Reklama

Zdobywała medale, sport wypełniał jej cały czas. Aż pewnego dnia coś się zatrzymało. Kontuzja. Cisza. Zwątpienie. „Czułam się, jakbym straciła część mojej osobowości, która opierała się tylko na sporcie. Gdy zabrakło mi sportu i chodziłam o kulach, stałam się zupełnie innym człowiekiem” – mówi Katarzyna Zillmann w poruszającym wywiadzie dla VIVY!. I wtedy pojawił się taniec – nie jako ucieczka, lecz nowa droga.

Dziś – na oczach milionów – tańczy w pierwszej kobiecej parze w historii polskiego show. Mówi o emocjach bez cenzury i o sile, która płynie z wnętrza. Taniec to jej nowy cel. Sportowczyni nie ukrywa, że ma poczucie pewnej misji. "Muszę jak najczęściej spotykać się z ludźmi, docierać do całej Polski, a nie tylko do Warszawy. Do wszystkich, którzy oglądają „TzG” i wiedzą, jaka jestem i jak tańczę, i dla nich to się liczy. Moim zadaniem jest walka o to, żeby mówiono, co się myśli i jak się żyje. I nie robiono czegoś innego wbrew własnym słowom", mówi Krystynie Pytlakowskiej. Co jeszcze zdradziła?

TYLKO W VIVIE!: Katarzyna Zillmann o Tańcu z Gwiazdami: Dlaczego zdecydowała się na udział w show? Mówi o pewnej misji

– Taniec podobno fascynował Cię już od dziecka.

Zawsze mnie fascynował. Bardzo lubię słuchać muzyki i bujać się w jej rytm. To dla mnie nieodłączna część życia, rozluźnia mnie, gdy sobie popląsam (śmiech). I odnajduję w sobie wtedy niezły flow.

– Dużo Cię kosztowała decyzja o udziale w programie „Taniec z Gwiazdami”?

Nie bardzo. Chodziło raczej o to, żeby znaleźć czas w moim grafiku. Zgrupowania sportowe, powrót do wioślarstwa po przerwie, lekki zjazd psychiczny po kontuzji… Czułam się, jakbym straciła część mojej osobowości, która opierała się tylko na sporcie. Gdy zabrakło mi sportu i chodziłam o kulach, stałam się zupełnie innym człowiekiem. Ale potem wpłynęłam na falę wznoszącą, bo udało mi się wrócić do dobrej formy sportowej. Wiedziałam tylko, że jeszcze w tym sezonie nie wystartuję. I wtedy pojawił się taniec. Pomyślałam: „To idealny moment”. Jeszcze nie jestem na najwyższych obrotach sportowych – trzy tygodnie na obozie, pięć dni w domu – więc znajdę czas na treningi taneczne. Musiałam poszukać alternatywy. Brakowało mi wyzwań. Gdy zaproponowano mi „Taniec z Gwiazdami”, pomyślałam, że spróbuję czegoś nowego. To w końcu też trochę jak zawody. […]

TYLKO W VIVIE!: Sport ją uratował, taniec dał wolność. Tylko przed nami mistrzyni świata odsłania swoją prawdziwą twarz. Jej historia porusza

– Poszłaś do „Tańca z Gwiazdami” dla popularności? Tak piszą. Przecież jej nie potrzebujesz, jako wioślarka masz medal olimpijski.

Naprawdę piszą, że tańczę dla popularności? Nie zagłębiam się w czytanie komentarzy. Nie rozumiem ludzi, którzy nie pojmują kwintesencji tego programu. Przecież to jest show. Jeżeli niektórzy uważają, że zachowuję się żenująco, to tak, jakby w ogóle tańca nie oglądali ani żadnych zawodów sportowych. I nie rozumieją, że jestem kobietą, która sobie pozwala na czystą euforię. Jestem zodiakalną lwicą. A lwice idą do przodu, nie ma zmiłuj.

– Gdy zobaczyłam Cię w „TzG”, pomyślałam: „Jaka piękna dziewczyna! Ale wystylizowana na chłopaka, bo przecież musi być prowadzącym w kobiecej parze. I jaka cholernie odważna!”.

Odrzucam wszystkie ramy kobiecości, męskości, bo to stereotyp, który sami sobie wymyśliliśmy, i ślepo dążymy do tych dwóch schematów. Wierzę, że jest podział na płci biologiczne, i tych różnic akurat nie odrzucam, szczególnie że jestem sportsmenką, czyli sportowczynią. Jestem w stu procentach kobietą i chcę podkreślać tę moją kobiecość. Mogę przy tym mieć krótkie włosy i sportową sylwetkę. I to jest dla mnie też megakobiece. To jest siła, która tkwi w kobietach. Siła też jest rodzaju żeńskiego (śmiech). Żenuje mnie, gdy ludzie próbują mi zarzucić stylizację na mężczyznę. Bo co to właściwie jest kobiecość? To słabość, poddawanie się, nieumiejętność prowadzenia w tańcu?

