Reklama

W minioną niedzielę widzowie „Tańca z gwiazdami” mogli obejrzeć wyjątkowy, rodzinny odcinek programu. Wśród uczestników, którzy zatańczyli z bliskimi, znalazła się Maja Bohosiewicz. Aktorka pojawiła się na parkiecie wraz ze swoim tanecznym partnerem Albertem Kosińskim oraz 8-letnią córką Leonią. Ich występ został oceniony przez jury na 36 punktów.

Maja Bohosiewicz spełniła swoje marzenie na parkiecie. Jej córka skradła serca widzów, jej debiut wzruszył wszystkich

Maja już wcześniej zapowiadała, jak ważny jest to dla niej moment. Od początku udziału w programie marzyła o dotrwaniu do rodzinnego odcinka właśnie po to, by móc zatańczyć z córką. Emocjonalnie opowiedziała o rozmowie z Leonią: „Mówiłam od samego początku, że planuję nie odpaść do 5. odcinka — tego rodzinnego — bo chcę bardzo wystąpić z moją Bambulinką. Zapytałam ją, czy na pewno tego chce, a ona spojrzała mi w oczy i ze łzami radości pokiwała, że tak. Ale jeśli odpadnę szybciej, to żebym się nie przejmowała — bo ona chce, tylko żebym była szczęśliwa i się nie stresowała. A później w aucie chwyciła mnie za rękę i powiedziała: »Mamo, to chyba jest dla ciebie duża lekcja. Lekcja odpuszczania, bo nie we wszystkim musisz być najlepsza, wiesz?«”, powiedziała.

Po wspólnym występie Paulina Sykut-Jeżyna zapytała Leonię, czy chciałaby wrócić do programu za 10 lat jako uczestniczka. Odpowiedź dziewczynki była natychmiastowa i poruszająca: „Marzę o tym”, wypaliła bez wahania. Występ córki Bohosiewicz był dla wielu widzów szczególnym momentem. Pełnym wdzięku, odwagi i dziecięcej radości. Sama Maja przyznała, że taniec nie miał być popisem umiejętności, lecz wspólną przygodą. „Nie wiem nawet, co mogłabym napisać. [...] Po pięciu tygodniach przyszedł czas na wyczekany przez wszystkich odcinek rodzinny. I na parkiet weszła moja córka. Ośmioletnia, roziskrzona, pełna odwagi i śmiechu. Wiedziałam, że nie zrobimy trudnego układu. Nie taki był cel. Chciałyśmy po prostu mieć przygodę — razem. I wtedy zrozumiałam coś, czego nie da się wytańczyć w żadnej choreografii: że najpiękniejszy taniec to ten, w którym nie próbujesz być najlepsza, tylko jesteś naprawdę obecna. [...] Bez rywalizacji. Bez napięcia. Z radością, wdzięcznością i spokojem. I może właśnie to jest najpiękniejszy taniec, jaki można zatańczyć”, podsumowała.

CZYTAJ TEŻ: Pracowała dzień i noc; trudno uwierzyć na co wydała pierwszą wypłatę. Ikona mody o początkach kariery w PRL-u

Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński
Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński Piętka Mieszko/AKPA

Sonia Bohosiewicz wsparciem dla siostry. Występ z głosem pełnym emocji

Na widowni obecni byli wszyscy członkowie rodziny Bohosiewicz, poza nieobecną z powodu przeziębienia mamą aktorki. W materiale wideo pokazano też rodzinne strony Mai, gdzie Albert Kosiński miał okazję poznać jej rodziców i liczne rodzeństwo, w tym znaną aktorkę Sonię Bohosiewicz.

Sonia odegrała szczególną rolę podczas występu. To właśnie ona odpowiadała za wokalną oprawę tańca swojej siostry. Jej słowa o Mai były równie wzruszające jak sam występ: „Oddałabym za nią życie”. Maja zrewanżowała się wyznaniem, że Sonia to jej „najbliższy człowiek w życiu”. Ojciec sióstr powiedział o Mai: „Maja jest jak kryształ. Niby twarda, ale jak się ją mocno uderzy, rozpryśnie się w kawałeczki”.

Maja Bohsiewicz o macierzyństwie bez filtra

Maja Bohosiewicz nigdy nie ukrywała, że macierzyństwo to dla niej najważniejsza rola w życiu. W jednym z wpisów przyznała, że dzieci: Leonia i Zachary nauczyły ją cierpliwości, dorosłości i miłości, a zdrowa rodzina to dla niej „najpiękniejsza sprawa na świecie”. „Od zawsze, serio od zawsze mówiłam, że chcę mieć dzieci i chcę zostać aktorką. Dzieci dały mi wszystko. Nauczyły cierpliwości, dorosłości, miłości. Są moim planem numer jeden. Zdrowa rodzina to najpiękniejsza sprawa na świecie", wyznała.

