Rodzice nie mieli dla niej czasu, w relacji z mamą brakowało jej zwłaszcza jednego. Ikona lat 90. z goryczą wspomina rodzinny dom
W życiu Renaty Przemyk dzieciństwo było pełne ciszy, niewypowiedzianych słów i tajemnic, które przez lata kształtowały jej drogę. W jednym z najbardziej osobistych wywiadów opowiada o dorastaniu w cieniu tabu, które na zawsze wpłynęło na jej sposób patrzenia na świat. Czy jej historia, pełna bólu i odkrywania siebie, jest tylko opowieścią o przeszłości, czy może niesie ze sobą klucz do zrozumienia tego, co dzieje się dziś?

Rok temu w szczerym i poruszającym wywiadzie Renata Przemyk otworzyła drzwi do swojej przeszłości. Opowiwedziała wówczas o dzieciństwie pełnym ciszy, tabu i samotności. „Byłam wrażliwą i nieśmiałą introwertyczką", wspomina w rozmowie z kultura.onet.pl. Jej historia to podróż przez ból, niedopowiedzenia i próbę odzyskania głosu, który przez lata był uciszany.
Renata Przemyk: Historia dorastania w cieniu tabu i ciszy
Z dzieciństwa Renata Przemyk pamięta ciszę i brak rozmów. „W domu żyliśmy razem, ale tak naprawdę osobno. Strasznie zapracowani rodzice nie mieli dla nas czasu. Każde z trójki dzieci miało swój osobny świat i było kompletnie inne", mówi. Jej mama była niezwykle zapracowaną kobietą – nie tylko w pracy, ale i w domu, gdzie szyła dla rodziny po nocach. „Mama pracowała ciężko, poza etatem w pracy, drugi miała w domu, szyła dla nas po nocach i była strasznie zmęczoną kobietą", ujawniła.
W takich warunkach dorastała, czując się wciąż nie do końca zauważoną, nie do końca rozumianą. „Byłyśmy bardzo różne. Mama pochodzi z purytańskiego domu, gdzie tematów tabu było mnóstwo, a wszystko pod auspicjami wiary, dla której można wiele znieść. Wstyd, nagość, fizjologia, ciało — o tym się nie mówiło i nie pokazywało” – mówi wokalistka o wartościach wyniesionych z domu, które wpłynęły na jej późniejsze postrzeganie siebie.

Dzieciństwo Renaty Przemyk: Brak wsparcia i rozmów o dojrzewaniu
Ulubienica publiczności była jedną z tych dziewczynek, które nigdy nie doświadczyły tradycyjnej rozmowy matki z córką na temat dojrzewania. Gdy miała 13 lat i dostała pierwszą miesiączkę, nie wiedziała, co się dzieje. „Własna mama nie powiedziała mi, co się dzieje z młodą dziewczyną. Jak miałam 13 lat i dostałam okres, to myślałam, że jest ze mną bardzo źle. Myśli o śmierci było w tym czasie u mnie w ogóle sporo, ale krew przeraziła mnie naprawdę [...] To była sytuacja, którą pamiętam jako traumatyczną. Wiesz, to były lata 70. W ogóle się o takich sprawach wtedy nie mówiło, a jeśli już, to w atmosferze sensacji", opowiadała.
Piosenkarka sama musiała radzić sobie z brakiem wiedzy i zrozumienia. „Żyliśmy na uboczu w robotniczej dzielnicy. My, młode dziewczyny, same powtarzałyśmy jakieś bzdury o zajściu w ciążę po kąpieli w jednym basenie z chłopakiem. Byliśmy strasznymi głuptakami. W naszej łazience nie było podpasek, do tej pory nie wiem, gdzie mama to chowała. Dopiero później koleżanka mi powiedziała, że nawet w naszej szkolnej bibliotece jest książka, która nazywa się "O dziewczętach dla dziewcząt". Ale wszystkiego musiałam się dowiadywać sama w atmosferze wstydu. Nie było takiej swobody w rozmowie jak teraz. Właściwie w ogóle nie było rozmowy", wspomina.
