Reklama

Kasia Kowalska wraca do początków swojej kariery i kulis nagrania debiutanckiej płyty „Gemini”. W rozmowie z Tomaszem Brhelem dla Radia Złote Przeboje artystka ujawnia, że jej marzenie o ostrym brzmieniu zderzyło się z wizją legendarnego Grzegorza Ciechowskiego. Czy był to muzyczny konflikt?

W tej kwestii Kasia Kowalska poróżniła się z Grzegorzem Ciechowskim

Kasia Kowalska świętuje 30-lecie albumu, który odmienił jej życie. „Gemini”, wydany w 1994 roku, stał się natychmiastowym sukcesem i otworzył jej drzwi do kariery na wielką skalę. Z tej okazji artystka ruszyła w trasę koncertową i pojawiła się na antenie Radia Złote Przeboje, gdzie opowiedziała o kulisach współpracy z Ciechowskim. „Przyznam się, bo ja byłam po prostu metalówą z Sulejówka. Chciałam nagrać dużo cięższą płytę. Dużo więcej miało być przesterowanych gitar, miała być bardziej taka hard rockowa. A Grzegorz Ciechowski wyciągał ze mnie taką tą drugą moją naturę, której ja się trochę wstydziłam. Za bardzo byłam wtedy młoda, najeżona. Taką dziewczyńsko-kobiecą właśnie. Chciał postawić bardziej na te ballady, na utwory, gdzie mój głos brzmiał trochę łagodniej niż w tych wszystkich mocniejszych, gdzie ja tam wrzeszczałam i mi się to najbardziej podobało. Więc tutaj rzeczywiście był taki, można powiedzieć, konflikt", wyznała.

CZYTAJ TEŻ: Była gwiazdą Aniołków Charliego, kradła męskie serca. Tak dziś wygląda ikona hitu lat 70.

Kasia Kowalska, 2011 rok
Kasia Kowalska, 2011 rok YCB/EAST NEWS

Kasia Kowalska wspomina Grzegorza Ciechowskiego

Choć sama przyznaje, że była wówczas „najeżoną metalówą z Sulejówka”, to dzięki podejściu Ciechowskiego narodziła się płyta pełna emocji i delikatności. „Myślę, że jakby tak się zastanowić nad tą płytą, nagrałam ją, napisałam te teksty w wieku, nie wiem, 22 lat. [...] To nie jest pozytywna płyta. To jest bardzo trudna płyta, bardzo specyficzna, bardzo osobista i bardzo smutna. Nie dziwię się, że ludzie, którzy przeżywali coś w swoim życiu, jakby współodczuwali to, co jest na tej płycie. To było prawdziwe. I myślę, że tylko dlatego, że to było prawdziwe, do ludzi to w jakiś sposób dociera.", wspomina. I to właśnie prawda oraz autentyczność, zdaniem artystki, sprawiły, że album trafił prosto w serca słuchaczy.

Czy 30 lat później Kasia Kowalska żałuje, że nie nagrała ostrego rockowego debiutu? Wręcz przeciwnie. Dziś mówi o „Gemini” z czułością i dumą, a każdy koncert jubileuszowy to dla niej emocjonalny powrót do tamtych dni.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wielkie miłości, rozstania i pięć małżeństw. Życie uczuciowe gwiazdora PRL-u zaskakuje! Tak je podsumował

Grzegorz Ciechowski, 1999 rok
Grzegorz Ciechowski, 1999 rok Niemiec/AKPA
Reklama
Reklama
Reklama