Reklama

Wychował się u boku Jeremiego Przybory, poety, pisarza, współtwórcy Kabaretu Starszych Panów. Konstanty Przybora opowiedział Katarzynie Piątkowskiej o tym, dlaczego docenił ojca i jego twórczość dopiero wtedy, gdy sam był już dojrzałym człowiekiem, o tym, czy wiedział o jego życiu miłosnym, i co zawdzięcza jego wspomnieniom.

Reklama

(...)

Konstanty Przybora nie poszedł w ślady ojca. Co prawda, tak jak on studiował anglistykę, ale pisanie go nie interesowało. Razem z przyjacielem z dzieciństwa Iwo Zaniewskim, którego poznał oczywiście dzięki tacie, założyli agencję reklamową PZL. „Tata nawet kiedyś pochwalił mnie za coś, co napisałem do reklamy, ale ponieważ nie pisałem wiele, jakoś się tym nie przejąłem”, śmieje się mój rozmówca.

Konstanty Przybora, Viva! 15/2025
Konstanty Przybora, Viva! 15/2025 Zdjęcia Rafał Masłow

K.P: Jeremi Przybora, Pana tata, był postacią wybitną z fantastycznym poczuciem humoru. Kochała go cała Polska.

Pewnie dlatego, że był serdecznym i ciepłym człowiekiem. Kiedyś usłyszałem, jak ktoś mówił o nim, że jest wyjątkowy, i w tym przeświadczeniu żyłem. Tylko że dla mnie ta jego wyjątkowość była filtrowana przez życie codzienne.

K.P.: Imponował Panu?

Mogę powiedzieć, że imponowało mi to, że zna go tak dużo osób i że jest bardzo lubiany. A nawet w PRL-u było to, wydaje mi się, dosyć rzadkie zjawisko. Była to więc bardzo miła sytuacja. Natomiast to nie jest dobre określenie na naszą relację ojcowsko–synowską. Użyłbym raczej słowa „doceniać”. Otóż nie doceniałem go. Kiedy byłem młodym człowiekiem, był dla mnie po prostu fajnym tatą, pogodnym człowiekiem, który żył z pisania. Ale nie był ani Dostojewskim, ani Mannem, ani Lemem, a to w ich powieściach się zaczytywałem i to oni mi imponowali. Za to teraz zaakceptowałem fakt, że to, co robił i jak robił, jest w jakimś sensie niezwykłe, nawet genialne. I dopiero teraz mogę powiedzieć, że jako twórca Jeremi Przybora mi imponuje.

K.P.: Jest za to dowód na to, że Pan imponował jemu. Swojej przyjaciółce Magdzie Umer powiedział: „Wiesz, Magda, ja może mam jakiś tam talent i umiem pisać piosenki. Ale człowiekiem, jakim chciałbym być, jest mój syn”.

Cieszę się, że mnie doceniał, bo ja nie do końca cenię sam siebie. Psychologowie mówią, że to błąd. Ale, jak widać, mam to po tacie. O takich osobach po angielsku mówi się self-deprecating. – Nazbyt skromny? Tata był po prostu skromny.

Konstanty Przybora, Viva! 15/2025
Konstanty Przybora, Viva! 15/2025 Zdjęcia Rafał Masłow

K.P: Nosi Pan imię po pradziadku. Ludzie, którzy nadają swoim dzieciom imiona po przodkach, muszą być bardzo związani z rodziną.

Tata na pewno był przywiązany do historii rodziny i miał ją dość dobrze zapisaną w pamięci. A pamięć miał doskonałą. Wie pani, że „Memuary”, trzy tomy wspomnień, napisał, nie korzystając z żadnych notatek? W porównaniu ze mną miał pamięć…nadludzką.


Reklama

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 7 sierpnia 2025 roku.

Beata Wiśnicka-Zawierucha, Viva! 15/2025 Rafał Zawierucha, Viva! 15/2025 okładka
Beata Wiśnicka-Zawierucha, Viva! 15/2025 Rafał Zawierucha, Viva! 15/2025 okładka Zdjęcia Krzysztof Opaliński
Reklama
Reklama
Reklama