaków. Pamiętam, że kiedyś, wracając z pracy, kupiłam sobie figi. U nas nieosiągalny rarytas! Przyniosłam je do domu, a babcia zaczęła krzyczeć, że to jedzą tylko świnie i żebym zabrała jej sprzed oczu to paskudztwo. Potem mi wytłumaczyła, że gdy była w Iraku, widziała, jak figami karmi się bydło.

Zobacz też: Walczyła, by spełnić marzenie o macierzyństwie, dzięki synom czuje się niepokonana. Tylko nam gwiazda TVN-u mówi o rodzinnych relacjach

Siostra Małgorzata Chmielewska, Alek Rogoziński, Viva! 19/2025
Siostra Małgorzata Chmielewska, Alek Rogoziński, Viva! 19/2025 Zdjęcia Szymon Szcześniak/Visual Crafters

Mam wrażenie, że Siostra przeżyła więcej niż jedno życie. Pracowała Siostra z dziećmi ociemniałymi. Pomagała więźniarkom, potem bezdomnym i wykluczonym ze społeczeństwa… Kiedy nastąpił ten moment, kiedy Siostra poczuła, że pomaganie ludziom jest jej życiowym przeznaczeniem?

W którymś momencie życia stwierdziłam, że Ewangelia jest prawdą. Zaczęłam stosować dokładnie to, co mówi Chrystus: że to On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Najpierw myślałam, że wstąpię do klasztoru kontemplacyjnego. Ale prawda jest taka, że tam trzeba mieć różne zdolności, a ja nie umiem śpiewać. Klasztor, w którym oczekiwano ode mnie śpiewu, odpadał. W tym czasie skończyłam studia na wydziale biologii i znalazłam informację, że w Drohiczynie nad Bugiem są siostry benedyktynki. Pomyślałam sprytnie, że zatrudnię się w tym mieście jako nauczycielka, a jednocześnie postaram się zbliżyć do klasztoru. Pojechałam tam, ale planu nie zrealizowałam, bo na mojej drodze stanęła dziewczynka. Spotkałam ją w księgarni. Widać było, że jest zabiedzona. Dowiedziałam się, że ma na imię Małgosia. Była w dramatycznej sytuacji rodzinnej. Wszyscy uważali ją za upośledzoną, bo mimo iż chodziła do czwartej klasy, nie umiała czytać i pisać. Okazało się, że jest głucha. Pojechałam z nią do Warszawy, do mojego ojca, który zaordynował odpowiednią kurację. Kiedy Małgosia odzyskała słuch, okazało się, że jest normalnym dzieckiem. Przygarnęłam ją, tworząc rodzinę zastępczą. Przyjaciele znaleźli mi pracę w Laskach w zakładzie dla niewidomych. Małgosia po roku stwierdziła, że chce wracać do mamy. Oczywiście później też jej pomagałam.

– Po Małgosi wychowała Siostra jeszcze kilkoro dzieci…

Gdy staje przed tobą dziecko i wiesz, że jego los zależy od ciebie, to nie wahasz się. Zawsze powtarzam, że Bóg stawia przed nami proroków. Czasem są to dzieci.

– A kiedy ta rodzina zastępcza zaczęła się przeradzać w to, co jest dzisiaj, czyli domy opieki?

To są dwie oddzielne płaszczyzny. Kiedy pracowałam w Laskach, wstąpiłam do Zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa, które żyje wśród ludzi najbiedniejszych, przykładowo w taborze cygańskim czy gdzieś tam na pustyni. Siostry pracują fizycznie. Nie prowadzą jednak żadnych konkretnych dzieł, akcji. I to ograniczenie bardzo mi przeszkadzało. Razem z nimi trafiłam do Ostrowca Świętokrzyskiego, potem pracowałam w fabryce porcelany w Ćmielowie. W tym czasie spotkałam Tamarę, dziewczynę, która też czuła chęć niesienia ludziom pomocy. Wyjechałyśmy do Warszawy i zaczęłyśmy pracować w duszpasterstwie niewidomych na Piwnej. Poznałyśmy wtedy kogoś, kto umożliwił nam wejście do aresztu dla kobiet na Rakowieckiej. Okazało się, że gdy wychodzą z więzienia, to nie wiedzą, co z sobą zrobić. Pomieszkiwały u mojej mamy, która zawsze miała wielkie serce. Uznałyśmy jednak, że to może być niebezpieczne, bo te dziewczyny nie były aniołami. Zaczęłyśmy więc rozmyślać nad tym, czy nie stworzyć dla nich jakiegoś domu, zanim staną na nogi. Na naszej drodze stanął wówczas ksiądz palotyn, cudowny człowiek, który przez wiele lat był misjonarzem w Afryce. I to on w Żabiej Woli pod Warszawą znalazł chałupę. Tam założyłyśmy nasz pierwszy dom. Później ktoś dał nam adres do Wspólnoty Chleb Życia. Zostałyśmy zaproszone do Belgii na spotkanie z jej założycielami. I kiedy tam byłyśmy, ucząc się, jak prowadzi się tego typu miejsca, zadzwonił znajomy, który dowiedział się, że siostry zmartwychwstanki opuszczają dom w Bulowicach i mogą nam go przekazać. To była stara, góralska chałupa. Mogłyśmy zacząć przyjmować ludzi.

Czytaj również: Gwiazdor Milionerów wraca do początków kariery. Tylko nam zdradza, jak wyglądało jego życie, zanim został ikoną tv

Cały materiał dostępny w nowym numerze VIVY!. Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 9 października.

Co jeszcze w nowej VIVIE! 19/2025?

Na okładce: Małgorzata Rozenek-Majdan. Jej życie kilka razy wykonało woltę, ale ona się nie poddała.

Małgorzata Rozenek-Majdan, Viva! 19/2025
Małgorzata Rozenek-Majdan, Viva! 19/2025 Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/feed me lab

Hubert Urbański o tym, co przed nim i co za nim, oraz o… ciągłym ocieraniu się o banał.

Hubert Urbański, Viva! 19/2025
Hubert Urbański, Viva! 19/2025 Zdjęcia BARTEK WIECZOREK/VISUAL CRAFTERS

W o tym się mówi: Claudia Cardinale – ikona kina, która udowodniła, że uroda to nie wszystko.

W Extra: Dzieje nowojorskich barów są burzliwe jak historia tego fascynującego miasta.

W podróżach: Zobaczyć surowe wrzosowiska na wzgórzach Yorkshire w północnej Anglii jak z powieści Emily Brontë…

Małgorzata Rozenek-Majdan, Viva! 19/2025
Małgorzata Rozenek-Majdan, Viva! 19/2025 Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/feed me lab
Reklama
Reklama
Reklama