Dziś, jako matka, Renata Przemyk postanowiła zrobić wszystko, by jej córka nie musiała przechodzić przez podobne trudności. „Obiecałam sobie, że moja córka nie będzie musiała przechodzić przez to w taki sposób. Od początku rozmawiamy dużo i o wszystkim", ujawniła. Chce, by jej dziecko dorastało w otoczeniu otwartości, w którym nie ma tematów zakazanych. Ta decyzja wynika z doświadczenia własnej młodości, która była pełna niedopowiedzeń. „Nietrudno było dojść do wniosku, że brak rozmowy i wsparcia nie robi dobrze dzieciom. W związku z tym, że moja mama była bardzo wstydliwa, ja jej samej nigdy nie widziałam nagiej. Aż do momentu, kiedy była już ciężko chorą starszą osobą i musiałam ją umyć", kontynuuje.

Patriarchalne wychowanie Renaty Przemyk: Nierówności w rodzinie
Dorastając, zauważyła, że jej dom rządził się patriarchalnymi zasadami. „Mnie też mama uczyła skromności, trzymania się z boku, łagodności i pracowitości. To chyba ten zestaw cech ostatnio określano jako "cnoty niewieście". Już wtedy zorientowałam się, że panuje w naszym domu nierówność, że moi bracia są traktowani inaczej, że to tylko ja mam być skromna. Słyszałam wielokrotnie: bądź mądrzejsza, ustąp bratu (miałam ich dwóch — starszego i młodszego, ja byłem jedyną dziewczynką). Mądrzejsza, czyli teoretycznie komplement, ale ustąp, czyli podłóż się i oddaj pole. Babcia wiodła prym w pielęgnowaniu tradycyjnej roli kobiecej", zaznacza z goryczą.
Jako dziecko wciąż szukała swojego miejsca. W pewnym momencie poczuła, że śpiewanie stało się jej ucieczką. „Za czasów przedszkola byłam rozśpiewanym dzieckiem. Do tej pory jestem w kontakcie z moją kochaną przedszkolanką, panią Halinką, która ciągle jest szalenie elegancka i przyszła ostatnio na mój koncert w Bielsku jak zawsze z bukietem kwiatów. Jest cudowną osobą, taką bardzo kochającą dzieci, ludzi, nastawioną pozytywnie, zawsze bardzo uśmiechniętą. Ja się przeglądałam w jej oczach, a ona uwielbiała, jak ja śpiewam, recytuję. Uczyła mnie mnóstwa piosenek i wierszyków", dodaje.
Renata Przemyk: Jak śpiewanie stało się jej ucieczką
W domu artystki śpiewanie traktowano raczej jako hobby, nie poważną karierę. „Mama była tak zapracowana i nieszczęśliwa w swoim życiu, niedoceniana. Brakowało jej chyba cierpliwości. A to, że ja gdzieś tam łaziłam, podśpiewując cały czas, to był dla niej dodatkowy szum, który ją męczył. Nie byłam hołubiona jako domowa artystka (śmiech). Wszyscy domownicy marzyli w tym ciasnym mieszkanku o kawałku swojej przestrzeni i świętym spokoju. Dziś jest chyba inaczej — jeżeli rodzice słyszą, że ich dziecko śpiewa, to zapisują je na jakieś kółko muzyczne, emisję głosu itd. Wtedy tak nie było. Pani Halinka przychodziła do mojego domu, próbowała namówić rodziców, żeby posłali mnie do szkoły muzycznej. Temat umarł szybko. Nikt nie potrzebował dodatkowego kłopotu. Osiedlowa podstawówka była pisana wszystkim dzieciakom z Grunwaldzkiego. Ja byłam uciszana. I w końcu skutecznie na kilka lat. Po latach nie chcę być zbyt surowa w ocenach, bo też wiem, z czego to się brało, że oni mieli swoje problemy. Oboje pochodzili z takich domów, z rodzin ze wsi i próbowali przetrwać", zwierzyła się Renata Przemyk.
Artystka zaznaczyła również, że w przeszłości mieszkała wraz z babcią. „Mieszkała z nami babcia. Mama mego ojca, dla której był panieńskim dzieckiem wiejskiej służącej. Był całym światem. Urósł jej piękny. Był bogiem. Cokolwiek by zrobił, to i tak był Bogiem. Cała reszta była na drugim planie i to babcia wprowadzała żelazne zasady, że robota jest babska i chłopska. I nawet jak mama próbowała chłopaków w coś wdrażać, to było takie prawie, że siłowe wyręczanie. Na przykład wyrywanie z ręki kosza na śmieci, żeby wynieść na osiedlowy śmietnik. Babcia potrafiła się szarpać ze starszym bratem, że ona wyniesie. Ciężko było mamie przeforsować cokolwiek, mimo że widziałam, że się starała", mówi.
