Zagrał w hicie Netflixa, ale nie miał pieniędzy na czynsz i spał w samochodzie. Dziś jest objawieniem Hollywood
Kim naprawdę jest Jacob Elordi? Gwiazda, która zaczynała od romansów dla nastolatek, dziś hipnotyzuje w mrocznych rolach i prowokuje wyborem projektów. Od upadków po triumfy. Jego droga do statusu ikony nowego kina pełna jest zakrętów, sekretów i nieoczywistych decyzji. A najciekawsze dopiero przed nim.

Jacob Elordi przeszedł długą drogę. Od słodkiego chłopaka z Netflixa po jedno z najgorętszych nazwisk współczesnego kina. Jego historia to gotowy scenariusz na film o walce z łatkami, odważnych decyzjach i brutalnym świecie show-biznesu.
Jacob Elordi: Początek kariery
Jacob Elordi przyszedł na świat 26 czerwca 1997 roku w Brisbane. Po ojcu Basku odziedziczył śniadą cerę i ponadprzeciętny wzrost, który sprawił, że już jako nastolatek wyróżniał się z tłumu. W liceum jego życie przypominało scenariusz „High School Musical” – w dzień grał w drużynie rugby, a po godzinach tańczył i śpiewał w musicalu „Charlie i fabryka czekolady”. Marzył o aktorstwie, ale wszystkie jego podejścia do lokalnych produkcji kończyły się porażką. Nie pomogły też próby w modelingu, do którego namawiała go mama. Kiedy kontuzja brutalnie przerwała jego sportowe ambicje, potraktował to, jak sygnał – czas wrócić do marzeń z dzieciństwa. Chwycił za walizkę i ruszył do Stanów Zjednoczonych.
W Los Angeles zaczynał od zera. Pracował w kawiarniach, chodził na kursy aktorskie i brał, co się dało. Dosłownie – bo jego pierwszym filmowym występem była epizodyczna rola statysty w „Piratach z Karaibów: Zemsta Salazara”. To właśnie tam dowiedział się o castingu do produkcji Netflixa. „The Kissing Booth” okazało się przełomem – ale nie takim, o jakim marzył.

Film „The Kissing Booth” nie zniszczył jego wizerunku
Wcielił się w Noaha Flynna, niegrzecznego chłopaka, w którym zakochuje się główna bohaterka, Elle. Film podbił serca nastolatek na całym świecie, a Elordi stał się nowym idolem. Tyle że jemu samemu nie było do śmiechu. Jak sam wyznał w rozmowie z GQ: „Te filmy są absurdalne. Nie są uniwersalne. Są ucieczką od rzeczywistości”. Nie krył frustracji, a jego szczerość wywołała burzę. Część fanów zarzuciła mu brak wdzięczności, inni docenili jego autentyczność. „W jaki sposób dbanie o to, co wypuszczasz w świat, jest pretensjonalne? A fakt, że nie obchodzi cię, jakim gówn*m karmisz ludzi, już nie? Świadomość, że zarabiasz na ich czasie, który jest dosłownie najcenniejszą rzeczą, jaką mają? Co w tym takiego fajnego?", dodawał.
Zaznaczył również: „Nigdy nie chciałem grać w tego typu filmach. Ich jedyną funkcją jest bezmyślna rozrywka. Robiłem, co musiałem, żeby przetrwać", mówił otwarcie. Jakby tego było mało, mimo sukcesu finansowego produkcji aktor nadal borykał się z brakiem pieniędzy na czynsz. Były też takie momenty, że musiał spać w samochodzie. Wydawało się wówczas, że artysta zostanie zaszufladkowany i już nigdy nie wyjdzie z wizerunku przystojnego i sympatycznego chłopca.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zostawił dla niej żonę, o głośnym rozstaniu mówił cały świat. Dziś toczą medialną batalię o pieniądze

„Euforia" i mrok, który zmienił wszystko
Przełom nadszedł w 2019 roku, gdy HBO obsadziło go w „Euforii” jako Nate’a Jacobsa. Rola toksycznego chłopaka przyniosła mu uznanie, ale i nowe problemy. Widzowie zaczęli utożsamiać go z jego ekranowym alter ego. Porównywano go nawet do Jacka Gleesona z „Gry o tron”, który po podobnych doświadczeniach zrezygnował z kariery.
Zaraz po „Euforii” Elordi postawił na kino. Na początku nie szło najlepiej. Melodramat „2 Hearts” przeszedł bez echa, a „Głęboka woda” z Benem Affleckiem i Aną de Armas nie spełniła obietnic. Dopiero niszowe „The Sweet East” pokazało go z innej strony – jako wrażliwego, wycofanego marzyciela, który nadal wierzy w mit amerykańskiego snu. Film zadebiutował w Cannes, a na ekranie partnerowały mu Ayo Edebiri i Talia Ryder.
CZYTAJ TEŻ: Zaskakujące, jak zmienił się syn Markowskiej. Filip ma 17 lat i pojawia się w hitowym serialu

