Ten hollywoodzki gwiazdor był ikoną kina, ale dziś to jego córka świeci pełnym blaskiem. Niewielu zna ich rodzinny sekret
Tony Curtis – charyzmatyczny gwiazdor Hollywood, idol milionów, ikona złotej ery kina. Zanim stał się legendą, był synem emigrantów i chłopakiem z Nowego Jorku o nazwisku Bernard Schwartz. Zmienił tożsamość, by zdobyć świat – i udało mu się. Dziś jego dziedzictwo kontynuuje córka, która w chwili własnego triumfu na Oscarach oddała mu niezwykle wzruszający hołd.

Był ikoną ekranu i jednym z najprzystojniejszych aktorów swoich czasów. Tony Curtis zachwycał w „Pół żartem, pół serio” i „Spartakusie”, zdobył dziesiątki nagród i serca widzów na całym świecie. Ale zanim stał się legendą Hollywood, musiał zmienić nie tylko miasto, ale i... nazwisko. Poznajcie fascynującą drogę Tony’ego Curtisa – aktora, który zostawił po sobie nie tylko wielkie role, ale i równie wielkie nazwisko, które dziś rozsławia jego córka. O kim mowa?
Z Nowego Jorku do Hollywood – narodziny Tony’ego Curtisa
Urodził się w Nowym Jorku jako Bernard Schwartz, syn żydowskich emigrantów. Jego życie od początku nie zapowiadało się jak bajka. W młodości służył w marynarce wojennej podczas II wojny światowej, a po powrocie – zdeterminowany i głodny marzeń – postanowił pójść w stronę sceny. Uczył się aktorstwa, marzył o czymś więcej i... odważył się.
Zmienił nazwisko, zrzucił balast przeszłości i wyruszył do Hollywood jako Tony Curtis. Ten moment był początkiem wszystkiego – narodzin gwiazdy, która wkrótce miała rozbłysnąć na firmamencie filmowej historii.
Sprawdź też: Demi Moore znalazła idealną fryzurę dla kobiet 50+. Co sprawia, że dodaje blasku i odejmuje lat?

Kariera filmowa, która przeszła do historii
Lata 50. i 60. to czas, gdy Tony Curtis był absolutnym objawieniem. Przystojny, charyzmatyczny, z błyskiem w oku – szybko stał się ulubieńcem reżyserów i publiczności. Grał u boku największych, w największych: „Pół żartem, pół serio”, dramatyczna „Ucieczka w kajdanach”, epicki „Spartakus”, kultowi „Wikingowie”, trzymający w napięciu „Dusiciel z Bostonu”.
Curtis nie bał się żadnego gatunku – z gracją łączył dramat, komedię, kino akcji i psychologiczne niuanse. W jego oczach tliła się melancholia, która dodawała głębi nawet najlżejszym rolom. A każda z kreacji miała w sobie odrobinę jego osobistego stylu.
Choć Oscara nigdy nie odebrał, był do niego nominowany za przejmującą rolę w „Ucieczce w kajdanach”. Dostał też dwie nominacje do BAFTA, zdobył dwa Złote Globy i ponad 20 innych nagród filmowych. Ale jego największą siłą był nie tylko talent – to także ogromna pracowitość, dyscyplina i umiejętność bycia niezapomnianym.
Czytaj też: Był gwiazdorem Hollywood i... nieobecnym ojcem. Tak Tony'ego Curtisa wspominała Jamie Lee Curtis

Ojciec słynnej Jamie Lee Curtis
Tony Curtis miał burzliwe życie prywatne. Sześć małżeństw, sześcioro dzieci, mnóstwo barwnych anegdot. Ale to jedno nazwisko z jego rodziny przeszło do historii równie mocno jak jego własne – Jamie Lee Curtis.
Córka z pierwszego małżeństwa z Janet Leigh poszła w ślady rodziców i stała się jedną z najbardziej charakterystycznych i utalentowanych aktorek swojego pokolenia. Od horrorów po kino familijne i dramat – Jamie zbudowała własną legendę, zwieńczoną Oscarem za rolę we „Wszystko wszędzie naraz”.
Choć ich relacja nie zawsze była idealna, dzisiaj to ona najczęściej wspomina ojca z uznaniem – za jego charyzmę, zawodowe osiągnięcia i niepodrabialny styl. Odbierając kolejne nagrody za swoją brawurową rolę w filmie „Wszystko wszędzie naraz”, Jamie Lee Curtis udowodniła, że wielka kariera i osobiste emocje mogą iść w parze. Podczas gali SAG Awards, zaledwie kilka sekund po ogłoszeniu jej nazwiska, długo nie mogła wydusić z siebie słowa. Gdy wreszcie przemówiła – sala zastygla.
Z niezwykłą szczerością wyznała: „Mam na sobie obrączkę, którą mój ojciec dał mamie... Przy okazji pod koniec się nienawidzili”. Ale natychmiast dodała, że ona i jej siostra Kelly są efektem czegoś piękniejszego – miłości, która kiedyś ich rodziców połączyła. Aktorka wspomniała też o korzeniach swojej rodziny: „Tata był z Węgier, mama z Danii, nie mieli nic, a stali się tymi ogromnymi gwiazdami w branży, którą tak bardzo kochali”. Dla Jamie Lee Curtis to nie tylko historia – to dziedzictwo, z którego czerpie siłę i dumę.
Kilka tygodni później, odbierając Oscara za tę samą rolę, wróciła do tych emocji. Na scenie padły słowa pełne wdzięczności – przypomniała, że zarówno Janet Leigh, jak i Tony Curtis byli kiedyś nominowani do tej nagrody. I to właśnie im zadedykowała swoją statuetkę – jako córka dwojga aktorów, którzy mimo burzliwej relacji, przekazali jej miłość do kina i ogromny talent. To był moment nie tylko triumfu artystycznego, ale i głęboko osobistego. Jamie Lee Curtis nie zapomniała, skąd pochodzi – i udowodniła, że wielkość zaczyna się od wdzięczności.
Źródło: Viva.pl, Radio Zet, Wikipedia

