Urodziła córkę w domu tuż przed 43. urodzinami. „Musiałam zmierzyć się z najgłębszymi lękami”. Helenka była jej całym światem
Kiedy Agnieszka Maciąg, dojrzała kobieta z bagażem doświadczeń, ujrzała dwie kreski na teście ciążowym, nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Po latach prób, nadziei i rozczarowań los postanowił spłatać jej najpiękniejszego figla. Miała 42 lata, dorosłego syna i wreszcie moment tylko dla siebie. A jednak – to właśnie wtedy zaczęła się najważniejsza podróż jej życia. Podróż do narodzin córki i... do siebie samej.

Dla wielu kobiet czterdziestka to moment refleksji, zamykania pewnych etapów i godzenia się z tym, co już się nie wydarzy. Dla Agnieszki Maciąg – byłej modelki, dziennikarki, autorki i duchowej przewodniczki tysięcy kobiet – okazała się jednak początkiem zupełnie nowej drogi. Gdy po latach bezskutecznych starań o dziecko dowiedziała się, że jest w ciąży, przeżyła to jako cud – nieplanowany, nieoczywisty, a jednocześnie najbardziej transformujący moment życia. Jej historia to nie tylko opowieść o późnym macierzyństwie, ale też o odwadze, by żyć po swojemu – z miłością, wdzięcznością i bez kompromisów.
Agnieszka Maciąg: od światowej kariery do duchowego macierzyństwa
Agnieszka Maciąg zyskała popularność jako modelka już pod koniec lat 80. Wygrała konkurs organizowany przez międzynarodową agencję modelek, a jej twarz zaczęła pojawiać się na wybiegach Mediolanu, Nowego Jorku i Paryża. Przez lata funkcjonowała w świecie high fashion – intensywnym, pełnym rywalizacji i presji.
Jednak mimo sukcesów, kariera nie dała jej spełnienia. Już wtedy wewnętrznie czuła, że pragnie czegoś innego – większej bliskości, harmonii i głębi. Urodzenie syna Michała, gdy miała dwadzieścia kilka lat, odmieniło jej priorytety. Po kilku latach w branży zrezygnowała z międzynarodowej kariery, by w Polsce budować życie, które miało być oparte na wartościach, nie na blasku fleszy.
Czytaj również: Trwali razem mimo burz i milczenia. Dziś historia miłości Agnieszki Maciąg i Roberta Wolańskiego wzrusza do łez...
Agnieszka Maciąg: cud po czterdziestce – świadome narodziny Helenki
Choć Agnieszka i jej mąż Robert Wolański przez kilka lat starali się o dziecko, pogodzili się z myślą, że nie zostaną już rodzicami. Uważała, że czas macierzyństwa ma już za sobą. Gdy jednak w wieku 42 lat dowiedziała się, że jest w ciąży – była w szoku. Jak sama mówiła: „Czułam totalną panikę”.
Choć początkowo ogarnął ją lęk – o zdrowie dziecka, o przebieg ciąży, o przyszłość – nie poddała się. Zamiast tego zanurzyła się w książkach, duchowości i praktykach, które pomagały jej odzyskać wewnętrzną równowagę. Od samego początku wiedziała: ta ciąża to dar, a każde jej przeżycie ma znaczenie. Helenka, której się spodziewała, była dzieckiem wyczekanym i wymodlonym.

Agnieszka Maciąg: poród w domu – miłość, spokój i kobieca siła
Decyzja o porodzie domowym nie była spontaniczna – była efektem głębokiej refleksji i emocjonalnej pracy nad trudnymi wspomnieniami z pierwszego porodu. Narodziny Michała, jej syna, wspominała jako koszmar – samotność, izolacja, brak kontaktu z dzieckiem i utrata pokarmu.
Dlatego tym razem wszystko miało wyglądać inaczej. Agnieszka urodziła Helenkę w domu, w obecności męża, położnej Ewy Janiuk oraz... trzech kotów. Otoczona troską, ciepłem i uważnością, mogła w pełni przeżyć poród jako coś głęboko duchowego. To doświadczenie wzmocniło ją, oczyściło i uzdrowiło.
Jak wspominała: „To było mistyczne doznanie. Rodziłam, tonąc w bólu, ale i w muzyce. Helenka leżała na mojej piersi tak długo, jak chciała. Spokojna i bezpieczna. Robert patrzył na nią, a ona na niego. Powiedziałam: ‘Właśnie teraz się w sobie zakochujecie’. I zakochali się od pierwszego wejrzenia”.
Zobacz także: Macierzyństwo było dla niej jedną z najpiękniejszych lekcji życia. Dzieciom dawała jak najwięcej miłości, uwagi i samej siebie
Michał, Helenka, Robert – rodzina, która daje siłę
Macierzyństwo po czterdziestce stało się dla niej szkołą cierpliwości, pokory i prawdziwej miłości. Przez 17 miesięcy karmiła Helenkę piersią, przez 14 miesięcy nie przespała ani jednej nocy. Nie ukrywała zmęczenia, ale podkreślała: było warto.
Mąż – fotograf Robert Wolański – towarzyszył jej w całym procesie. Był wsparciem, partnerem, czułym ojcem. „Powiedział: ‘Jeśli nikt inny nie przyjmie tego porodu, to zrobię to ja’” – wspominała z uśmiechem.
Syn Michał również przyjął rolę starszego brata z miłością i dojrzałością. Przemiana, jaka dokonała się w tej rodzinie, była głęboka i wzruszająca. To była ich wspólna droga – pełna wyzwań, ale i niezwykłych chwil.


Pożegnanie z lękiem, powitanie życia – transformacja Agnieszki Maciąg
Ciąża stała się dla niej drogą duchową. Zmusiła ją do zmierzenia się z własnymi lękami i ograniczeniami. Jak sama mówiła: „Macierzyństwo jest jednym z najpotężniejszych narzędzi rozwoju. To nie jest droga wygodna, ale ogromnie wartościowa i przepiękna”.
Przygotowywała się nie tylko fizycznie – praktykowała jogę, medytowała, śpiewała mantry. Ale przede wszystkim budowała nowe przekonania o sobie jako kobiecie, matce i człowieku. Ta przemiana dała jej nową siłę – nie tylko do bycia mamą, ale i do dzielenia się swoją wiedzą z innymi kobietami.

Głos matek, siła kobiet
Po narodzinach Helenki Agnieszka zaczęła prowadzić warsztaty „Po prostu położna”, w których uczestniczyło ponad 1700 kobiet. Dzieli się doświadczeniem i wspiera inne kobiety, które chcą rodzić w zgodzie ze sobą.
Podkreśla, że nie chodzi o miejsce porodu – szpital czy dom – ale o szacunek, intymność i podmiotowość kobiety. Każda mama powinna czuć się bezpieczna, kochana i wspierana.
„Dzisiaj wyjątkowo ciepło pozdrawiam Was – wszystkie zmęczone mamy. (…) Każda z nas daje z siebie to, co najlepsze. Miłość do nas wraca zwielokrotniona” – pisała.
Agnieszka Maciąg zmarła 27 listopada 2025 roku, mając 56 lat. Jej ostatni wpis w mediach społecznościowych był pełen wdzięczności i miłości – jak całe jej późniejsze życie. Wspomnienie o niej to opowieść o kobiecie, która przeszła od świateł reflektorów do światła serca – i w tym świetle odnalazła prawdziwe szczęście.

Źródła: magazyn VIVA!, agnieszkamaciag.pl