Nie wszystko jednak wygląda idealnie. Maja wyznała, że macierzyństwo wiąże się też z wyrzeczeniami. Przede wszystkim utratą „wolności myśli”. „Już na zawsze są pochłonięte ich zdrowiem i bezpieczeństwem. Jest to spory ciężar”, pisała. W innym poście dodała: „Czasami zastanawiam się, na czym polega mój instagramowy sukces. Umówmy się, praktycznie każda z nas jest matką, więc nic w tym wyjątkowego. Jestem właśnie po lekturze "Liga (nie)złych mam" i chyba znalazłam odpowiedź. Pokazuję wam prawdziwe życie, bez cukierkowania, bez słodzenia, bez udawania. Jednego dnia chce skakać pod niebiosa, trzymając za ręce dzieci, zbawiać świat, uczyć BLW wraz z brokatem i jednorożcami. Drugiego natomiast chce wystrzelić się w kosmos w samotności, mieć na głowie kołtun i jeść lody", czytaliśmy.

Szczerze przyznała, że kobiety często próbują być idealne we wszystkim: matkami, partnerkami, kucharkami, pracownicami. „Same zarzucamy na siebie sidła tego mitu pułapki. Chcemy być najlepsze we wszystkim. Być szczupłe w ciąży, rodzić w 45 minut, karmić piersią, w sypialni być boginiami seksu, w kuchni Magdą Gessler, w międzyczasie odkurzając, piekąc eko ciastka i robić remont, a to wszystko z uśmiechem szerokim jak u pana Gojdźa na billbordach i pełnym mejkapie z Sephory. Cholera. To nie tak. Tak się nie da. Raz jesteśmy mistrzyniami organizacji, a raz jesteśmy przegranymi w walce o domowy obiad. Skrollujemy wyidealizowane foty na IG, gdzie wszystko toczy się kolorowo, dzieci śpią, matki piją kawę, a naleśniki już czekają, wszystko to z hasztagiem PERFECTmom, PERFECTmorning, PERFECTday", zaznaczyła, wyliczając absurdy współczesnych oczekiwań wobec matek.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gwiazdor Rodzinki.pl zatańczył w duecie z córką i zachwycił widownię. Najbardziej ikoniczny moment tej edycji

Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński
Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński Piętka Mieszko/AKPA

Tak Maja Bohosiewicz dzieli opiekę nad dziećmi

Aktorka zdradziła, że wraz z mężem Tomkiem stosują model tzw. „odpowiedzialności naprzemiennej”. Jeden tydzień należy do niej — w pełni przejmuje opiekę i logistykę dzieci: od posiłków, przez odrabianie lekcji, po kąpiele i usypianie. W tym czasie jej mąż odpoczywa. Następny tydzień to jego odpowiedzialność, a wtedy Maja może zająć się sobą i zawodowymi obowiązkami. "Jeden tydzień jest mój, następny Tomka. To znaczy, że przejmuję pełną odpowiedzialność i logistykę dzieci: karmię, wożę na zajęcia dodatkowe, odrabiam zadania domowe, gotuję, kąpię, kładę spać, a mąż wtedy odpoczywa, wychodzi z kolegami, idzie na siłownię czy po prostu naparza Netfliksa i nie ma w domu żadnych odpowiedzialności", mówi.

„Tomcio jest tak samo rodzicem, jak ja i podejmuje decyzje mając na względzie dobro naszych dzieci. Czy zjedzą o 15:00, czy 17:00, nie robi mi różnicy. Nawet jeśli przez tydzień będę jedli bolońskie. Jedyne co to napisałam mu SMS-a, żeby już zadzwonił do restauracji po kurczaczki, żeby zdążyli zjeść przed tenisem. To mi odpisał: "Wiem, że już się nie możesz doczekać swojego tygodnia, ale to jeszcze tylko dwa dni". Plus - zasada: nie zaglądam, co tam robi, bo jestem zajęta filmem w kinie”, zapewnia aktorka. W ramach tej zasady partnerzy nie wtrącają się w swoje obowiązki, dając sobie przestrzeń i zaufanie.

Dzięki takiemu podejściu oboje mogą realizować się zawodowo i rodzicielsko, nie tracąc przy tym własnej tożsamości.

CZYTAJ TEŻ: Matylda, siostra "Bagiego" wzruszyła całą Polskę w "TzG": "Mamy prawo być między wami"

Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński
Maja Bohosiewicz, Leonia Kwaśniewska, Albert Kosiński Jacek Kurnikowski/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama