Reklama

Gdy dwa lata temu Anastazja i Tomek Jakubiakowie z synkiem Tomkiem gościli na naszej świątecznej okładce, mieliśmy nadzieję, że to był pierwszy, ale nie ostatni raz. To, co wydarzyło się kilka miesięcy później, nikomu nie mieściło się w głowie. Tomek ogłosił, że choruje na nowotwór. Stoczył heroiczną walkę. Niczego nie ukrywał. Odszedł 30 kwietnia 2025 roku. Dlatego po siedmiu miesiącach od Jego śmierci odważyliśmy się zaprosić do rozmowy Jego żonę Anastazję Jakubiak. Zgodziła się na spotkanie. Opowiedziała o ostatnich miesiącach, o ich wspólnym życiu, niezwykłej bliskości, jaką dała im choroba, i razem rozważałyśmy, jak można podnieść się po takiej stracie. To była trudna rozmowa, pełna emocji, łez, ale też śmiechu, bo bez śmiechu Tomka wspominać się nie da. On śmiał się całym sobą, miał w sobie dziecięcą radość życia i zarażał nią innych.

[...]

Żona Tomka Jakubiaka o jego ostatnich miesiącach życia. Poruszające wyznanie w wywiadzie dla VIVY!

[...]

– Do końca miałaś nadzieję, że Tomek wyzdrowieje?

Ja miałam. Tylko że w marcu, po ostatnich wynikach badań w Tomku coś się zmieniło. Jakby coś w Nim pękło. Wszystko odbierał pesymistycznie, a przecież to było nie w Jego stylu. On był wiecznym optymistą. A potem… potem powiedział, że koniecznie musi wyjechać z domu. Może już wtedy czuł, że nadciąga koniec? Pojechał do Grecji. I znów poczuł się lepiej. Zdrenowali Mu tam wodę z organizmu, zaczął chodzić, trochę ćwiczyć. A potem znów poczuł się gorzej. Jak miał siłę, cieszyłam się, że może wziąć mniej środków przeciwbólowych, że przespał noc. Karmiłam się tymi chwilami, gdy było lepiej. Wciąż szukałam kolejnych metod leczenia, a On patrzył na to zupełnie inaczej. Mówił: „Ile jeszcze? Kolejna operacja? Dochodzenie do siebie. Kolejne dwa lata, zanim zacznę jeść, zanim się odbuduję”. A ja mówiłam: „Ale co znaczą dwa lata w perspektywie całego życia?”. Czułam jednak, że jest już po prostu zmęczony. I rozumiem to, bo gdybym ja znalazła się na Jego miejscu, nie wytrzymałabym jednej trzeciej tego cierpienia, które spadło na Niego. Wiesz, że On nie jadł od października, a cały czas gotował dla mnie i dla Bąbelka? Nawet spróbować nic nie mógł. A i tak wszystko, co przygotował, było pyszne. Obłędne. Zawsze mówił, że gotuje emocjami.

Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023
Anastazja Jakubiak, Viva! 23/2023, Tomasz Jakubiak, Viva! 23/2023 Fot. OLGA MAJROWSKA

– Choroba odebrała Mu możliwość jedzenia, smakowania, cieszenia się życiem…

Po kolei odbierała Mu różne rzeczy, aż odebrała wszystko. Tomek w tym czasie bardzo się zmienił. Nie mówię o wyglądzie, ale o podejściu do życia. Nabrał pokory i dystansu i wszystkim wszystko wybaczył. My w chorobie dużo się śmialiśmy. Starałam się Go rozśmieszać, opowiadałam jakieś głupoty, ale ta nieudawana prawdziwa radość gasła powoli. A On przecież zawsze był moją siłą napędową. Za to ja wykreśliłam ze swojego słownika „zawsze” i „nigdy”.

– Tomek niczego nie ukrywał, nie tylko przed Tobą. Jak przyjęłaś Jego decyzję, że o swojej chorobie, swoich doświadczeniach będzie mówił głośno?

Byłam przerażona i powiedziałam Mu, że bardzo się tego boję, jak ludzie zareagują i co powiedzą. A On tego nie zrobił dla siebie, tylko dla ludzi, bo On zawsze wszystko robił dla ludzi. I nie chciał ich oszukiwać. Na początku choroby bardzo schudł przecież. Nie chciał kłamać, że jest na diecie.

Anastazja Jakubiak, VIVA! 23/2025
Anastazja Jakubiak, VIVA! 23/2025 Fot. Krzysztof Opaliński

– Lekarze mówią, że swoją postawą zrobił dużo dobrego.

Pokazał, razem pokazaliśmy, jak ta choroba wygląda naprawdę. Ludzie zaczęli się z nami identyfikować. Zobaczyli, że w swojej chorobie, w chorobie swoich bliskich nie są sami. Dziękuję Tomkowi za to, że namówił mnie, żebyśmy niczego nie ukrywali. Dla mnie On jest bohaterem, który mnie samej dodał w tym odwagi. To też mnie zmieniło. Zobaczyłam, że to wszystko miało sens, i teraz tego samego szukam w każdym moim działaniu. Potrzebuję czuć sprawczość. Wiesz, że gdyby nie Bąbel i konieczność opiekowania się dzieckiem, najchętniej zatrudniłabym się na oddziale onkologicznym jako wolontariuszka. Chciałabym się tymi ludźmi zaopiekować. Może to z przyzwyczajenia?

– A może to empatia?

Może. Dużo czasu spędziłam z Tomkiem w szpitalach. Obserwowałam innych chorych. Widziałam ich chęć do powrotu do normalnego życia. Widziałam, jak za wszelką cenę starają się nie myśleć, nie rozmawiać o chorobie. Te oddziały, gdzie przyjmował chemię, Tomek nazywał „poczekalnią do życia”.

[...]


Cały wywiad znajdziesz w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 4 grudnia.

Okładka VIVA 23/2025
Fot. Mateusz Stankiewicz/Feed Me Lab
Reklama
Reklama
Reklama