– Musiałaś być tą stroną prowadzącą, bo Twoją partnerką w tańcu jest drobna dziewczyna, Twoja choreografka. Pierwszy raz w tym programie występuje kobieca para. To fantastyczne.

My się z Janją przenikamy, ale myślę, że widzowie tego nie dostrzegają, bo skupiają się na naszych posturach. Ale gdy ktoś się przyjrzy tym naszym tańcom, zrozumie, jak Janja je układa. Moje kroki to kroki osoby prowadzącej, ale i prowadzonej. Też się obracam i mam w sobie kobiecą energię, która płynie pomiędzy nami, Janją i mną. […]

Katarzyna Zillmann, VIVA!, 20/2025
Katarzyna Zillmann, VIVA!, 20/2025 Mateusz Stankiewicz/ Feed Me Lab

– Taniec daje wolność?

Tak, wolność ekspresji, której bardzo mi brakowało. Taniec to coś, co wydobywa z nas nasze wnętrze. Jeszcze dwa miesiące temu odpowiedziałabym, że chcę osiągnąć spokój, rutynę i wolność finansową. A teraz wiem, że jednak potrzebuję celu, który mnie napędza i rozpędza. Tak jak rozpędził mnie medal na igrzyskach olimpijskich. Chęć zdobycia tego trofeum napędziła mnie do katorżniczych treningów i nieludzkiej pracy nad sobą. A potem kontuzja – i wszystko legło w gruzach. Teraz czuję znowu krew w ustach, jak podczas ostrego wysiłku. I mam poczucie jakiejś misji.

– Misji?

Tak, bo funkcjonuję teraz o wiele bardziej w przestrzeni publicznej niż dawniej i mogę robić fajne rzeczy. Mogę o nich mówić, mogę uczyć innych, uświadamiać im pewne ważne sprawy. I mnie słuchają. […]

– Jesteś świetnym człowiekiem, który żyje z sukcesem, a nie dla sukcesu. Bardzo Ci życzę, żebyś wygrała „Taniec z Gwiazdami”. Ja i moi znajomi będziemy na Ciebie głosować. Ale jak nie wygrasz, to co?

Życie to ciągłe zmiany. A mnie czekają jeszcze ogromne. Jak nie wygram „Tańca…”, to przecież nie rzucę się z okna. Nie jestem aż tak zarozumiała i nieskromna. A jak będę musiała wyjść ze sportu, bo przecież to w końcu nastąpi… [...]

– Interesujesz się polityką?

Tak, bo inaczej to polityka zainteresuje się mną. Ale to, co o niej czytam, wydaje mi się dramatem. I na pewno nie chciałabym zostać polityczką, to nie mój konik. Ale mogę wpłynąć na odkrywanie świadomości u wielu ludzi, żeby przestali wierzyć w brednie, które serwują im skrajni konserwatyści.

– I to jest chyba Twoje zadanie.

Tak. To jest właśnie ta misyjność, o której wspomniałam. Muszę jak najczęściej spotykać się z ludźmi, docierać do całej Polski, a nie tylko do Warszawy. Do wszystkich, którzy oglądają „TzG” i wiedzą, jaka jestem i jak tańczę, i dla nich to się liczy. Moim zadaniem jest walka o to, żeby mówiono, co się myśli i jak się żyje. I nie robiono czegoś innego wbrew własnym słowom.

TYLKO W VIVIE!: Nie chciał już grać. Marina jednym zdaniem zmieniła wszystko. Szczęsny zdradza kulisy decyzji o Barcelonie

Cały materiał dostępny w nowym numerze VIVY!. Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 23 października.

Katarzyna Zillmann, VIVA!, 20/2025
Katarzyna Zillmann, VIVA!, 20/2025 Mateusz Stankiewicz/ Feed Me Lab
Marina Łuczenko-Szczęsna, Wojciech Szczęsny, Liam Szczęsny, Noelia Szczęsna, VIVA!, 20/2025, okładka
Marina Łuczenko-Szczęsna, Wojciech Szczęsny, Liam Szczęsny, Noelia Szczęsna, VIVA!, 20/2025, okładka DOROTA SZULC
Reklama
Reklama
Reklama