Przeżył bolesną stratę, jego serce rozpadło się na kawałki. W poruszających słowach mówi nam o bólu i tęsknocie za najbliższą osobą
To był rok pełen bólu i najtrudniejszych emocji. W poruszającej rozmowie z VIVĄ! Łukasz Zagrobelny otwiera serce i mówi o bólu, żałobie i samotności. Ale też o nadziei, o sile wrażliwości i o tym, jak z największego cierpienia może narodzić się coś pięknego – prawdziwa, poruszająca do głębi muzyka.

Mówi, że to był najtrudniejszy rok w jego życiu. Skończył 50 lat, stracił jedną z najbliższych osób, doświadczył najtrudniejszych emocji. Łukasz Zagrobelny opowiedział Katarzynie Piątkowskiej o tym niełatwym momencie, o utracie głosu oraz o bólu i tęsknocie, z których mogą narodzić się piękne piosenki.
Łukasz Zagrobelny w poruszającym wywiadzie VIVY!
– Trudno jest Ci opowiadać o sobie?
Bardzo trudno.
– To zacznijmy od prostego pytania. Jesteś zodiakalnym Rakiem, a osoby spod tego znaku są bardzo wrażliwe.
Czasem jestem nawet nadwrażliwy. Potrafię dwa razy mocniej przejmować się rzeczami, które na moich znajomych czy przyjaciołach nie robią żadnego wrażenia. Jak większość ludzi spod tego znaku chowam się też w skorupie i trzeba dużo czasu, żeby się przez nią przebić. Nie zawsze się to udaje, ale jak już to się stanie… oddaję serce i wszystko, co mam.
– Raki mają też dobrą intuicję.
To prawda. Ja niestety nie zawsze jej słucham. Wiem, że powinienem przede wszystkim ufać sobie, a nie ludziom dookoła, nawet jeśli chcą mojego dobra. Zdarza się, że ulegam wpływom, a potem tego żałuję.
– Umiesz też wyczuć, czy ktoś ma względem Ciebie dobre czy złe intencje?
Wyczuwam toksycznych ludzi. Powiedziałbym, że mam do nich nosa. Od razu wiem, czy z kimś się dogadam, czy nie. Taki jestem zodiakalny Rak. Skomplikowany. Nadwrażliwy. Z sercem na dłoni, gdy już się do mnie dotrze.

– Po niełatwych przejściach.
To prawda. Ostatni czas nie był dla mnie zbyt łaskawy. Rok temu odeszła moja Mama, a ja cały czas jestem w żałobie. Dzisiaj raz jest lepiej, raz gorzej i póki co nie wierzę w to, że czas leczy rany. On je zabliźnia po to, żeby za chwilę znów je rozdrapać.
– Rok. W zależności od doświadczeń i perspektywy może wydawać się wiecznością lub zaledwie mgnieniem oka.
Mama odeszła w październiku, a mnie się wydaje, jakby to było wczoraj. Choć wciąż jestem w żałobie, chyba jestem już gotów, by opowiedzieć o tym wszystkim, co się wydarzyło.
– Twoja Mama nie odeszła nagle…
Chorowała i w pewnym momencie wszyscy podejrzewaliśmy, że to nie może skończyć się dobrze. Myślę, że Ona sama powoli się na to przygotowywała, przeczuwała to. Ze swoim drugim mężem mieszkała w Stanach. Gdy od Niej wracałem do Polski, za każdym razem prosiła mnie, abym zabierał Jej pamiątki, rodzinne zdjęcia czy ważne dokumenty. Leciałem więc z walizkami pełnymi wspomnień. Jej wspomnień. Niedługo przed swoim odejściem chwyciła mnie za rękę, spojrzała głęboko w oczy i powiedziała, że czuje, że zbliża się Jej czas.
– To musiało być dla Ciebie trudne.
Tak, bo cały czas miałem nadzieję, że jednak wydarzy się cud. Kiedyś zastanawiałem się, czy można przygotować się na odejście bliskiej osoby. Nigdy wcześniej nie byłem świadkiem czyjejś śmierci i bardzo bałem się tej chwili. Niby jestem silnym facetem, ale gdy trzymałem Ją za rękę, czułem się bezbronny jak dziecko i zupełnie bezsilny. To doświadczenie odejścia tak bliskiej osoby było dla mnie okrutne. Jej życie w Polsce nie było usłane różami. Moi rodzice rozstali się po dwudziestu paru latach małżeństwa. Mama bardzo to przeżyła. W Stanach zaczęła nowe życie i w końcu była bardzo szczęśliwa.
– Byłeś Jej ukochanym synem?
Tak, podobnie jak mój brat.Ale Ona i mnie, i mojemu młodszemu bratu oddawała serce. Nie tylko zresztą nam. Była bardzo dobrym człowiekiem, dlatego wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego to właśnie tacy ludzie tak szybko odchodzą? I nie ma co ukrywać, byłem trochę maminsynkiem.
TYLKO W VIVIE!: Rozmowa jakiej nie było! Marta Nawrocka w VIVIE! o roli Pierwszej Damy, życiowych priorytetach i codzienności w Pałacu Prezydenckim
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 6 listopada.

