Reklama

Mieczysław Fogg – głos, którego nie da się zapomnieć. Był ikoną legendą polskiej estrady, mistrzem wzruszeń i romantycznych melodii, a jednocześnie skromnym człowiekiem, który na pierwszym miejscu stawiał rodzinę. Przez lata łączył pracę na kolei z występami na scenie. Choć ojciec marzył, by w przyszłości poszedł w jego ślady, on wybrał muzykę – pasję, która przetrwała wszystko. "Prapradziadek Antoni podobno mawiał, że prędzej mu na dłoni Lasek Buloński wyrośnie, niż Miecio zostanie śpiewakiem", zdradzają bliscy. Dziś jego spuścizna żyje dzięki Michałowi – dziennikarzowi muzycznemu i organizatorowi Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga, który z dumą kontynuuje rodzinne dziedzictwo, by Polska nigdy nie zapomniała o „Mieciu”. "Obiecałem jemu i sobie, że zrobię dla niego parę rzeczy. Odhaczam je powoli. Za to słownie obiecałem ojcu, że postawię Mieciowi pomnik", mówi.

Reklama

Michał Fogg w rozmowie z Katarzyną Piątkowską ujawnia dla wielu nieznane fakty z życia ukochanego pradziadka. A także zdradził, kto z rodziny odziedziczył po legendzie estrady wyjątkowy talent.

video placeholder

Prawnuk Mieczysława Fogga w poruszającym wywiadzie VIVY! Michał Fogg odkrywa tajemnice legendy polskiej sceny

– Dlaczego zmienił nazwisko z Fogiel na Fogg?

Zawsze i wszystko robił dla dobra rodziny. Miał świadomość, że w latach 20. i 30. XX wieku posiadanie w rodzinie śpiewaka, i to nie operowego, ale jakiegoś kabaretowego, było niepoprawne politycznie. Szczególnie w inżynierskiej rodzinie.

– Jego ojciec nie był zadowolony z tego, że Mieczysław śpiewa?
Prapradziadek Antoni podobno mawiał, że prędzej mu na dłoni Lasek Buloński wyrośnie, niż Miecio zostanie śpiewakiem. Był maszynistą, jeździł na trasie Warszawa – Petersburg. Kolejarze to była wtedy nowa klasa społeczna. I gdy jeden z nich umarł, Antoni poprosił syna, by ten zaśpiewał na pogrzebie. Dopiero potem podszedł do niego i pogratulował mu, mówiąc, że śpiewanie dobrze mu idzie. Ale wtedy już cały świat wiedział, kim jest Mieczysław Fogg.

– Może marzył o tym, żeby Mieczysław poszedł w jego ślady?
O, tak! Pradziadek, tak jak jego ojciec, pracował na kolei przez wiele lat. Nawet wtedy, gdy nagrał już „To ostatnia niedziela”. Zrezygnował dopiero w 1936 roku, gdy z chórem Dana, z którym występował początkowo, wyruszał na długie, sześciomiesięczne tournée do Stanów Zjednoczonych.

Warszawa, 1968 r. Mieczysław Fogg
Warszawa, 1968 r. Mieczysław Fogg PAP/CAF/Jan Tymiński

