W domu Sojków muzyka była jak oddech. Czterech synów podążyło za pasją taty. Jeden z nich był w talent show
Czterech synów dorastało w rytmie koncertów taty – legendarnego Stanisława Sojki. Choć każdy znalazł swoją drogę, ich pasja pozostała wspólna. Jeden z nich nawet odważył się wejść na scenę talent show, by udowodnić, że własny talent potrafi zapalić świat. Jakim był ojcem Sojka‑senior? To opowieść o czułości, odpowiedzialności i muzycznej spuściźnie.

Wśród dźwięku fortepianu, rozmów o etyce i gry na perkusji — tak mijało codzienne życie w domu muzyka. Tatą, który nigdy nie instruował, a inspirował, będąc autorytetem zarówno na scenie, jak i w salonie. Synowie — od najstarszego Kuby, Antoniego, aż po bliźniaków Jana i Marcina — nasiąknęli pasją, której rdzeń wywodził się z miłości do życia i ludzi.
Cztery historie, jeden dom – muzyczna spuścizna klanu Sojków
Każdy z synów Stanisława Sojki znalazł własny sposób, by wyrazić muzykę. Kuba, najstarszy, od dziecka zakochany w perkusji, dołączył do zespołu taty. To on najpełniej kontynuował bezpośrednio muzyczną drogę ojca, akompaniując mu na scenie. Antoni odpowiada za brzmienie – jest akustykiem, realizatorem dźwięku, producentem. Współpracował z tatą również jako stage manager, stojąc za kulisami jego tras koncertowych.
Kuba Sojka miał odwagę stanąć samodzielnie na scenie "Must Be the Music". Nie jako syn słynnego ojca, ale jako muzyk z własnym przekazem. Publiczność była pod wrażeniem nie tylko jego umiejętności, ale i skromności. Występ w talent show pokazał, że talent w tej rodzinie to nie tylko kwestia genów, ale i pracy.

Najmłodsi, bliźniacy Jan i Marcin, mają artystyczne dusze, choć niekoniecznie śpiewające. Jan tworzy animacje, filmy poklatkowe, a jego wyobraźnia i wyczucie rytmu zdradzają wpływy rodzinnego domu. Marcin natomiast ukończył kierunek "perkusja jazzowa" na Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. Dziś, podobnie jak najstarszy brat, spełnia się jako perkusista.
Jakim ojcem był Stanisław Sojka?
Dla synów był tatą, który więcej słuchał niż mówił. Nie narzucał, ale pokazywał, jak żyć, kochać i pracować z pasją. "Zawsze wiedziałem, że mogę się do taty zwrócić, o wszystko zapytać. [...] Świadomość, że nie ma rzeczy, o którą nie możemy zapytać, była budująca" – mówił Kuba Sojka w wywiadzie dla Gali.
Stanisław Sojka nie wychowywał w sposób autorytarny, ale w sposób dojrzały. Przekazywał asertywność, wrażliwość, szacunek dla innych. Był surowy tylko wtedy, gdy było to naprawdę konieczne. Jeden z synów wspominał: "Jak trzeba, [był ojcem — przyp. red.] surowym. Ale nie mam mu za złe, bo wiem za co. Zrobiłem coś głupiego".
Wychowanie w domu Sojków było jak kompozycja: wymagało harmonii, czasem akordu zaskoczenia, ale zawsze miało mocny bas wartości. Stanisław był też tatą, który potrafił sprawić radość – z każdej podróży przywoził synom autka Matchbox. Mimo muzycznego świata nie był oderwany od codzienności.

Dom rodziny Sojków – muzyka w ozdobach codzienności
Dom Sojków to nie tylko ściany i dach, ale przestrzeń pełna dźwięków, opowieści i emocji. Mama, Iwona Sojka, również miała artystyczną duszę – studiowała w Akademii Muzycznej. Była opoką tej rodziny, wrażliwą i silną jednocześnie. To ona czuwała nad domową harmonią, gdy Stanisław był w trasie. Nawet gdy artysta zostawił ją dla Grażyny Treli, dla dobra synów zdecydowała się zachować z nim dobre relacje.
Synowie wspominali, że nawet w kryzysie, Stanisław zawsze był dla nich. "Tata nas nigdy nie zostawił. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Często do nas dzwonił, więc bolesnej tęsknoty nie odczułem" — mówili po latach.
- SPRAWDŹ TEŻ: Legendarny artysta zostawił żonę dla znanej femme fatale. Gorzko tego pożałował i po rozstaniu zwątpił w miłość