CZYTAJ TEŻ: Najmłodszy syn gwiazdy TVN rozpoczyna karierę. Ma zaledwie 5 lat, a już ma własnego agenta

Zmagania Renaty Przemyk z brakiem akceptacji w rodzinie
Decyzja o pójściu na studia była jednym z kroków, które Renata Przemyk podjęła, by uciec z domu i stworzyć własną przestrzeń. „Jak wyszłam z domu, to wiedziałam, że muszę sobie poradzić sama. Nie brakowało nam chleba, ale też nie byliśmy bogaci. Mama wielokrotnie opowiadała mi, że ona chciała wyrwać się z rodzinnego domu i dlatego wyszła za mąż. A ja na pewno nie chciałam żyć tak, jak ona — zapracowana, skupiona na domu, dzieciach. Myślałam, jak to zrobić, żeby się wyrwać z domu. Poszłam na studia. Po liceum ekonomicznym miałam być panią z biura. Już na samo wyobrażenie siebie w takiej roli wpadałam w dół", ujawniła.
Wybór kierunku studiów, slawistyki, nie cieszył rodziców, którzy liczyli na to, że po liceum Renata pójdzie do pracy i pomoże w budżecie domowym. „Nie mogli mi nic dać poza błogosławieństwem. Wiadomo było, że muszę sobie ma wszystko zapracować sama. Pracuję od 16. roku życia. Nie zachwycał ich też kierunek, jaki wybrałam — slawistyka. Nie wróżył stabilizacji finansowej, a oni nie byli w stanie mi dawać pieniędzy na naukę. Myśleli, że po liceum po prostu pójdę do pracy i będę się dokładać do budżetu domowego. I tak w tym małym mieszkanku będziemy żyli wszyscy na kupie. Bo mieliśmy tylko dwa małe pokoje. Ja mieszkałam w pokoju z babcią i z bratem. Nie było ani spokoju, ani własnego kąta, żadnej przestrzeni", dodała.
Początki kariery muzycznej Renaty Przemyk: Od dzieciństwa do sceny
Początek kariery nie był łatwy. „Na trzecim roku pierwszy raz w życiu miałam własny pokój. Długo nie mogłam się uporać z faktem, że ja tam jestem sama. Miałam trudności w nawiązywaniu kontaktów, byłam chorobliwie nieśmiała, spędzałam w tym pokoju mnóstwo czasu z książkami. Byłam baczną obserwatorką, ale lubiłam trzymać się z boku. Długo nie umiałam sobie z tą wolnością poradzić. Miałam wrażenie, że zostałam rzucona na zbyt głęboką wodę. To znaczy, sama się rzuciłam. Nie umiałam żyć inaczej, bo żyłam całe swoje dotychczasowe życie w tym ciasnym mieszkaniu, w jakimś trybie, który był z góry wiadomy. Sama widziałam w sobie wiele sprzeczności. Imperatyw bycia na scenie zwyciężał ze strachem, ale płaciłam za to wysoką cenę. Jako dziecko znajdowałam sobie sama jakieś domy kultury, a w niech zajęcia, tańce, teatrzyki dla dzieci. Śpiewanie było moją ucieczką w swój świat. Rodzice nigdy nie byli na żadnym moim występie w tamtym czasie. Potem już im nawet o nich nie mówiłam", wspomina z goryczą.
Podkreśliła również: „Przywykłam, że tak po prostu jest. Żyłam głównie poza domem. Jako nastolatka miałam dwa zespoły, ćwiczyłam karate, byłam w grupie przykościelnej pomagającej ludziom i sama zapełniałam sobie ten czas w taki sposób, żeby poczuć intensywność, sens", mówi. Dodała również, że rodzicie przyszli na jej występ, dopiero kiedy stała się sławna. "Dopiero jak stałam się trochę popularna. Miałam już wygrane największe festiwale w kraju. Po tych kilku latach zawitałam do Bielska z koncertem, to wtedy przyszli. Podobało się. Natomiast zawsze słyszałam od nich: te twoje piosenki są takie smutne", podsumowała.
Źródło: wywiad kultura.onet.pl