– Dzięki niemu Wasza rodzina otoczona była wyjątkowymi ludźmi.
Jego przedwojenne przyjaźnie pokończyły się z wielu powodów: emigracje przed- i powojenne, okupacje i powstanie warszawskie. Od początku kariery, od końca lat 20. XX wieku, trzymał się z Mirą Zimińską-Sygietyńską i Tadeuszem Sygietyńskim, i podobnie ze Stefanią Grodzieńską i jej mężem Jerzym Jurandotem. Ona zdążyła jeszcze swoją sympatię do dziadka przelać na mojego ojca i na mnie. Przyjaźnił się również z Janem Kiepurą. Poznali się, kiedy pradziadek był adeptem sztuki śpiewania klasycznego. Młody Miecio, jeszcze wtedy Fogiel, trudnił się wtedy klakierką. Lubił to, bo zawsze te parę groszy dostał, ale ważniejsze było, że miał darmowe wejście do filharmonii i do operetki. Jan, jako syn bogatego przedsiębiorcy, zawsze kupował najtańszy bilet za złotówkę. Gdy się spotykali, zawsze się przekomarzali. Kiepura mówił do pradziadka: „Mieciu, dlaczego nie chcesz wrócić do śpiewania klasycznego? Przecież myśmy się uczyli opery śpiewać. Patrz, jak mi to dobrze wychodzi”. A Miecio zawsze mu wtedy odpowiadał, że jemu również piosenki rozrywkowe świetnie wychodzą. Mój pradziadek, uważany za tytana pracy, podziwiał jego higienę pracy. Za to Hankę Ordonównę cenił przede wszystkim za to, że była wielką patriotką. Razem występowali w kabarecie Qui pro Quo. Wiesz, że rodzina Foggów ma jej krew na zębach (śmiech)? Dziadek Andrzej, gdy był małym chłopcem, kochał się na zabój w innej koleżance pradziadka z kabaretu, Zuli Pogorzelskiej. We dwie zainscenizowały na oczach małego Andrzejka taką niewinną szarpaninę. Mój ośmioletni wtedy dziadek, chcąc ratować ukochaną, wgryzł się Ordonównie w nogę. […]

– Ktoś z Foggów odziedziczył po nim talent muzyczny?
W żartach i nie tylko proponowano mi wiele razy, żebym zajął się śpiewaniem. Tylko że do tego trzeba mieć talent, a nie tylko nazwisko. My wszyscy, pięcioro prawnucząt Mieczysława Fogga otrzymaliśmy muzyczne wykształcenie, ale nikt z nas nie śpiewa, choć moja siostra najbardziej z nas wszystkich obdarzona głosem uczyła się śpiewu klasycznego. Uczyliśmy się gry na instrumentach. Była gitara, była perkusja, a nawet saksofon. Dzisiaj, jakbym z miesiąc poćwiczył, to może „Strangers in the Night” bym zagrał.

TYLKO W VIVIE!: Śpiewał na barykadach i wielkich scenach. Prawnuk legendy polskiej estrady odsłania tajemnice pieśniarza Warszawy. Taki był prywatnie

Michał Fogg, VIVA! 16/2025
Michał Fogg, prawnuk Mieczysława Fogga VIVA! 16/2025 Szymon Szcześniak/Visual Crafters

– Podobno Twój dziadek, syn Mieczysława, miał słuch absolutny.
Dziadek Andrzej był obdarzony autentycznym słuchem absolutnym. Jednak muzyka i występy go nie interesowały. Był inżynierem i kochał to, co robił. Studiował w szkole Wawelberga, która później została włączona do Politechniki Warszawskiej. Uczył się tam akustyki, żeby prowadzić z ojcem Fogg Record. Dziadek miał prowadzić, a pradziadek śpiewać. Potem, gdy komuna zabrała wytwórnię, w tym samym zestawie trafili do Polskich Nagrań. Były nawet artykuły zatytułowane: „Ojciec śpiewa, syn nagrywa”. Dziadek napisał też, jedyną do tej pory, książkę na temat adapterów: „Adaptery”. Ale oprócz tego nie miał żadnych inklinacji, żeby iść zawodowo śladem swojego ojca. Uczestniczył w jego karierze, ale od strony technicznej. W tym czuł się najlepiej.

– Nagrywali płyty w mieszkaniu przy Koszykowej?
Tak. Może dlatego mój ojciec, który tę atmosferę chłonął od najmłodszych lat, też chciał być blisko tego środowiska. Choć był inżynierem mechanizatorem rolnictwa, prężnie działał w życiu kulturalno-rozrywkowym, organizował festiwale studenckie, pracował w studenckiej rozgłośni radiowej, później przez wiele lat, praktycznie do śmie*ci, w radio.

