Polski showman z lat 60. uratował wieczór amerykańskiego idola. Legendy krążą do dziś
Ta historia naprawdę się wydarzyła i do dziś elektryzuje fanów estrady. Poznaj kulisy wieczoru, który przeszedł do legendy – i zobacz, jak polski artysta zapisał się w pamięci amerykańskich słuchaczy.

To był zwyczajny wieczór w Cleveland, przynajmniej z pozoru. Na scenie miał wystąpić Frank Sinatra, lecz legendarny piosenkarz był… niedysponowany. Wówczas niespodziewanie w rolę gwiazdy wieczoru wcielił się Bohdan Łazuka – i zrobił to z takim wdziękiem, że do dziś wspomina się ten moment jako jeden z najbardziej nieoczekiwanych epizodów w historii muzyki rozrywkowej.
Sinatra w tarapatach, Łazuka na wysokości zadania
Frank Sinatra – bożyszcze tłumów i ikona amerykańskiej estrady – miał być główną atrakcją wiecu w Cleveland, gdzie występował dla lokalnej społeczności polonijnej. Niestety, jak opowiadał po latach sam Bohdan Łazuka, „bidulek ledwo siedział przy tym stole”. Powód? Jak zdradził artysta w wywiadach, Sinatra po prostu nie był w stanie zaśpiewać, ponieważ poprzedni wieczór zbyt hucznie świętował.

"Sinatra przyleciał swoim samolotem i od rana był tam goszczony przez gospodarzy. Do tego stopnia, że bidulek ledwo siedział przy tym stole. Podpuszczano go, żeby coś zaśpiewał na wiecu, ale nie miał siły. Prawdopodobnie, gdyby się podniósł, to nie postałby za długo" — wspominał Łazuka w rozmowie z Plejadą.
Kiedy sytuacja stała się napięta, ktoś rzucił żartem, że może Polak z sali go zastąpi. Okazało się, że wśród gości rzeczywiście znajdował się Bohdan Łazuka – jeden z największych showmanów PRL, znany z ról w Kabarecie Starszych Panów oraz licznych musicali i komedii muzycznych. Burmistrz Cleveland rozpoznał go natychmiast i zawołał: „Sinatra z Polski!”
Polska piosenka w amerykańskim stylu
Bohdan Łazuka nie zastanawiał się długo. Wyszedł na scenę i zaśpiewał utwór „Bo to się zwykle tak zaczyna”, klasykę przedwojennej polskiej piosenki. Jego występ był tak charyzmatyczny, że publiczność zareagowała owacją – i nie chodziło tylko o litość czy sentyment. Łazuka po prostu umiał porwać tłum.
W ramach wdzięczności, a może z poczucia lekko zawstydzonej sympatii, otrzymał od Franka zdjęcie z osobistą dedykacją: „To Bohdan Łazuka. All the best.” Wyjątkową pamiątkę otrzymał dzięki pomocy przyjaciela: "Był tam też Edzio Olejnik, który znał się osobiście z Sinatrą. Podszedłem do niego i poprosiłem go, żeby załatwił mi zdjęcie z autografem Franciszka – mojego idola. I udało się!" — opowiadał dla cytowanego źródła.

Kim był „Sinatra z Polski”?
Bohdan Łazuka urodził się 31 października 1938 roku w Lublinie. Absolwent warszawskiej PWST, od lat 60. był obecny na scenach teatrów i kabaretów, a także w filmach i programach telewizyjnych. Charakteryzował się nie tylko sceniczną charyzmą, ale też specyficznym humorem, który czynił z niego jedną z najbarwniejszych postaci epoki PRL. Przez wiele lat był członkiem zespołu Kabaretu Starszych Panów, współpracował z Wojciechem Młynarskim, Jeremim Przyborą i Jeremim Wasowskim.
Choć znany był przede wszystkim w Polsce, jego występy – takie jak ten w Cleveland – pokazywały, że potrafił zjednać sobie publiczność także poza granicami kraju.
