Odnosi sukces za sukcesem, chce opuścić Polskę. Mało kto wie, kim jest jego żona. Po raz pierwszy mówią o swojej miłości

On nie lubi utartych ścieżek, ona twardo stąpa po ziemi. Beata Wiśnicka-Zawierucha i Rafał Zawierucha są jak ogień i woda. Razem stworzyli wspaniały dom, który… przenoszą do Los Angeles. Katarzynie Piątkowskiej opowiedzieli o swoich planach, nadziejach i ukochanej córeczce Antosi.

Rafał Zawierucha z żoną Beatą Wiśnicką-Zawieruchą w VIVIE! Tak mówią o nowym etapie w USA

Mówi się, że podobieństwa się przyciągają. A Wy, przynajmniej zawodowo, jesteście zupełnie różni. Ty, Beata, zajmujesz się kryptowalutami, wykrywaniem przestępstw, a Rafał jest aktorem.

Beata: Różnimy się pod wieloma względami, nie tylko jeśli chodzi o pracę.
Rafał: Jesteśmy przeciwieństwami, które wraz z procesem dojrzewania coraz bardziej się uzupełniają. Oboje mamy jednak bardzo mocne charaktery. Beata jest zodiakalnym Bykiem, a ja Wagą. W kłótni zawsze to podkreślam (śmiech).
Beata: Od dobrego tematu zaczynamy rozmowę (śmiech).
Rafał: Moja żona się nie certoli. Jest zdecydowanie bardziej stanowcza i konkretna ode mnie. I dobrze wie, czego chce. A ja? Artystyczna dusza? Wyobraźnia? Kreatywność?

– Roztrzepaniec?
Rafał: Aż tak to nie, ale jestem jak ta pszczoła, która tu naokoło nas lata. Tak jak ona nie lubię utartych szlaków, chociaż dokładnie wie, do czego dąży.

– To Beata twardo stąpa po ziemi?
Rafał: O, tak! Beata lubi czuć pewny grunt pod nogami. Na urodziny dostała ode mnie i naszych bliskich 150-letnie drzewko oliwne. To jest symbol jej ukorzenienia, budowy trwałych fundamentów.
Beata: Nie chodzi o zakorzenienie w Polsce, tylko w życiu. Niedługo wszystko się zmieni i będziemy budować wszystko od nowa. Początek mamy już zaplanowany, dzięki czemu mam poczucie bezpieczeństwa.

Czytaj też: Wzięli ślub, niedługo potem zostali rodzicami. Rodzina jest dla niego największym darem

– W innym miejscu? Przecież dopiero się wprowadziliście do nowego domu.
Rafał: Wyjeżdżamy do Los Angeles. To realizacja marzenia, które noszę w sobie od dawna. Jeszcze zanim poznałem Beatę, wiedziałem, że chciałbym kiedyś tam zamieszkać. Kiedy kręciliśmy „Pewnego razu… w Hollywood”, dotknąłem tamtejszej rzeczywistości – miejsca, w którym światy filmu, sztuki i zwykłego życia tak naturalnie się przenikają. Tam nikogo nie dziwi, że kelnerka zagrała w filmie u Tarantino. Albo że aktor, który zagrał u Scorsese, pracuje jako dostawca pizzy, a później gra główną rolę u Baza Luhrmanna. Tam to jest zupełnie normalne. I piękne. Liczy się praca, praca i jeszcze raz praca, oraz to, by znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. A ja potrafię to zrobić (śmiech).

– Realizujecie marzenie Rafała. A może Ty też marzyłaś o życiu w innym miejscu?
Beata: Nigdy wcześniej o tym nie myślałam, bo dobrze mi było tu, gdzie jestem. Ale z Rafałem długo o tym pomyśle rozmawialiśmy.

– Wywarł na Tobie presję?
Beata: Nie musiał, bo kiedy mówił o Los Angeles, była w tym pasja i ciekawość świata.

– Przygotowania do wyjazdu są już w fazie zaawansowanej?
Beata: Mamy już zielone karty. Rafał dostał swoją jako osoba szczególnie utalentowana. Na tej podstawie ja i Antosia możemy legalnie przebywać w USA. Ten moment, kiedy otrzymaliśmy dokumenty, otworzył przed naszą trójką nowe drzwi i dał nam nowe możliwości. [...]

– Nie boicie się wyjazdu w nieznane? Czym innym jest być gdzieś jako turysta, a czym innym żyć na emigracji.
Rafał: Na razie nie traktujemy tej przeprowadzki, jakby była na zawsze. Po prostu jedziemy tam zobaczyć, jak to będzie. Jeśli się okaże, że to nie nasze miejsce, nie dla nas – wrócimy.

Sprawdź też: Aktor hitu TVP znalazł szczęście u boku młodszej kobiety. Ich miłości nic nie zapowiadało

– Na koniec życia nie będzie się żałować tego, co się nie udało, tylko tego, że się nie spróbowało.
Rafał: Dokładnie.

– Masz jakieś obawy, czy jesteś optymistą i wierzysz, że wszystko się uda?
Rafał: Byłbym niemądry, gdybym próbował zaprzeczyć. Obawiam się, że mogę nie sprostać zadaniu, jakie przed sobą postawiłem, czyli że nie uda mi się zadbać o rodzinę tak, jak bym chciał. Z drugiej strony… to jest przecież Ameryka. Mogę jeździć na taksówce albo pracować jako dostawca pizzy. Poza tym nie mogę się doczekać, kiedy spróbuję swoich sił jako aktor. Jestem nauczony, żeby się nie poddawać. Porażki motywują mnie do tego, żeby starać się jeszcze bardziej. Każdy wielki biznesmen ma na koncie niepowodzenia, a każdy aktor role, o których wolałby nie pamiętać (śmiech). Najważniejsze jest jednak, żebyśmy z Beatą byli w tym razem. Tak będzie bezpieczniej pod względem psychicznym, bo da nam namiastkę normalności.
Beata: Nie boimy się niepowodzeń. W Polsce często słyszymy: „A co, jak wam się nie uda?”. Co to znaczy „nie uda się”? Dla mnie niepowodzeniem byłoby w ogóle nie spróbować. Życie nie polega na tym, żeby wszystko wiedzieć z góry, tylko żeby być gotowym iść za tym, co w nas prawdziwe.
Rafał: Bardziej boję się tego, co bym powiedział dzieciom, gdyby za 20 lat zapytały mnie, czy chciałem kiedyś żyć w Ameryce…

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 7 sierpnia 2025 roku.

Co jeszcze w nowej VIVIE! 15/2025?

Nina Terentiew - Co stanowi siłę napędową życia legendy telewizji?

Aleksandra Uznańska-Wiśniewska w szczerej rozmowie o miłości, pracy charytatywnej i inspiracjach.

Juliusz Machulski, jak twórca kultowych komedii postrzega etos „bycia reżyserem”.

Dziedzictwo sławy: Konstanty Przybora o ojcu, legendzie kabaretu Jeremim Przyborze.

Śladami kultowych seriali Magiczny Dubrownik, w którym toczyła się „Gra o tron”.

Moda Lato de luxe: ponadczasowa elegancja z nutą trendowych inspiracji.
Uroda
Makijaż: od subtelnego po awangardowy i kosmetyczka na podróż.
Kuchnia Słynny kucharz Jamie Oliver wypróbowuje air fryer.