– Ty też się obracasz w świecie muzycznym.
A mam inne wyjście (śmiech)? Jestem dziennikarzem muzycznym, didżejem, organizuję festiwale. Od wielu lat zajmuję się sprawami związanymi ze spuścizną po pradziadku. Gdy umarł, obiecałem jemu i sobie, że zrobię dla niego parę rzeczy. Odhaczam je powoli. Za to słownie obiecałem ojcu, że postawię Mieciowi pomnik. Wiem, że Miecio pewnie by nie chciał… może dlatego tak to ciężko idzie. Prowadzę zbiórkę, bo jeśli miałby zaakceptować jakiś pomnik, to taki postawiony przez ludzi, jego fanów. Na razie mamy projekt.

-, 1971. Piosenkarz Mieczys³aw Fogg. (mr) PAP/Henryk Rosiak ***Dok³adny dzieñ i miejsce wydarzenia nieustalone*** -, 1971. Polish singer Mieczyslaw Fogg. (mr) PAP/Henryk Rosiak ***Event date and place unknown***
Henryk Rosiak/PAP

– Dlaczego akurat Ty zająłeś się spuścizną po Mieczysławie Foggu?
Pamiętam taki moment, jakieś 10 lat po jego śmie*ci, kiedy jechałem taksówką, a w radiu akurat leciała piosenka „Jesienne róże”. To było w Poznaniu, gdzie studiowałem na ASP. Pomyślałem wtedy, że muszę się tym zająć. To były lata 90. Polska otworzyła granice i jeśli chodzi o muzykę rozrywkową, nastąpił jej zalew z Zachodu. Był głód tego wszystkiego i ja sam go też odczuwałem. Ale w efekcie zaczęło brakować miejsca na polską muzykę. Wielu artystów, którzy byli pierwszymi głosami w latach 60., 70., 80., zostało zapomnianych. A z pokolenia mojego pradziadka to już w ogóle nikogo nie było. Kiedyś ci wszyscy artyści byli noszeni na rękach, a potem zaczęła się wolna amerykanka i przestano się nimi w ogóle interesować. My z ojcem razem ze Związkiem Powstańców Warszawskich wydawaliśmy jakieś kasety z nagraniami pradziadka. Ale jedynym miejscem, gdzie można je było kupić, był kiosk przy placu Krasińskich w Warszawie, w siedzibie Związku.

– Bałeś się, że ludzie przestaną o nim pamiętać?
Po prostu stwierdziłem, że ze wszystkich znanych mi i nieznanych osób na świecie mam chyba najlepsze warunki do zajmowania się propagowaniem dorobku pradziadka i w ogóle muzyki lat 20. XX wieku. Od 22 lat organizuję Ogólnopolski Festiwal Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga. W tym roku będzie trwał przez cały wrzesień w różnych miastach w Polsce: w Łodzi, Toruniu, Gdańsku, Kaliszu, Tarczynie, Krakowie i oczywiście w Warszawie. W jego ukochanym mieście 27 września w Społecznym Domu Kultury Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Żoliborzu odbędzie się jedna z głównych imprez, czyli finał Konkursu Wokalnego Piosenki Dwudziestolecia Międzywojennego. Zacząłem to wszystko robić, bo bałem się, że już nikt o pradziadku nie będzie pamiętał. Gdy zaczynałem, nie miałem świadomości, że Mieczysław Fogg był człowiekiem, o którym się nie da zapomnieć.

TYLKO W VIVIE!: Są na świeczniku, ale dzieci trzymają z dala od mediów. Mało kto wie, jak wychowali córki. Piękne słowa

Reklama

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVA! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 28 sierpnia 2025 roku.

Joanna Koroniewska, Maciej Dowbor, VIVA! 16/2025, okładka
Joanna Koroniewska, Maciej Dowbor, VIVA! 16/2025, okładka Borys Synak
Reklama
Reklama
Reklama