„Saltburn" a „Priscilla". Metamorfozy Jacoba Elordiego
Między Netfliksem a wielką sztuką pojawiło się „Saltburn”. Kontrowersyjny film Emerald Fennell z 2023 roku. Elordi jako Felix – dziedzic bogatej rodziny – był idealnie wpisany w rolę klasowego uprzywilejowania i dekadencji. Jego występ przyniósł mu nominację do BAFTA, a jedna z najbardziej kontrowersyjnych scen filmu... zainspirowała kolekcję świec zapachowych. Kto widział, ten wie – a kto nie, ten raczej się domyśla. Aktor jednak pokazał, że nie boi się ryzykownych ról i trudnych tematów. Film wywołał skrajne emocje, ale jego udział nie przeszedł bez echa. To właśnie wtedy Guillermo del Toro miał zwrócić na niego uwagę.
Kolejny krok? „Priscilla” Sofii Coppoli i rola Elvisa Presleya. Elordi podszedł do niej z pełnym poświęceniem. Nauczył się grać na gitarze, obejrzał dziesiątki wywiadów Presleya i zjadał kilogramy bekonu, by upodobnić się do króla rock and rolla. „Daniel Day-Lewis zawsze był moją inspiracją", przyznał na premierze w Wenecji. Choć film wzbudził mieszane opinie, jego rola została niemal jednogłośnie uznana za udaną. Niestety, nie wystarczyło to, by zdobyć uwagę Akademii – Oscarów nie było.
Jacob Elordi nie zwolnił tempa. W międzyczasie pracował nad aż czterema projektami jednocześnie. W dramacie „Oh, Canada” wcielił się w młodszą wersję postaci Richarda Gere’a, grając u boku Umy Thurman i Michaela Imperioli. W serialowej adaptacji „Ścieżki na daleką północ” zadebiutował swoim prawdziwym australijskim akcentem. Zagrał tam lekarza z czasów II wojny światowej, nawiedzanego przez wspomnienia. Na swoim koncie ma udział w „On Swift Horses” z Daisy Edgar-Jones i Willemem Poulterem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Po głośnym rozstaniu znów uwierzył w miłość. Mało kto wie, kim jest wybranka słynnego aktora. Ich uczucie kwitnie!

Frankenstein i nowe otwarcie w karierze aktora
Niedawno olśnił w filmie „Frankenstein”. Jacob Elordi zagrał Stwora – rolę ekstremalnie wymagającą fizycznie i emocjonalnie. Grał postać przechodzącą od dziecięcej niewinności po brutalną wściekłość. „Oczy Jacoba są pełne człowieczeństwa. Obsadziłem go ze względu na jego oczy”, mówił reżyser. Elordi pod tonami charakteryzacji pokazał całą gamę emocji, a jego gra ciałem, mimika i spojrzenie hipnotyzowały. Reżyser nie ukrywał zachwytu: „To nadczłowiek”.
W 2026 roku Elordi wraca w finałowym sezonie „Euforii”. Zagra też w gotyckim „Outer Dark” u boku Lily-Rose Depp, postapokaliptycznym „The Dog Stars” Ridleya Scotta i kontrowersyjnej adaptacji „Wichrowych wzgórz” z Margot Robbie. Ostatni projekt już wzbudza burze – e*otyczne tony, niekonwencjonalna obsada i śmiałe podejście Fennell do klasyki nie pozostawiają nikogo obojętnym.
Jacob Elordi to dziś aktor, który nie boi się trudnych ról, nie unika ryzyka i konsekwentnie odcina się od łatki „netfliksowego chłopaka”. Po „Frankensteinie” wielu widzów zobaczyło w nim coś więcej – artystę o wyjątkowej wrażliwości i sile. Co przyniesie kolejny rozdział tej kariery? Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek.
CZYTAJ TEŻ: Ależ klasa! Ikona polskiej telewizji ma wielkie serce. Tym jednym gestem wzruszyła fanów do łez
