Reklama

Jacek Iwaszko został zwycięzcą programu „Milionerzy” w 2021 roku, zdobywając główną nagrodę. Choć wielu marzy o takim sukcesie, dla niego wygrana miała swoją ciemną stronę – ogromny stres i presję inwestycyjną.

Reklama

Jacek Iwaszko – triumfator „Milionerów” z 2021 roku

23 września 2021 roku Jacek Iwaszko przeszedł do historii polskiej edycji programu „Milionerzy”, wygrywając główną nagrodę. Popisując się imponującą wiedzą i strategicznym podejściem do gry, poprawnie odpowiedział na pytanie finałowe dotyczące rozpoczęcia drugiego tysiąclecia, wskazując datę: 1 stycznia 1001 roku. Zwycięstwo przyniosło mu milion złotych i status laureata czwartej edycji kultowego teleturnieju, wówczas emitowanego na antenie TVN.

ZOBACZ TEŻ: Mało kto wie, że Hubert Urbański ma bułgarskie korzenie. Nie zgadniesz, jakie imię dostał po dziadku

Cena zwycięstwa – jak stres zdominował życie zwycięzcy

Choć zdobycie milionowej nagrody wydaje się spełnieniem marzeń, dla Jacka Iwaszki sukces szybko zamienił się w źródło długotrwałego stresu. W najnowszym wywiadzie przyznał, że napięcie psychiczne towarzyszyło mu przez wiele miesięcy po emisji odcinka. Jak sam wyznał, „ten stres ustąpił dopiero jakieś pół roku temu”. Powodem była ogromna odpowiedzialność związana z odpowiednim zarządzaniem wygraną.

Jacek Iwaszko nie krył, że bardzo bał się zmarnować szansę, jaką los mu podarował. – „Bardzo się bałem, że po prostu nie wykorzystam w pełni tego potencjału, który się trafił. Powiem szczerze, że ten stres ustąpił dopiero jakieś pół roku temu. Może dlatego, że udało mi się sfinalizować wszystkie inwestycje, które zaplanowałem, i wreszcie zaczęły przynosić jakieś zyski.” – mówił w rozmowie z „Faktem”.

Jacek Iwaszko, Milionerzy
Jacek Iwaszko, Milionerzy Instagram TVN

Problemy finansowe i decyzja o udziale w programie

Zwycięstwo w „Milionerach” było dla Iwaszki nie tylko przygodą intelektualną, ale i desperacką próbą zmiany sytuacji życiowej. Jak sam przyznał, zgłosił się do programu z powodu kłopotów finansowych. Udział w show był wspólnym pomysłem jego i jego żony, przy czym do ostatniej chwili nie było pewności, kto z nich weźmie udział.

CZYTAJ TEŻ: Hubert Urbański żegna się z TVN po 26 latach. Co dalej z karierą prezentera?

– „To był pomysł mój i żony. Byłem zdania, że ona powinna iść, bo ma większą wiedzę. (...) Chodziło wtedy o to, że troszkę nas przycisnęło finansowo” – powiedział Iwaszko w rozmowie z Małgorzatą Ohme.

Decyzja o starcie w programie była podyktowana realną potrzebą – oboje pracowali bardzo dużo, a mimo to nie udało się osiągnąć finansowej stabilizacji. Wybrali więc teleturniej, który „płaci najwięcej”.

Reklama

Źródło: Plotek

Reklama
Reklama
Reklama