Pożegnali ją słowami, które łamią serce. Synowie byli dla Magdy Umer całym światem. Ich więź była wyjątkowa
Choć świat zapamięta ją jako mistrzynię poezji śpiewanej, dla Mateusza i Franciszka była po prostu mamą – ciepłą, mądrą, zawsze obecną. Magda Umer odeszła 12 grudnia 2025 roku, zostawiając po sobie nie tylko wielki dorobek artystyczny, ale i bezcenny dar: miłość, którą wlała w serca swoich synów. To właśnie oni, z dumą i łzami, pożegnali ją ze słowami, które wzruszyły tysiące.

Magda Umer odeszła 12 grudnia 2025 roku, pozostawiając po sobie nie tylko niezatarte wspomnienia na scenie, ale przede wszystkim dwóch ukochanych synów – Mateusza i Franciszka. Ich relacja z mamą była wyjątkowa. Byli jej dumą, wsparciem, a ona – ich przewodniczką i przyjaciółką. To właśnie oni przekazali światu wiadomość o jej stracie.
Matka z powołania: Magda Umer i jej dwa największe skarby
Choć znała blask sceny, tłumy fanów i owacje na stojąco, to w jej sercu zawsze najgłośniej grały dwa imiona: Mateusz i Franciszek. Dla nich przerywała pracę, odkładała mikrofon, by być mamą – tą najbardziej prawdziwą, ciepłą, obecną. Bardzo chciała mieć dzieci: „Marzyłam o nich”, mówiła w ostatnim wywiadzie dla VIVY! W 2025 roku Krystynie Pytlakowskiej.
W 1977 roku jej życie zmieniło się raz na zawsze. Na świecie pojawił się Mateusz, owoc młodzieńczej miłości – jej pierwszy nauczyciel macierzyństwa. Ojciec dziecka? Chłopak ze szkolnej ławy, który, jak wspominała artystka, wyglądał jak młody Belmondo. „I pewnie dlatego się w nim zakochałam. Chodziliśmy ze sobą dość długo, a potem długo ze sobą nie chodziliśmy. On żył swoim życiem, a ja swoim. I nagle przypadek sprawił, że ponownie spotkaliśmy się na krótko i dzięki temu mamy cudownego Mateusza”, opowiadała z uśmiechem Krystynie Pytlakowskiej. Wspólna droga nie była im pisana.
Czytaj też: Pogrzeb Agnieszki Maciąg wzrusza do łez. Tak bliscy pożegnali modelkę
Potem miłość przyszła do niej, gdy już przestała jej szukać. Samotnie wychowywała kilkuletniego Mateusza i godziła macierzyństwo z artystycznym światem. I wtedy pojawił się Andrzej Przeradzki, mężczyzna z przeszłością, ojciec córki, który sam też zdążył już doświadczyć, jak wygląda życie po rozstaniu. Spotkali się w momencie, gdy oboje mieli za sobą trudne emocje. Przed sobą – drugą szansę. Wspólnie doczekali się syna, Franciszka. Byli razem 30 lat – na dobre i na złe. Przeszli przez choroby, kryzysy, ciche dni. W 2013 roku Andrzej doznał udaru. Potem kolejnego. Odszedł w 2019 roku. Magda Umer została sama, ale nigdy samotna – zawsze z synami i wnukami. W wywiadzie VIVY! Opowiadała, że są dla niej lekarstwem na zło. „W nich jest moje wielkie szczęście. I chociaż nie mieszkamy razem – mam dwa mieszkania, jedno w lesie, a drugie w Warszawie – to staram się z nimi często widywać”, wyznała.

Mateusz i Franciszek: dwa różne światy, jedna miłość
Mateusz ma dziś 48 lat. Jest geologiem, lingwistą, nauczycielem niemieckiego, trenerem koszykówki, instruktorem narciarstwa, a przede wszystkim – tatą. Ma dwoje dzieci: Jankę i Ludwika, o których Magda Umer mówiła z czułością. „Ukochana moja wnuczka Janka kończy dzisiaj 13 lat! Jest daleko na wakacjach, ale miałam dziś szczęście zamienić kilka zdań. Słychać było w Jej głosie coś w rodzaju szczęścia i zadowolenia z życia. Oby to trwało jak najdłużej”, pisała.
Franciszek, młodszy syn, urodził się w 1985 roku. 40-latek studiował socjologię, zwiedzał świat. Sam zajmuje się nauką nurkowania. A prywatnie jest dumnym tatą synka – Lwa Przeradzkiego. „Moi synowie, już samodzielni mężczyźni, są także moimi przyjaciółmi. Jestem szczęśliwa, mogąc z nimi rozmawiać o wszystkim”, mówiła o ukochanych dzieciach [cytat za TVN.pl].
Czytaj też: Śmierć Magdy Umer wstrząsnęła Polską. Syn artystki opisał jej ostatnie chwile
Pożegnanie pełne miłości: synowie o Magdzie Umer
12 grudnia 2025 roku, w popołudniowych godzinach, Mateusz i Franciszek opublikowali na profilu mamy wzruszający wpis: „Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać. Mateusz i Franek”.
Do wiadomości dołączyli zdjęcie: rodzinne, ciepłe, pełne miłości. Artystka – uśmiechnięta, spokojna, otoczona najbliższymi. Tak właśnie chcieli, by ją zapamiętano.
Franciszek i Mateusz mówili o niej z czułością, jaką rzadko słyszy się publicznie. Była ich autorytetem, powierniczką, a nade wszystko – przyjaciółką. Umiała słuchać, wspierać, ale nigdy nie przekraczała granic. „Była dla mnie wsparciem, ale nigdy nie pakowała się z butami w moje życie prywatne, czy to było życie sześciolatka, czy szesnastolatka, czy teraz trzydziestolatka”, opowiadał Franciszek na łamach Twojego Stylu.
Choć Magda Umer odeszła, jej obecność wciąż unosi się nad ich codziennością – jak dobrze znana melodia, której nie da się zapomnieć. Jej ciepło, słowa, spojrzenia zostały z nimi na zawsze. Relacja, jaką zbudowała z synami, nie zgasła wraz z jej ostatnim oddechem. Ona trwa – w czułych gestach, wspomnieniach i w sercach dwóch mężczyzn, których nauczyła, że miłość to najpiękniejszy refren, jaki można zapamiętać na całe życie.
Sprawdź też: Ostatni wywiad Magdy Umer w VIVIE!. "Żyję tak, jakby każdy dzień był ostatni"